kulturapoznan.pl
Źródło-
Kino mocne i bezkompromisowe. Ośmielę się nawet stwierdzić, że zapadające w pamięć na lata. Wszystko za sprawą uniwersalnych przeżyć bohaterów, tragicznego momentu zwrotnego i jeszcze bardziej koszmarnego finału.
-
Piotr Biedroń i jego ekipa udowodnili, że nie potrzeba wielkiego budżetu, by zrealizować przyzwoity polski film science fiction.
-
To propozycja idealna dla wszystkich fanów mema "Nie oglądam filmów, w których krzywda dzieje się psom". Tu krzywda spotyka tylko ludzi, i to tych najgorszych.
-
Koniec końców... bywało gorzej, zwłaszcza że wcale nie tak dawno mieliśmy okazję oglądać Thora: Miłość i grom czy Ant-Mana: Kwantomanię. Ale też nie jest dobrze. Raczej bezbarwnie.
-
Jeśli do tej gorzkiej refleksji z jaką wychodzi się z kina dodać niezwykły klimat filmu budowany przez przemyślane detale, pastelowe kolory i rozmyte światło, odważne sceny erotyczne i - dla przeciwwagi - subtelne zbliżenia na bohaterów, otrzymujemy opowieść, która z pewnością zapadnie w pamięć na dłużej. Choćby jako przestroga i przypomnienie, że warto doceniać relacje, które już wcale doskonalsze być nie muszą.
-
T obraz mało wyrazisty i z pretensjami do tego, by coś ważnego o świecie powiedzieć - z pretensjami zbyt dużymi, by nie uznać tego za sporą wadę filmu. Całość ratują Borys i Sonia Szycowie - jest w nich szczerość i otwartość, świetnie ogrywają najbardziej emocjonalne momenty - i to oni są powodem, dla którego warto obejrzeć tę historię.
-
Rasowy psychologiczny thriller, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje. Dosłownie.
-
Dzieło bezkompromisowe, dopieszczone, spełnione. To spotkanie przy jednym stole Reymonta, Chełmońskiego i Welchmanów, którzy wspólnie wymyślili, jak ponownie zmitologizować polską wieś i zachowując kulturową specyfikę, przekuć ją w ponadczasową opowieść o zależności, namiętności, relacjach rodzinnych i międzyludzkich, specyfice wiejskiej społeczności, sile tłumu.
-
Przewrotna historia ujmująca w pigułce lęki, obawy i problemy współczesnych kobiet. Z jednej strony thriller, z drugiej komedia, znakomicie oddająca jednoczesną groteskowość i dramatyzm z jaką może się wiązać nawiązywanie romantycznych relacji we współczesnym świecie.
-
Filmowa lekcja empatii, cierpliwości i otwartości na to, co niedoskonałe. Nicolas Philibert, jeden z czołowych francuskich dokumentalistów, otrzymał za nią Złotego Niedźwiedzia na ostatnim Berlinale.
-
Mimo melodramatycznej fabuły film jest wyciszony, niespieszny. Delikatny w ukazywaniu miłości zarówno małżonków, jak i tej, która rodzi się między dwoma mężczyznami. A jednocześnie jest to dzieło zmysłowe - kamera często zatrzymuje spojrzenie na jedwabistych tkaninach, złotych niciach i ręcznie wykonanych sukniach ozdobionych wyrafinowanymi splotami i finezyjnymi koronkami.
-
Kino powolne, pełne nieruchomych ujęć skupionych na twarzach przemawiających w sądzie bohaterów i bohaterek, swoją statycznością wystawiające na próbę cierpliwość widza.
-
Bezkresne australijskie peryferia, ciasna lokalna społeczność i niewyjaśniona, mroczna sprawa kryminalna sprzed lat. Pozbawione kolorów i nadziei Limbo to filmowa propozycja dla widzów, którzy chcą się skutecznie zatrzymać.
-
Ostateczna ocena filmu w każdym przypadku zależeć będzie od tego, czy Cicha dziewczyna będzie współgrać z indywidualną wrażliwością odbiorcy.
-
Gdyby mnie postawiono pod ścianą, bez wątpienia znalazłbym kilka słabszych punktów - jak chociażby to, że zasady przenikania się światów fizycznego i spirytualnego wydają się być nie do końca konsekwentne - ale są to kwestie drugorzędne i w zasadzie nie wpływają na odbiór całości. Liczy się bowiem jedno - oto dwóch od lat śmieszkujących na Youtubie gości z Australii pokazało, jak się realizuje świetne kino grozy.
-
Jedno trzeba przyznać - akcja Ultimatum wciąga od samego początku i trzyma w napięciu do samego końca. Nie ma tu dłużyzn i absurdalnych rozwiązań fabularnych, bohaterzy są wiarygodni i przekonujący, a efekty specjalne trzymają odpowiedni poziom. A co najważniejsze, tylko najbardziej wytrawni zjadacze thrillerów będą w stanie rozgryźć tożsamość głównego złego przed czasem. A to już spore osiągnięcie.
-
To jednocześnie wciągająca, namacalna wręcz inscenizacja dostępnych zdjęć i zapisów z przesłuchania Winner, zaangażowany społecznie film poddający pod rozwagę pytanie o to, gdzie kończą się powinności wobec ojczyzny, a zaczyna obowiązek nagłośnienia prawdy, wreszcie - niesamowicie drobiazgowe studium ludzkiej psychiki i złożoności oraz przyglądanie się niemalże pod mikroskopem kropli, która kiedyś w końcu przelewa kielich.
-
Produkcja wyreżyserowana przez Bena Wheatleya nie męczy, bywa zabawna i dostarcza solidną porcję rozrywki - to zdecydowanie mocny kandydat na wakacyjne guilty pleasure. Chwilami rodzi też wątpliwości natury moralnej, czy na realizację tak głupich fabuł powinno się wydawać grube miliony dolarów, ale tylko chwilami, bo Meg 2: Głębia wbrew tytułowi w żadnej mierze nie stanowi zachęty do jakiejkolwiek głębszej refleksji.
-
Aabsolutnie niszowa historia zbuntowanej dziewczyny, która wkracza w nieznośnie męski świat szalonych motocrossowców, wywracając go do góry nogami.
-
Przykuwa uwagę z równą mocą bez względu na to, czy akcja dzieje się na uniwersyteckich salach, w laboratoriach Los Alamos, czy w pokoju przesłuchań. I koniec końców po trzech godzinach kinowej uczty ma się uczucie swego rodzaju niedosytu - chętnie zostałbym w kinowym fotelu przez kolejną godzinę, by posłuchać i popatrzeć, jak twórca Memento rozszerza niektóre wątki, opowiada o kilku drugoplanowych postaciach, czyni ze swojego filmu swoiste uniwersum.
-
To jeden z tych krzepiących filmów, który mówi, że mimo wszystko warto żyć, nawet jeśli trudno znaleźć szczęście. Chwile złe są przecież równoważone przez chwile dobre itd. Sporo tutaj różnych złotych myśli.
-
Jeśli jednak przymknąć oko na ten niepotrzebny finałowy wątek, pozostanie piękna opowieść o na wskroś włoskiej relacji syna z matką, o pamięci, o miejscach, które jednocześnie są i ich nie ma.
-
Tymczasem Sytuacja awaryjna wygląda już po pierwszych kadrach tak, jakby reżyser zabrał bohaterów swojego pierwszego filmu w niesamowitą podróż pociągiem. I to uciekającym, gdyż kanwą scenariusza stała się prawdziwa historia, kiedy to przez 14 minut pociąg jechał bez maszynisty z powrotem na dworzec.
-
To z jednej strony film spazmatycznie śmieszny, z drugiej gorzki obraz naszej cywilizacji z jej zaburzonym systemem wartości i wiecznie aktualnym hasłem autora Kapitału, że byt określa świadomość. Östlund demaskuje i ten byt, i tę świadomość.
-
Reżyser opowiada dzieje wyimaginowanej rodziny, łudząco podobnej do swojej. Spielberg bowiem pokazuje nam swój pierwszy film obejrzany w kinie razem z rodzicami.
-
Dostajemy powtórkę z rozrywki - kogo zachwycił Avatar, tego zachwyci Istota wody. Należy jedynie zaznaczyć, że tak jak film z 2009 roku mógł być traktowany jako zamknięta całość, tak tym razem wiele wątków pozostaje otwartych i będą one kontynuowane w kolejnych częściach.
-
Jednak ci, którzy oczekują dokumentu uwarunkowanego polityką i odnoszącego się do wieloletniej historii rosyjskiej fiksacji na punkcie uprawiania sportów jako narzędzia do uprawiania propagandy siły, skończą seans zawiedzeni. I nawet dobrze, że z polityki Prus zrezygnowała, bo udało jej się miast tego pokazać rzecz o wiele bardziej uniwersalną, jeśli nie powiedzieć, że podstawową.
-
Reżyserka proponuje przypowieść w duchu realizmu magicznego, w jakiej sięga do mało w Polsce zapoznanej tradycji włoskiego kina lat 60., 70. i 80. ubiegłego wieku, gdy filmowcy swoje wypowiedzi zaangażowane politycznie i społecznie ukrywali w ekscentrycznych historiach i obrazach niejednorodnych stylistycznie, czasem ocierających się wręcz o groteskę.
-
Jeden z najbardziej ponurych i przygnębiających portretów Włoch, choć pozornie rozgrywa się on wśród ludzi zwyczajnych i przeciętnych. Ta mało efektowna przypowieść o mechanizmach zła i upadku człowieka jest o wiele bardziej pasjonująca i lepiej trzyma w napięciu nawet niż "Dziewczyna we mgle" Carisiego, doskonały współczesny włoski thriller kryminalny.
-
W najgorszy do wyobrażenia sposób przypomina produkcje Netflixa, które pragną być filmami, lecz pozostają tylko audiowizualnymi streamingami, konsumowanymi z paczką czipsów.
-
Jest przykładem sytuacji, gdy film dokumentalny mierzy się z tematem, jaki został już podjęty w produkcji fabularnej. I tak jak twórcy przekazów fikcjonalnych manipulują rzeczywistością w imię dramaturgii i przypodobania się publiczności, tak dokumentaliści burzą sztuczne, fałszywe konstrukcje.