James Bond stara się odkryć prawdę dotyczącą złowrogiej organizacji WIDMO. Tymczasem w Londynie M toczy polityczną batalię o przyszłość MI6.
- Aktorzy: Daniel Craig, Christoph Waltz, Léa Seydoux, Ralph Fiennes, Monica Bellucci i 15 więcej
- Reżyser: Sam Mendes
- Scenarzyści: John Logan, Robert Wade, Neal Purvis, Jez Butterworth
- Premiera kinowa: 6 listopada 2015
- Premiera światowa: 26 października 2015
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Całkiem niezły film - ale w gatunku thriller, nie było jeszcze tak mrocznego Bonda.
-
W "Spectre" jest więc wszystko, co w filmach o 007 powinno być.
-
Choć film, jak sam bohater, nie zdejmuje nogi z gazu - od początku znamy wyznaczony przez Bondowską konwencję rozkład jazdy. Każda odsłona tych przygód przypominała zresztą o chlubnej zasadzie rządzącej gatunkową rozrywką: kino należy odbierać na sposób rytualny - celebrować znany przepis i cieszyć się płynącą z niego energią.
-
Końcowa ocena najnowszego Bonda to wypadkowa między 100% za początek, a 0% za finisz.
-
Ostateczna ocena Spectre nie jest łatwą sprawą i zapewne wszystko będzie zależało od oczekiwań, z jakimi przyjdzie mu się mierzyć. Z całą pewnością film nie do końca spełnia pokładane w nim oczekiwania. Zbyt wiele jest w nim elementów, które zwyczajnie do siebie nie pasują. Ale Spectre ma też w sobie wiele uroku, któremu naprawdę nie sposób nie ulec. Wbrew pozorom nie jest to powrót do dawnej konwencji. Spectre jest czymś zupełnie nowym.
-
Choć jest to w pewnym stopniu bezsprzecznie całkiem niezła rozrywka, to pozostawia po sobie niezatarte wrażenie obcowania ze słabym kinem - przeciętnie poprowadzonym, nierówno zagranym i przede wszystkim nijakim, co w przypadku Jamesa Bonda nie powinno mieć miejsca.
-
Nie zrozumcie mnie źle - to jest dobry film. Dużo ironii, niezłych dowcipów, świetne nawiązania do poprzednich filmów. Świetna muzyka, wspaniałe zdjęcia. Jednak to za mało, by wypełnić dwie i pół godziny.
-
Scenariusz nie jest mocną stroną produkcji. Dużo wylałem już wiadra pomyj na pracę aktorów, ale to w głównej mierze wina scenarzystów, że ich postacie są jakie są.
-
To nadal wciągające kino akcji na najwyższym poziomie. Oby tylko pogłoski o tym, że to ostatni występ Daniela Craiga nie okazały się prawdziwe.
-
Spectre nie jest tak udanym filmem, jak Casino Royale czy Skyfall. Kilka wątków zwyczajnie rozczarowuje, niektóre sceny i dialogi rażą pewną sztucznością. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to wciąż naprawdę dobry Bond.
-
Eksplozje, pościgi drogich samochodów, ciosy miażdżące czaszki, romans i seks, drogie garnitury i światowi, inteligentni przestępcy. Wszystko zupełnie do zaakceptowania bo eksluzywnie zapakowane jak koszyk świąteczny z Fortnum & Mason. Bezgrzeszna rozrywka w najlepszej oprawie.
-
"Spectre" to 24. film w serii o Bondzie, czwarty z Danielem Craigiem w roli głównej, drugi w reżyserii Sama Mendesa i chyba pierwszy, który nie wnosi do serii nic nowego. Do zapamiętania tylko kilka naprawdę cudnych kadrów.
-
Chociaż leży daleko od ideału, nie jest tak złe, jak niektórzy będą próbowali Wam wmówić.
-
Dwudziesty czwarty Bond nie jest wystarczająco dawny, nie jest też dostatecznie świeży, nie jest również na tyle wyrazisty, by obalić niebiosa jak w rewelacyjnym "Skyfall". Kino wtórne, choć paradoksalnie, trzymające w napięciu i mimo wszystko rozrywkowe.
-
Błyskotliwie zrealizowane widowisko, któremu jednak brakuje ekstrawagancji dawnych filmów o Jamesie Bondzie.
-
Nierówne połączenie starej i nowej stylistyki Bonda nie wychodzi filmowi na dobre. Można obejrzeć, ale bez rewelacji.
-
Triumfalny powrót klasycznego gatunku "bondowskiego", w którym każdy element ma swoje miejsce i znaczenie, akcja toczy się dynamicznie, a cała historia wciąga widza tak skutecznie, że ten nie wie nawet, kiedy minęły dwie i pół godziny seansu.
-
Mendes wyszedł z konfrontacji z tarczą, parę razy zaszalał, jadąc po bandzie, ale godnie kończąc tą tetrylogię. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że "Skyfall" było zwyczajnie lepsze.
-
Brakuje tu solidnego punktu zaczepienia i wyrazistych postaci, które pozwoliłyby wtopić się w tę opowieść - przygody agenta 007 wzniosły się na bardzo wysoki poziom, do którego nie łatwo jest doskoczyć - finalnie dwudziesty czwarty odcinek przeszło pięćdziesięcioletniego "serialu" nie jest ani "Kamikadze", ani lurą - ot dobrze ciepła herbatka, od której języka człowiek sobie nie poparzy.
-
Trochę nierówny, jednak jeśli podejdzie się do niego z dystansem, studząc emocje, to nie będzie przeszkadzać prosta intryga i jej rozwiązanie ani inne scenariuszowe potknięcia.
-
Nie jest filmem wybitnym i na kilku poziomach zawodzi.
-
James Bond na pewno powróci, jakże mogłoby być inaczej. MI6 bez niego raczej sobie nie poradzi.
-
"Spectre" pomimo pewnych niedociągnięć ma w sobie zadziwiający urok, pewną dozę infantylności, ale nade wszystko akcję. Spektakularną i trzymającą w napięciu.
-
Nawet, jeśli rozczaruje nas historia, dłużyzny, czy zakończenie - zawsze miło jest popatrzeć na Daniela Craiga, który w tej roli czuje się jak ryba w wodzie.
-
Abstrahując na moment od powyższych wątków, nowy Bond jest też po prostu doskonale oglądającym się, wciągającym jak mało, który film - kinem. Pełnym wigoru, napięcia i bezczelnie brawurowych scen akcji, jakich nie ogląda się na co dzień. Ale co najważniejsze - kinem soczystym od ludzkich emocji, które na szczęście nie umknęły twórcom z pola widzenia.
-
Dobry film. Nie spoglądałam na zegarek, nie chciałam uciekać z sali kinowej. Do tego akcja jest szybka, kobiety piękne, a mężczyźni przystojni. To jednak za mało, żeby zrobić na mnie prawdziwe wrażenie, gdy jest się 24 odsłoną przygód agenta Jej Królewskiej Mości.
-
To niewątpliwie stylowo zrobiony akcyjniak, choć nieco zbyt rozwleczony, szczególnie w ostatnich kilkudziesięciu minutach, które mocno spowalniają tempo akcji, żeby ładnie domknąć historię Bonda w wykonaniu Craiga.
-
Znacie ten dowcip: po czym odróżnić oryginalną torebkę Chanel od jej taniej podróbki? Ta pierwsza nie podróżuje z właścicielem komunikacją miejską. Tę sytuację można przenieść na nowy film z agentem 007.
-
Jest jak wyśmienity drink, odpowiednio wstrząśnięty i w żadnym wypadku nie zmieszany.
-
Agent 007 jest człowiekiem z krwi i kości jak nigdy dotąd, ale wciąż uwodzi jednym spojrzeniem.
-
Idźcie do kina. Bawić będziecie się dobrze, a potem możemy jeszcze raz porozmawiać już z poziomu osób, które widziały Spectre i wspólnie dzielą się wrażeniami.
-
Oglądając rozdęte odniesieniami "Spectre", oglądamy zarazem wcześniejsze 23 odsłony serii. Sam Mendes zaserwował nam eksplodujące przepychem déjà vu - nostalgiczne, nieudane arcydzieło, które przemyca najsmutniejszą z myśli: żyjemy w świecie, w którym nie ma już miejsca na przygodę godną Jamesa Bonda.
-
Znakomity film, który celnie łączy klasykę gatunku i szybkość współczesnego świata!
-
Trzeba oddać też twórcom, że budżet wykorzystali w stu procentach. Odwiedzamy sporo miejsc, widoki są piękne, scenografia świetna, a to wszystko sprawnie nakręcone przez Hoyte Van Hoytema, absolwenta Łódzkiej Szkoły Filmowej.
-
Bond powrócił. Tym razem, stawiając czoła największemu dotąd zagrożeniu. Film Sama Mendesa przepięknie łączy wszystkie dotychczasowe części z Danielem Craigem w roli głównej. Szkoda jedynie, że ma on problemy i to w najmniej oczekiwanym aspekcie - problemy z kobietami.
-
Solidne zwieńczenie cyklu z Danielem Craigiem.