
-
24recenzje
-
24oceny
-
19pozytywnych
-
5negatywnych
-
7.5średnia
-
79%pozytywnych
-
2.0odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Byłby filmem idealnym. Niestety błędy w reżyserii, montażu, prowadzeniu akcji, niepotrzebne, niemądre sceny i bezzasadny pośpiech zaniżają ostateczną ocenę. Szkoda, bowiem zabrakło naprawdę niewiele.
-
Nieprzemyślanych, absurdalnych rozwiązań, irracjonalnych błędów w scenariuszu nie można już skutecznie tłumaczyć konwencją licząc na to, że widz przymknie na nie oko, jednocześnie oczekując od niego przyjęcie z gruntu fałszywego założenia, że jest on czymś więcej, niż faktycznie jest, nadając mu iluzyryczny jedynie pozór głębi. Takie podejście świadczy o pysze i arogancji, a tego zbagatelizować zwyczajnie nie można. Stąd też Skyfall, mimo najszczerszych chęci, za udany film uznać nie sposób.
-
Ostateczna ocena Spectre nie jest łatwą sprawą i zapewne wszystko będzie zależało od oczekiwań, z jakimi przyjdzie mu się mierzyć. Z całą pewnością film nie do końca spełnia pokładane w nim oczekiwania. Zbyt wiele jest w nim elementów, które zwyczajnie do siebie nie pasują. Ale Spectre ma też w sobie wiele uroku, któremu naprawdę nie sposób nie ulec. Wbrew pozorom nie jest to powrót do dawnej konwencji. Spectre jest czymś zupełnie nowym.
-
W "Casino Royale" twórcom udała się nie lada sztuka - całkowicie zmienili wizerunek serii, wizerunek Jamesa Bonda, a tym samym tchnęli powiew świeżości do zakurzonej już mocno serii. Film jest bardziej kameralny, mniej spektakularny, mimo to wzbudza tak silne emocje. Mnie "Casino Royale" zaoferowało dokładnie to, czego oczekiwałem, niezależnie bowiem od wszystkiego, doskonale oddał ducha powieści Iana Fleminga. I tym samym stał się najważniejszym i najlepszym filmem serii.
-
Film możemy wyróżnić za świetny punkt wyjścia, niezłą historię i ponadprzeciętne aktorstwo. Wszystko zostało zrealizowane przez niezgorszą ekipę. Ale jego twórcy przeliczyli się, błędnie ocenili oczekiwania widzów. Zupełnie, jakby nie zauważyli, że czasy się zmieniły. Że powinny ją charakteryzować prawdziwe emocje, a nie wyłącznie widowiskowość. Przede wszystkim jednak natężenie absurdu przekroczyło wszelkie granice, czyniąc "Śmierć nadejdzie jutro" jedną z najsłabszych odsłon serii.
Najwyżej ocenione
-
W "Casino Royale" twórcom udała się nie lada sztuka - całkowicie zmienili wizerunek serii, wizerunek Jamesa Bonda, a tym samym tchnęli powiew świeżości do zakurzonej już mocno serii. Film jest bardziej kameralny, mniej spektakularny, mimo to wzbudza tak silne emocje. Mnie "Casino Royale" zaoferowało dokładnie to, czego oczekiwałem, niezależnie bowiem od wszystkiego, doskonale oddał ducha powieści Iana Fleminga. I tym samym stał się najważniejszym i najlepszym filmem serii.
-
Pomimo wad - bezapelacyjnie jedna z najlepszych części serii.
-
Kapitalnie otworzył nowy rozdział serii, odświeżając ją i nadając nowy kierunek. Pozycja obowiązkowa i jedna z najlepszych bondowskich produkcji!
-
Nie był produkcją wysokobudżetową, nawet na ówczesne standardy. Tym większe zatem słowa uznania należą się jego twórcom którzy, pomimo ograniczeń, potrafili stworzyć film niemal doskonały. Zapewne jednak nawet oni nie spodziewali się, że kładą podwaliny pod serię, która dekady później nadal będzie przyciągała przed ekrany miliony widzów, na której wychowywać się będą kolejne pokolenia i która rozpalać będzie wyobraźnię ogromnej rzeszy fanów. Za to wszystko - czapki z głów!
-
Udana próba powrotu do źródeł serii i najlepszy film od czasu premiery "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości". Nie sposób wprawdzie określić go mianem absolutnego klasyka, ale docenić kunszt realizacyjny i niemal idealne wyważenie proporcji: akcji, humoru, ale i dramatu - trzeba.
Najniżej ocenione
-
Jest pierwszym naprawdę złym filmem bondowskiej serii. Choć odnotować należy komercyjny sukces, to artystycznie bez wahania można określić go mianem porażki.
-
Nieprzemyślanych, absurdalnych rozwiązań, irracjonalnych błędów w scenariuszu nie można już skutecznie tłumaczyć konwencją licząc na to, że widz przymknie na nie oko, jednocześnie oczekując od niego przyjęcie z gruntu fałszywego założenia, że jest on czymś więcej, niż faktycznie jest, nadając mu iluzyryczny jedynie pozór głębi. Takie podejście świadczy o pysze i arogancji, a tego zbagatelizować zwyczajnie nie można. Stąd też Skyfall, mimo najszczerszych chęci, za udany film uznać nie sposób.
-
"Moonraker" nigdy nie powinien był powstać. Nie w takiej formie. Granica "bondowskiego koktajlu" została przekroczona w sposób, którego nie można zaakceptować. W sposób, który nie ma już nic wspólnego z legendą zapoczątkowaną przez Iana Fleminga. Nie pozostaje więc nic innego, jak film ten potraktować jako swego rodzaju wypadek przy pracy.
-
Gdyby zatem "Diamenty są wieczne" traktować wyłącznie jako swoisty eksperyment, mógłby się obronić. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że był to raczej papierek lakmusowy, służący zdefiniowaniu kierunku, w którym podążać miały kolejne produkcje. Test wypadł pomyślnie - film odniósł komercyjny sukces. Żałować tylko można, że ze szkodą dla serii.
-
Film możemy wyróżnić za świetny punkt wyjścia, niezłą historię i ponadprzeciętne aktorstwo. Wszystko zostało zrealizowane przez niezgorszą ekipę. Ale jego twórcy przeliczyli się, błędnie ocenili oczekiwania widzów. Zupełnie, jakby nie zauważyli, że czasy się zmieniły. Że powinny ją charakteryzować prawdziwe emocje, a nie wyłącznie widowiskowość. Przede wszystkim jednak natężenie absurdu przekroczyło wszelkie granice, czyniąc "Śmierć nadejdzie jutro" jedną z najsłabszych odsłon serii.
Odrębnie ocenione
-
Nieprzemyślanych, absurdalnych rozwiązań, irracjonalnych błędów w scenariuszu nie można już skutecznie tłumaczyć konwencją licząc na to, że widz przymknie na nie oko, jednocześnie oczekując od niego przyjęcie z gruntu fałszywego założenia, że jest on czymś więcej, niż faktycznie jest, nadając mu iluzyryczny jedynie pozór głębi. Takie podejście świadczy o pysze i arogancji, a tego zbagatelizować zwyczajnie nie można. Stąd też Skyfall, mimo najszczerszych chęci, za udany film uznać nie sposób.
-
W "Casino Royale" twórcom udała się nie lada sztuka - całkowicie zmienili wizerunek serii, wizerunek Jamesa Bonda, a tym samym tchnęli powiew świeżości do zakurzonej już mocno serii. Film jest bardziej kameralny, mniej spektakularny, mimo to wzbudza tak silne emocje. Mnie "Casino Royale" zaoferowało dokładnie to, czego oczekiwałem, niezależnie bowiem od wszystkiego, doskonale oddał ducha powieści Iana Fleminga. I tym samym stał się najważniejszym i najlepszym filmem serii.
-
Ostateczna ocena Spectre nie jest łatwą sprawą i zapewne wszystko będzie zależało od oczekiwań, z jakimi przyjdzie mu się mierzyć. Z całą pewnością film nie do końca spełnia pokładane w nim oczekiwania. Zbyt wiele jest w nim elementów, które zwyczajnie do siebie nie pasują. Ale Spectre ma też w sobie wiele uroku, któremu naprawdę nie sposób nie ulec. Wbrew pozorom nie jest to powrót do dawnej konwencji. Spectre jest czymś zupełnie nowym.
-
Byłby filmem idealnym. Niestety błędy w reżyserii, montażu, prowadzeniu akcji, niepotrzebne, niemądre sceny i bezzasadny pośpiech zaniżają ostateczną ocenę. Szkoda, bowiem zabrakło naprawdę niewiele.