Android.com.pl
ŹródłoSpołeczność entuzjastów technologii. Odwiedza nas 3 miliony czytelników miesięcznie. 400 tysięcy osób śledzi nas w mediach społecznościowych. Codziennie na łamach naszego serwisu publikowane jest kilkadziesiąt autorskich materiałów na temat szeroko pojętych nowych technologii.
-
To szczytowy przykład dzieła, którego nie musiał nawet reżyserować i pisać człowiek, bo zdaje się być tworem algorytmów i AI.
-
Zaginione Królestwo", przechodzi przez swoje punkty fabularne z subtelnością podwodnej torpedy, pozostawiając po sobie jedynie chaos. Ale mimo wszystko to i tak bodaj najlepszy film superbohaterski tego roku. Co tylko pokazuje w jak złym, wręcz tragicznym punkcie znalazł się ten gatunek.
-
Ogólnie nie jest to film zły, warto go zobaczyć, choćby tylko dla kreacji aktorskich.. Wizualnie też, oczywiście uwzględniając parę uwag, o których pisałem wyżej, "Maestro" jest dziełem wartym uwagi. A fabularnie? Cóż, jeśli nie interesuje was biografia Bernsteina, tylko chcecie obejrzeć dramat o skomplikowanej relacji uczuciowej dwojga ludzi to wtedy może będziecie mniej rozczarowani niż ja. Miało być wielkie dzieło, wyszło co najwyżej niezłe.
-
Niepokojący, nieprzewidywalny, intrygujący.
-
Ma swój urok, parę niezłych momentów, umiejętnie bawi się konwencją, a i może uda mu się czymś paru widzów zaskoczyć, ale oglądając go miałem wrażenie, że twórcy nie wykorzystali tu w pełni potencjału tej historii.
-
W obecnej formie "Napoleon" to zbiór lepszych i gorszych scen, które przeplatane są fantastycznymi scenami bitewnymi będącymi na ten moment jedynym powodem, by zobaczyć ten film w kinach, szczególnie w IMAX. Poza nimi nowy film Scotta rozczarowuje zarówno aktorsko jak i scenariuszowo, gdyż nie jest w stanie na żadnym etapie w pełni zaangażować widza.
-
To po prostu niezłe dzieło, a jeśli chodzi o bibliotekę Netflix, która jak wiemy, nie ma zbyt wielu perełek, to wręcz jeden z najlepszych filmów tam dostępnych obecnie.
-
Najgorsze, co spotkało MCU od lat/
-
Oczywiście nie jest to film dla każdego i nie chodzi mi tu o część horrorową, a bardziej o sam motyw mordującego młodzież leniwca, która dla wielu może być jednak zbyt bzdurna. I ja to szanuję. Też z początku tak myślałem i gdyby nie to, że mam pisać o tym filmie to sam nie wiem czy ostatecznie bym go obejrzał. Ale obejrzałem i nie żałuję. W tym roku nie bawiłem się tak dobrze na żadnym filmie.
-
Muska delikatnie tematykę, za którą się zabrało nie wykorzystując nawet jednej trzeciej potencjału, który tkwi w dramacie kryzysu opioidowego. Bazuje za to na banałach, porusza wtórne wątki, które o wiele lepiej i ciekawiej były pokazane, chociażby w serialu "Lekomania" oraz nie jest w stanie zaangażować emocjonalnie widza.
-
Jeden z ciekawszych seriali ostatnich dwóch lat. Nawet mając na uwadze rozczarowujący sezon 2. Jest on stosunkowo mało znany, ale choćby tylko wątki horrorowe są w nim naprawdę niezłe, a nie ma wielu dobrych seriali w tym gatunku.
-
Dla mnie czas trwania jest największym przeciwnikiem i minusem dzieła Scorsese. Co w sumie samo przez siebie mówi, że mamy do czynienia z filmem mimo wszystko udanym.
-
Horror imponujący i zapadający na długo w pamięć. Nawet nie przez obrazy terroru, które przyjdzie nam oglądać, ale przez to, że nie jest tylko pustym festiwalem grozy.
-
Całość nie straszy też za bardzo, a chwilami za bardzo przypomina b-klasową mroczną satyrę na bogaczy i chciwość. Nie jest to rzecz kompletnie zła i nijaka, ale po wyniku zsumowania Mike'a Flanagana i Edgara Allana Poego spodziewałem się o wiele więcej.
-
"Chłopi" są blisko bycia arcydziełem wizualnym, ale tylko jeśli wyjęlibyśmy obrazy widoczne w filmie z kontekstu całości. A jako całość są niestety filmem dobrym, poprawnym, ale dalekim od ideału.
-
Klasyczny przykład filmu z syndromem przerostu formy nad treścią. Ale już w tej szufladce stanowi jedno z lepszych dokonań w ostatnich latach.
-
Na tle całego worka współczesnych filmów z ostatnich paru ładnych lat, które coraz rzadziej jakkolwiek poruszają widza i angażują go emocjonalnie, to nie lada wyczyn i światełko w tunelu nadziei, że kino ma szansę na wyjście z artystycznego marazmu.
-
Wypada blado w porównaniu z grozą, jaką wzbudzał oryginał z 1973 roku. Kulminacyjne sceny filmu przemijają ze śmiertelną przewidywalnością.
-
Sprawia wrażenie wstępu do czegoś znacznie większego. Sęk w tym, że każdy poprzedni serial Disney+ osadzony w tym świecie sprawiał takie samo wrażenie. Na tę chwilę to, co Disney robi z Gwiezdnymi Wojnami, to po prostu przyciąganie widowni tanimi chwytami i nabieranie ich na to, by obejrzeli następną produkcję. Nie czuć tu pasji, nie ma też wrażenia, że twórcy w stu procentach skupili się na tym, by tę historię opowiedzieć najlepiej, jak potrafią.
-
Pozornie wszystko mamy na miejscu - solidna obsada, ambitny scenariusz, młody i sprawny reżyser, chcący iść śladami Davida Finchera. Ale niestety "Gad", choć nie jest dziełem totalnie nieudanym, pozostawia wiele do życzenia. Jeśli jesteście nałogowymi fanami mrocznych thrillerów, to zapewne znajdziecie w "Gadzie" parę motywów, które się wam spodobają.
-
Podczas seansu "Twórcy" co chwila miałem wrażenie, że to film pisany przez sztuczną inteligencję. Niby wszystko jest tu na miejscu, motywy z klasyki kina sci-fi są wplecione jak trzeba, scenariusz ma wszystkie niezbędne punkty dramaturgiczne potrzebne do opowiedzenia wciągającej historii, ale ostatecznie całość wydaje się być przekazana bez emocji, pasji, duszy.
-
"Piła X" jest na tyle bliska esencji oryginalnej "Piły" na ile to możliwe, jednocześnie wprowadzając pewien powiew świeżości. Jeśli ta seria to nie wasza bajka, to raczej i ta część was nie przekona. Natomiast w obrębie tego całego uniwersum "Piła X" to odsłona, którą z czystym sumieniem można uznać jako solidny powrót do formy.
-
Jeśli macie mniej niż 40 lat, poprzedniej wersji nie oglądaliście i lubicie melodramaty, to nowy "Znachor" zapewne się wam spodoba. Świetne zdjęcia i kreacje aktorskie oraz angażujący scenariusz tworzą z niego solidnego przedstawiciela polskiego kina. Bodaj pierwszy taki przypadek w historii produkcji made in Netflix.
-
Jest źle. Nie pokładałem żadnych nadziei w tym filmie, ale nie sądziłem, że twórcy oddadzą widzom coś aż tak złego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że "Niezniszczalni 4" nie dostarczają praktycznie żadnej rozrywki, poza wspomnianymi wyżej scenami niezamierzonej komedii.
-
Niby oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, ale twórcy filmu zrobili z niego nadmiernie melodramatyczną i nie do końca wciągającą typowo hollywoodzką opowiastkę o białym zbawicielu porywanych dzieci.
-
Niesamowite, Netflix zrobił dobry serial. Szkoda, że przy Wiedźminie tego nie potrafił.
-
Ogólnie rzecz biorąc "Zakonnica II" sprawia wrażenie zmarnowanej szansy na udany horror, której nie da się łatwo odpokutować. Pomimo wymienionych powyżej uwag, historia w tym filmie prezentuje pewną głębię, której brakowało w poprzedniej części. Jednak finał, nadmiernie pospieszony, pozostawia wiele do życzenia.
-
Trzeba przyznać, że Zagubiony w czasie to jedna z ciekawszych produkcji tego typu, która po dziś dzień ma wielu wielbicieli.
-
Jeśli wiedzieliście choć jeden akcyjniak z Liamem Neesonem, to widzieliście je wszystkie, a "Ultimatum" nie robi właściwie niczego, by jakoś pozytywnie wyróżnić się z tej grupy. Nawet finał jest do bólu rozczarowujący. Jeśli jednak szukacie jakiegoś odmóżdżacza do zapomnienia i macie ochotę zobaczyć go na dużym ekranie, to "Ultimatum" jakiś tam potencjał ma w tym względzie.
-
Ostatecznie z czystym sercem mogę jedynie przyznać, że zdjęcia i kostiumy robią świetne wrażenie i na pewno pod tym względem jest tu na co popatrzeć. Tylko czy rzeczywiście warto dla tych wszystkich względów iść do kina? To pytanie pozostawiam wam.
-
To taka tańsza i gorsza wersja "Mission: Impossible" - jeśli to wam wystarczy, to czeka was niezły weekendowy seans z popcornem i czymś na popitkę. Nie oczekujcie jednak cudów, zachwytów oraz zapierających dech w piersiach scen akcji, jakich dotąd nie było czy realnie trzymającego w napięciu scenariusza.
-
Mógł się nie udać, a finalnie wyszedł naprawdę nieźle. Nie jest to może kino, do którego będzie się często wracać i daleko mu do Le Mans'66 czy Wyścigu, ale dla fanów sportów wyścigowych może okazać się miłą niespodzianką.
-
Jestem ciut rozczarowany, nie tylko dlatego, że sądziłem, iż "Oppenheimer" będzie innym filmem, niż się ostatecznie okazał, ale też dlatego, że po Christopherze Nolanie spodziewałem się czegoś znacznie lepszego i bardziej interesującego. To jednak mimo wszystko nadal znakomite kino, chwilami zachwycające maestrią formalną, kapitalnie zagrane, momentami szalenie angażujące i fascynujące.
-
Inteligentnie zrealizowana komedia ze świetnym tempem i montażem, która próbuje być czymś więcej niż wakacyjnym blockbusterem i reklamą znanej marki lalek. To film, który ma ważną wiadomość dla każdej z płci, a przy tym uczciwie rozlicza się z historią marki, lawirując między jej reklamą a świetnym scenariuszem.
-
Jawi się jako jeden z najbardziej niepotrzebnych spin-offów ostatnich lat. Film ten nie przedstawia nam ani specjalnie zajmującej historii, nie wyjaśnia żadnej tajemnicy związanej z obecnością oraz naturą niewidzialnych bytów atakujących ludzkość, nie wprowadza też nic, co by w jakkolwiek istotny sposób poszerzało uniwersum świata przedstawionego.
-
Jest bardzo dobrze. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" nie zawiedzie zarówno fanów serii, Toma Cruise'a jak i każdego miłośnika solidnych thrillerów oraz wielkich blockbusterów. A to, że film ten powstał ze względnie niewielką ilością CGI, tylko dodatkowo sprawia, że robi on potężne wrażenie.
-
Także w kategorii familijnego kina nowej przygody "Pan Samochodzik i templariusze" nie wychyla się ponad średnią. Ale, choć mogło być zdecydowanie lepiej, to mogło być też o wiele gorzej znając Netfliksa. Także dojrzyjmy szklankę do połowy pełną. Na pewno jeśli macie więcej niż 12 lat możecie odjąć sobie punkt w dół od mojej oceny poniżej.
-
Raczej rozczarowuje, niż zachwyca. Nie jest to może bezwzględnie zły horror, bywały o wiele gorsze, natomiast plasuje się on raczej w średnich rejestrach i zdecydowanie częściej mnie nudził, niż jakkolwiek straszył. Jak na pożegnanie z rodziną Lambertów jest poprawnie, ale chciałoby się czegoś więcej.
-
Przez większość swojego zdecydowanie za długiego czasu trwania przypomina bardziej komedię akcji, niż kino nowej przygody. Elementów z klasycznego kina przygodowego nie ma tu za dużo. A "wielki finał" przypomina bardziej jakiś odcinek taniego telewizyjnego serialu science-fiction klasy C z lat 90.