-
Mocny film o zjawisku handlu dziećmi, obrazujący jego skalę i zaniedbania, jakie ciągle są w tym temacie dokonywane. Znacznie słabiej wypada produkcja pod względem fabularnym. Twórcy - wygląda na to że świadomie, choć nie rozumiem dlaczego - rezygnują z intrygującego prowadzenia kluczowych wątków dotyczących morderstw na ulicach Johannesburga, nie zależy im również, by w sposób trzymający w napięciu poprowadzić grę między bohaterami.
-
Bo chociaż Nocne czuwanie jest w pełni horrorem i nie brakuje w nim elementów typowych dla gatunku, to jednak zgodnie z najlepszą tradycją, liczy się tu przede wszystkim groza psychologiczna. W rezultacie otrzymujemy opowieść o traumie i demonach przeszłości, które - bez względu na naszą przynależność kulturową czy religijną - często pozostają z nami na całe życie.
-
Rozczarowanie - tak najprościej można określić film Co widać i słychać. Do produkcji przyciągnęła mnie przede wszystkim obsada, z nominowaną do Oscara za Manka Amandą Seyfried, ale zapomnijcie o jakichkolwiek aktorskich popisach. Film jak na horror zupełnie nie straszy, jak na dramat psychologiczny pozostaje opowieścią bardzo płytką, ale przede wszystkim nie potrafi przyciągnąć uwagi widza. Nudne i zwyczajnie kiepskie kino.
-
Kolejny mocny film w oscarowej stawce, wpisujący się w ważną tematykę społeczną, próbujący uświadamiać widza w kwestii kultury gwałtu ale i piętnujący wyraźnie społeczne przyzwolenie na zło. Fabuła ma słabsze momenty i bywa mocno przerysowana, ale całość znakomicie niesie na barkach swoją rolą Carey Mulligan, będąca najjaśniejszym punktem filmu.
-
Za tydzień nie będę już o niej pamiętał i pewnie nie będę chciał też do niej wracać. Wizualnie jest super, jeśli cieszy was to starcie, chcieliście je otrzymać w jak najlepszej oprawie audio-wizualnej i nie obchodzi was fabuła, to powinniście się bawić świetnie.
-
Bezpretensjonalne kino, z wyjątkowo pozytywnymi bohaterami, których fantastyczne losy ogląda się z olbrzymią przyjemnością. Troszkę tu romansu, troszkę opowieści o życiowej rutynie, a można się tu doszukać też nieco bardziej krytycznego spojrzenia na współczesną rzeczywistość. Jako kino rozrywkowe z lekkim moralistycznym zadęciem sprawdzi się doskonale, ale nominacje do Złotych Globów to gruba przesada.
-
Historia jest prościutka i sprowadza się właściwie tylko do rywalizacji między polującym a jego ofiarami, późniejszy twist pozwoli rzecz jasna odkryć, co tu się dzieje i dlaczego, ale nie jest to niestety wątek specjalnie przekonujący. A nawet z uwagi na kreacje bohaterów trudno było mi w ich zachowanie uwierzyć. Mimo wszystko to solidny i trzymający w napięciu thriller, taki w sam raz na jednorazowy seans.
-
Nie jest absolutnie filmem, o którym będzie się długo mówić, a jeśli się uprzeć, to naprawdę byłoby się czego czepiać. Ale jeśli oczekujecie prostej rozrywki w klimacie sensacyjnego kina b-klasy, to film dostarcza w tym względzie kilkadziesiąt minut niezłej zabawy.
-
Umówmy się - Nie słuchaj ich nie jest jakimś specjalnie wybitnym horrorem. Fabuła jest prosta i mało zniuansowana, całość straszy głównie jump scare'ami, ale jednocześnie da się przy tym zauważyć, że jest to opowieść solidnie przemyślana, z ciekawą warstwą psychologiczną i emocjonalną. W dodatku na uwagę zasługują zwroty akcji i niebanalne zakończenie.
-
Uwagę zwracają przede wszystkim na drugim planie mistrzowie francuskiego aktorstwa - Reno, Lanvin, czy wspaniała Claudia Cardinale. To oni, choć pojawiają się na chwilę, wnoszą do tego sztywnego jednak filmu sporo świeżości i energii, co o tyle paradoksalne, że w kinie sensacyjnym to właśnie sceny z udziałem tych młodych powinny kipieć od emocji. Bronx jest filmem do obejrzenia na raz, dość nudnym jak na swój sensacyjny charakter, mało angażującym fabularnie.
-
To jedna z ciekawszych w tym roku propozycji Netfliksa, jeśli chodzi o horrory. Nawet jeżeli przyznamy, że nie jest to film bez wad, to wciąż pozostanie produkcją wartą uwagi. Z pewnością warto też będzie się przyjrzeć dalszej karierze reżysera Remiego Weekesa, bo niewątpliwie jest to twórca, który poprzez film chce także coś powiedzieć o współczesnym świecie.
-
To kiepsko zrealizowane i głupawe widowisko. Ale sam pomysł wyjściowy jest ciekawy, przez jakiś czas twórcom udało się umiejętnie poprowadzić grę z widzem, według której odbiorca przez długi czas nie wie, kto właściwie w tym filmie jest szalony a kto opętany. I kto ma rację. To wystarczy na znośną rozrywkę. Druga połowa filmu to jednak mało subtelne i groteskowe kino, pełne naprawdę fatalnych momentów, które nie powinny się w tym filmie znaleźć.
-
Niepozbawiona humoru i trzymająca w napięciu produkcja, która bardzo umiejętnie ogrywa pozornie niefilmowy temat, z jednej strony przypominając widzom historyczne wydarzenie, z drugiej - zamieniając je w rozrywkowe kino pełną gębą.
-
To kino grozy bazujące na bardzo ciekawym i tajemniczym punkcie wyjścia, przez długi czas dającym nadzieję na mroczną produkcję z fabułą, która może podążać w jakimś nieoczywistym kierunku. Niestety ta nadzieja wraz z upływem czasu się rozwiewa, im dalej w las, tym bardziej film Herdala staje się schematyczny i uproszczony, tak że w finale swoje spore oczekiwania mogłem skwitować jedynie obojętnym "meh".
-
Warto na pewno podkreślić tutaj stronę techniczną produkcji, przyzwoitą jak na europejski poziom realizację, a szczególnie ciekawą, odwołującą się do klasyków gatunku warstwę muzyczną, która kilkukrotnie potrafi wzbudzić emocje. Szkoda więc nieco przeciętnej fabuły i niewyróżniającej się fabuły. W rezultacie Ratownik pozostanie filmem do jednokrotnego obejrzenia i zapomnienia. Chociaż to całkiem przyzwoity seans.
-
Wprawdzie scenarzyści Fatalnego romansu stawiają na fabularne twisty, ale brakuje im pomysłowości i umiejętnej gry z widzem. Raczej te zwroty akcji sprawiają wrażenie niepotrzebnej gmatwaniny, aniżeli sprawnie budowanego zaskoczenia. Gwoździem do trumny tego filmu jest jego bylejakość.
-
Kiepska adaptacja komiksu i po prostu słaby film, który nie sprawdza się w swoich podstawowych założeniach - nie dostarcza emocji ani rozrywki. W rezultacie to kolejne nudne widowisko Netfliksa, które obiecuje dobrą zabawę, a pozostaje słabo zrealizowanym powielaczem schematów.
-
Być może w swoim debiucie reżyser Leia Mysius nie do końca zapanowała nad opowieścią, ale trzeba jej oddać, że zrealizowała "Avę" z dużą dawką energii, którą czuć w trakcie seansu. Duża w tym również zasługa wcielającej się w główną rolę Noee Abity, która stworzyła ciekawą i niejednoznaczną postać - w sylwetce której mieszają się młodzieżowe obawy, pragnienia, oczekiwania. To odważne kino o dorastaniu.
-
Kino akcji w starym dobrym stylu. Prosta, schematyczna fabuła, którą widzieliście już po stokroć, nadrabia solidną realizacją i dostarcza frajdy, jakiej można od tego typu filmów oczekiwać - nie brakuje akcji, jest twardy protagonista, któremu kibicuje się już od pierwszych minut i sporo dobrej zabawy. Kawałek męskiej rozrywki, nic ponadto, ale na wieczór bez pomysłu będzie to film jak znalazł.
-
Zaprasza widza do swoistej gry z fabułą - gry, z której nie koniecznie można wyjść zwycięsko, bo też nie o odpowiedzi czy konkretne interpretacje tutaj chodzi, ale właśnie o samą zabawę. Scenariusz nieustannie torpedowany jest zagadkami, zaburzeniami struktury, konwencji, narracji. Wszystko po to, by udziwnić z pozoru prostą historię - jasne - ale też, żeby dostarczyć odbiorcy frajdy z seansu.
-
Mieszanka widowiskowej pulpy, sci-fi, noir i kina akcji - mieszanka na tyle solidna, że stanowi naprawdę niezły kawałek kina. To mroczny i brutalny film dotykający aspektów obywatelskiej wolności, istoty zła i granic, do jakich mogą posuwać się rządy pod przykrywką dbania o bezpieczeństwo.
-
Solidnie zrealizowany i nieźle zagrany kryminał rodem z Argentyny, który największy problem ma chyba z fabułą. Wstęp stanowi bowiem obietnicę mrocznego thrillera, a finalnie jednak otrzymujemy dość prostą historię z nastoletnią zazdrością w tle, historię wyjętą jakby z któregoś odcinka Policjantek i Policjantów TV4.
-
Kino żenująco głupie. Ale prywatnie czasem po prostu lubię sobie właśnie taką niezobowiązującą komedię obejrzeć. Pretekstowa fabuła, niewyszukane żarty, lenistwo twórców, to wszystko i tak nie przeszkadza w krótkiej, niezobowiązującej zabawie. Gniot, ale można się pośmiać i to wystarczy.
-
To taka typowa produkcja telewizyjna z fabułą będącą mieszanką wszystkich popularnych motywów. Rzemieślnicza robota bez ambicji, by być czymś więcej niż tylko przyzwoitą rozrywką na raz. I jako taka sprawdza się całkiem przyzwoicie.
-
To film jakościowo bardzo podobny do Niewidzialnego strażnika. Odpowiadają za niego ci sami ludzie: reżyser, scenarzysta, aktorzy. Za materiał źródłowy służą udane i popularne powieści cechujące się skomplikowaną i angażującą fabułą. Jest więc Świadectwo kości niczym kolejny odcinek solidnego serialu kryminalnego i mam szczerą nadzieję, że również kolejne powieści Redondo doczekają się takich adaptacji.
-
Dowłatow nie jest filmem, który przyjemnie się ogląda lub chciałoby się do niego wracać. Ale to film warty odkrycia, bo ukazuje komunizm od strony, z jakiej rzadko jest pokazywany. Chodzi tu bowiem o terror intelektualny, terror grzebiący marzenia, niszczący wrażliwość i artyzm. To przygnębiający portret niespełnionego artysty.
-
Bywają filmy, o których mówi się, że są tak złe, że aż dobre. Znak diabła do nich nie należy. To film fatalny pod każdym względem - kiepsko zrealizowany, brzydki pod względem technicznym, źle zagrany i bzdurny.
-
Warta zobaczenia pozycja, która ma w zanadrzu także kilka ciekawych ról drugoplanowych, szczególnie warto tu zwrócić uwagę na wschodzącą gwiazdę kina - Thomasin McKenzie.
-
Jest po prostu kinem nudnym, nie wnoszącym nic do gatunku grozy, ale przede wszystkim jest też niepotrzebną kontynuacją wcale przecież nie lepszej pierwszej części.
-
Kino niewątpliwie intrygujące, choć przy tym nieco przekombinowane - tak na poziomie treści, jak i przyjętej konwencji. W rezultacie trudno oprzeć się wrażeniu, że Sybilla pozostaje kinem nierównym - miejscami błyskotliwym i angażującym, gdzie indziej nieco chaotycznym i męczącym.
-
Ambitne kino polityczne, z ciekawą historią opowiedzianą w sposób zupełnie nieciekawy, a wręcz irytujący. Niejasne wątki fabularne, niezrozumiałe decyzje bohaterów i sztywne, papierowe postaci sprawiają, że będąca tłem dla opowieści afera Iran-Contras zupełnie się rozmywa. Rozczarowująco nudne.
-
Poruszające kino obyczajowe, umiejętnie grające na emocjach, bez taniego dramatyzowania, prób fałszowania postaci.
-
Trudno jednoznacznie ocenić Koniarę Netflixa. To niewątpliwie film posiadający kilka atutów, ale przy tym bardzo nierówny, rażący niskim budżetem i nietrafionym humorem. Zarazem jest to dość nietypowe i oryginalne spojrzenie na temat, jakim jest umysłowa choroba. Film naprawdę solidnie zagrany przez Alison Brie i mogący pochwalić się klimatyczną stroną audiowizualną.
-
Kino dotykające najświeższej historii Ameryki i wpisujące się w tematykę ruchu #metoo. Historia kobiet, które padły ofiarą skandalicznego zachowania prezesa stacji Fox News, zbyt mocno idzie jednak w publicystyczny ton, a w rezultacie przetwarzana jest "na sucho", bez większych emocji. W rezultacie mimo ważnego tematu można przejść wobec filmu obojętnie.
-
Refleksyjne kino drogi utrzymane w oparach komedii, odrobiny surrealizmu i symboli, pozostanie z pewnością filmem jak pozostałe dzieła Suleimana niedocenionym. To poetycka, miejscami zabawna, miejscami gorzka opowieść - o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, o człowieku, ale i o polityce. Wybierzcie się w tę podróż.
-
Perry chciał ukazać obraz dwóch silnych kobiet - jedna z nich pragnie zawalczyć o ideały, druga o własne życie. Brakuje tu jednak wciągającej historii, którą dodatkowo kładą kiepskie kreacje aktorskie i słaba realizacja.
-
Przy rozmiarze ambicji tej produkcji, wyszedł film boleśnie nieudany.
-
Zupełnie pozbawiony wyrazu i napięcia horror, którego celem w istocie jest nie straszenie i dostarczenie ciekawej rozrywki, lecz nachalny komentarz społeczny. To kino niechlujne i byle jakie w realizacji, fatalne również pod względem scenariusza napisanego pod tezę. Lepiej obejrzeć sobie oryginał.
-
Przepięknie zanimowana, słodko-gorzka, wzruszająca, magiczna opowieść. Szalona i dziwaczna w swym pomyśle wyjściowym, okazuje się być dojrzałą i szalenie angażującą na poziomie emocjonalnym historią.
-
Ciekawy i zmuszający do refleksji dramat, choć niestety scenariusz bywa mało subtelny, a całość sypie się nieco w trzecim akcie.
-
Mimo wątku kryminalnego i motywów utrzymanych w konwencji thrillera, film sprawdza się pod tym względem bardzo słabo, a wręcz irytuje nielogicznym postępowaniem bohaterów. Znacznie lepiej produkcja sprawdza się w roli podszytego romansem dramatu kobiety, która nieustannie ucieka przed samą sobą - to powolne, klimatyczne i stonowane kino, którego wielką ozdobą są piękna, melancholijna sceneria Japonii oraz ciekawa, wyciszona ale wyrazista rola Alicii Vikander.
-
Raczej rozczarowujące kino gangsterskie rodem z Francji - oparte na słabych kreacjach aktorskich i kulejącym scenariuszu, ale trzeba przyznać, że ma kilka niezłych akcentów - barwną tajską scenerię, odrobinę znośnej akcji i dramaturgii wynikającej z relacji między bohaterami. Problemem jest fakt, że cała historia poprowadzona jest jak po sznurku według podstawowych założeń, w rezultacie mamy do czynienia z dużą ilością schematów i sztucznie budowanych emocji.