Filmowo.net
Źródło-
Imponująca forma pozostaje w harmonii z intrygującą, choć zagmatwaną i momentami bardzo kontrowersyjną fabułą. To serial hermetyczny, z tygodnia na tydzień przesuwający granicę "normalności" w mediach - bądź co bądź - masowych. Enigmatyczna otoczka jest jego największą zaletą, ale i największym zagrożeniem.
-
Powtórzone wiele razy wcześniej schematy fabularne czy pomysły wzięte żywcem z klasyków kryminału powodują, że niektórzy mogą uznawać film Newachecka za kolejną nieudaną kalkę wcześniejszych kryminałów. Jednak odnoszę wrażenie, że właśnie o to chodziło. Najnowsza komedia miała bawić, nie zmuszać do myślenia, pozwolić się "odmóżdżyć", na przykład po ciężkim dniu pracy. I to jest chyba jej największy plus.
-
Niech moc będzie z wami i trzymajmy kciuki za trzecią część sagi. Oby była co najmniej tak dobra jak druga. I jeszcze jedna sprawa: nie żałuję, że powstała nowa trylogia.
-
Na szczęście najnowszy film Bakera nie ma w sobie cienia naiwności, ale i naturalizmu, który tak chętnie wykorzystują autorzy kina społecznego, chociażby Andrea Arnold w podobnym tematycznie filmie "Fish Tank". Baker tworzy świat kolorowy, ale bardzo daleki od ideału, co doskonale oddaje mała Moonee w słowach: "Gdzieś na końcu tęczy jest skrzat", po czym szybko dodaje z łobuzerskim urokiem: "Spuśćmy mu lanie!".
-
Ogromna dawka niekiedy pouczających, ale i negatywnych emocji. Natomiast wielką stratą tego obrazu są zbyt dosłowne zabiegi formalne.
-
Kiedy sobie pomyślę, że za niebagatelny budżet trzystu milionów dolarów, który miała Liga Sprawiedliwości dostałem sałatkę o aż tak nieokreślonym smaku, chce mi się jeszcze bardziej obniżyć ocenę produkcji Zacka Snydera.
-
Sceny toczą się wolno, w muzyce narasta dramatyzm, a aktorzy rzucają przeciągłe spojrzenia jak surowe ślimaki na talerzu francuskiego smakosza.
-
Urzeka zarówno od strony wizualnej jak i muzycznej.
-
Ważny zapis dokonywania się polsko-żydowskiego pojednania.
-
Denis Villeneuve stworzył, jak na dzisiejszy sposób myślenia w kinie wysokobudżetowym, film rewelacyjny i wizualnie piękny. Mnie to jednak nie wystarczy, więc nadal będę wracał z większym sentymentem do Rutgera Hauera przebijającego głową ścianę i uciekającego przed nim Harrisona Forda.
-
Trudno zliczyć wady techniki produkcji Siódmej pieczęci, chociaż to film treściowo doskonały, a może raczej nagrane na taśmę idealne przedstawienie.
-
Absolutne dzieło, nie tylko z powodów wizualnych i niebywałej pracy włożonej w powstawanie każdej pojedynczej klatki filmu, ale również dlatego, że przybliża nam postać, której obrazy przekraczają dziś rekordowe ceny, a która całe życie uważała, że jest "nikim".
-
To naprawdę fascynujące i zaskakujące, że od czasu, kiedy pierwszy raz obejrzałem ten film, mam czasem chwile tęsknoty za tym niepowtarzalnym klimatem, odrealnionym światem, który tworzy tło dla naprawdę smutnej historii hrabiego.
-
Trzyma mocno za gardło, przeraża, fascynuje i zadaje pytania do końca. Interpretacji tyle, ile widzów.
-
Nawet jeśli już wcześniej traktowało się Iñárritu poważnie, trzeba przyznać, że "Birdmanem" Meksykanin przeszedł sam siebie. Że film jest świetny, to mało powiedziane.
-
Jest naprawdę interesującą produkcją z treściami zahaczającymi o aspekt pierwiastka męskiego oraz żeńskiego, konflikt natury i cywilizacji.
-
O filmie Marcina Głowackiego "Mój biegun" nie można napisać zbyt wiele dobrego. Autorzy tego obrazu zepsuli wizję niezwykłej historii rodziny państwa Melów, topiąc ją w banalnie przeciętnym telewizyjnym produkcyjniaku.
-
Z jednej strony to pełnokrwisty, bardzo dojrzały dramat o życiu i umieraniu, nihilistyczne, ponure memento mori, które każdy odczyta po swojemu, a z drugiej próba zamknięcia niezwykłej biografii trzech ponadprzeciętnych postaci w raptem 120 minutach.
-
Istne studium psychologiczne, w którym zawartych zostało wiele interesujących wątków.
-
Należy do kategorii dramatów, jednak osobowość Erin wprowadza do niego pewną wesołość, radość i bardzo często uśmiech na twarzy oglądającego.
-
Makbeta w tej ekranizacji ogląda się świetnie, ale pozostaje niedosyt. O ile często samo to sformułowanie jest nobilitacją, o tyle w tym wypadku ciężko o tym mówić. Technicznie jest perfekcyjnie. Poza techniką - jest płytko. Niedokładnie. Z odczuwalnym pośpiechem.
-
Nie jest filmem dla miłośników thrillerów czy filmów akcji. To raczej nastrojowe i ujmujące poetyckie kino, pełne aluzji, niedopowiedzeń, pozostawiające widzowi sporo miejsca na własną interpretację.
-
Bardzo dobry, niskobudżetowy film. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych i w osobistym rankingu stojący nawet wyżej niż także rewelacyjny i kultowy "Pulp Fiction". Mimo upływu tylu lat wciąż świeży i frapujący, odbiegający od stereotypowych dzieł tego typu.
-
Bardzo to mocny film, niepokojący i niesłychanie trudny w odbiorze, rozprawiający się z wszechobecnym mitem o dobru jako fundamentalnym elemencie ludzkiej natury, dlatego rozumiem także negatywne opinie o nim, a było ich nie mało.
-
Dzięki znakomitej grze aktorów, świetnemu scenariuszowi i dopełniającej dzieła wspaniałej scenografii, "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy jest w finalnym efekcie spójnym, mądrym przekazem, pozwalającym odbiorcy oderwać się otaczającego nas świata złudzeń i skoncentrować uwagę na tym, co w życiu naprawdę istotne.
-
To, co w Big Love śmieszy i razi naprawdę, to karykaturalność decyzji o obsadzeniu w rolach epizodycznych aktorów o ugruntowanej już pozycji w filmie - zarówno Gonera, jak i Ferency z Szycem cieszą oko i przyciągają uwagę, ale tej opowieści odbierają naturalną dla niedoświadczonych aktorów szorstkość, lekką nieporadność, która mogłaby sprawić, że głos młodego pokolenia nabrałby wielowymiarowej prawdziwości i dotykał bardziej czy chociaż głośniej krzyczał, co chyba w zmierzeniu było misją filmu.
-
Moja ocena "Smoleńska" nie wypada również korzystnie, zarówno w wymiarze artystycznym, jak i społecznym.
-
Historia jest groteskowa, absurd walczy o piedestał z przykrą rzeczywistością. Psychodela sącząca się z ekranu jest tu najważniejsza, uczucie nierealności, uwierającej niewygody, dającej dziwną, chorą satysfakcję, bez których jednak film dużo by stracił, ba, bez których trudno byłoby go odróżnić od płycizny.
-
Intymne, mało krzykliwe, ale uczuciowe sceny są niejako motorem akcji.
-
To przede wszystkim pyszna zabawa. Cięta riposta, parodiowanie, przedrzeźnianie to składniki właściwe niemalże każdej próbie charakterów, każdej transakcji na Wall Street.
-
Ocena filmu "Papusza" może sprawić pewien problem. Bo z jednej strony mamy tu do czynienia z technicznym i aktorskim arcydziełem. Zdjęcia i muzyka wypadły rewelacyjnie. Główne role też. Problem może tkwić w scenariuszu: bo to nie jest typowa biografia "pierwszej polskiej cygańskiej poetki".
-
Jest po prostu dobry. Może służyć jako źródło wiedzy, przybliżyć historię strajków, i tego, jak się z nimi rozprawiały władze PRL, szczególnie młodszym widzom, urodzonym już w wolnej Polsce. Historia pokazana oczami szarego stoczniowca potrafi chwycić za serce i uzmysłowić, jak ciężkie było kiedyś życie.
-
Nie jest to może film bardzo odkrywczy, ale w przeciwieństwie do standardowych polskich komedii romantycznych, reżyser opowiada historię, która wydarza się niemal codziennie i robi to w sposób bardzo przenikliwy. Dlatego, jeżeli ktoś ma ochotę na lżejszy, ale jednak niepozbawiony sensu film, mogę go z czystym sumieniem polecić.
-
Podziękować też należy autorce, za porządne przedstawienie nam tej historii.
-
Utrzymany w melancholijnym nastroju, z jazzową ścieżką dźwiękową, świeżym dowcipem i charyzmatycznym flaunerem w roli głównej.
-
Mimo osadzenia akcji w połowie XX wieku historia uderza aktualnością. Niezależnie od tego, ile przewrotów umysłowych i obyczajowych by nie nastąpiło, droga do szczęścia bez komunikacji i dojrzałości obojga partnerów będzie niemożliwa.
-
Zachęcam do obejrzenia tegoż epizodu - czy to w TV czy na YouTube. Może poszerzy Wam nieco uśmiechy w te niezwykłe dni?
-
Oglądając pierwszy sezon nie znalazłem wielkich jego minusów. Jedynie, co mogę zarzucić, to schematyczność akcji każdego odcinka.
-
I jak przejść obok tak ambitnego filmu, zachowując obojętność? Cała teoria rzeczywiście brzmi bardzo irracjonalnie, co nie znaczy, że nieciekawie, a w połączeniu z wizją Kubricka i jego mistrzowskim kunsztem, całość wydaje się niebezpiecznie realna.
-
Na długo pozostanie w pamięci każdego widza. Znakomita gra aktorska, barwne i ciekawe dialogi, porządna muzyka i wspaniała scenografia składają się na bardzo dobre dzieło. Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić ten film wszystkim fanom kinematografii, bowiem każdy na pewno znajdzie w nim coś dla siebie.
-
Z pewnością jest to kino bardzo ambitne, jednak obrazowi brakuje polotu. Można go obejrzeć raz, może dwa, jednak oglądanie go po raz wtóry będzie jedynie męczarnią.