Spectre

Zaczyna się całkiem nieźle, ale z każdą kolejną sceną stacza się coraz bardziej, aż do finału, kiedy dochodzimy do poziomu padaki. Nie gadajmy o Blofeldzie.

No i to by było na tyle jeśli chodzi o restart serii - seria o Bondzie stała się pastiszem samej siebie...

Głupi scenariusz ze słabymi dialogami. Tytułowa organizacja i główny zły rozczarowują. Fatalna "dziewczyna Bonda". Świetny Craig w głównej roli. Akcja na plus.

Świetne (choć nie bez wad) zwieńczenie znakomitej(!) tetralogii z Craigiem. Jestem syty, Craig może odejść, a ja z chęcią do jego 'Bondów' będę wracał. PS. Q!

Sam film dobry, ale gra światłem i kolorystyka to mistrzostwo, które można już ujrzeć w "Skyfall".

meh/10

Koncept filmu wydaje się być koniecznością, a nie rozwiązaniem, przez co traci na mocy. Całości natomiast brakuje charakteru. Bardzo przeciętny, powiela.

Oberhauserowi poświęcono za mało uwagi, w jego portrecie psychologicznym jest za dużo skrótów. Mendes spaja 3 części w nie do końca zrozumiały sposób.

Mówi się o najlepszym Craigu itd, ale dla mnie to krok wstecz. Za długi, trochę za dużo wszystkiego, jakoś brak klimatu i stylu. Za to czołówka super.

Nie tak świetny jak sądzą niektórzy i nie tak bardzo poniżej oczekiwań jak uważa reszta. Po prostu dobre kino, a Bond nadal posiada licencję na oglądanie...

naciągane

Dobry początek lecz od połowy film staje się nużący. Sfera operatorska oraz dobór widoków należą do mocnych stron filmu poza tym jest przeciętnie

Nie tak dobry jak Skyfall, w zasadzie niewiele tu nowego. A jednak to Bond.

Genialna scena otwarcia. Później niestety już tak fajnie nie było. Jak dla mnie za mało napięcia, za dużo bzdur. Ale za to Q był cudowny.

Ma momenty, choć zabija go usilna próba przywrócenia do kanonu. Nie wiem czy to kwestia preprodukcji czy błędów scenariusza, ale coś przestało się kleić...

Maraton Bondów: Sztampa z kilkoma słabymi żartami, ale sceny akcji są na poziomie, a Léa Seydoux warta by do niej wzdychać.

Bo to Bond

no trochę nudny

Ten film nawet nie wie czym chce być. Czy kontynuacją tego bardziej poważnego tonu ostatnich filmów czy kiczowatą powtórką z starszych odsłon.

Otwarcie wyborne, Hoytema dwoi się i troi, żeby dorównać Deakinsowi. Mendes zalicza jednak spadek.

Kino. Sceny akcji na poziomie, poza nimi nic godnego polecenia. Do tego najgłupsza historia czarnego charakteru w historii serii. Zmarnowany potencjał Waltza.

Mówi się o najlepszym Craigu itd, ale dla mnie to krok wstecz. Za długi, trochę za dużo wszystkiego, jakoś brak klimatu i stylu. Za to czołówka super.

Mało akcji w tym 007