-
Na Netfliksie znajdziecie całą masę kryminałów, bo to szczególnie popularny gatunek na platformie. Łatwo będzie więc w tym natłoku przegapić izraelski Black Space. Zachęcam jednak żebyście sięgnęli po ten serial, bo naprawdę wyróżnia się jakością na tle podobnych produkcji.
-
Mocny film o zjawisku handlu dziećmi, obrazujący jego skalę i zaniedbania, jakie ciągle są w tym temacie dokonywane. Znacznie słabiej wypada produkcja pod względem fabularnym. Twórcy - wygląda na to że świadomie, choć nie rozumiem dlaczego - rezygnują z intrygującego prowadzenia kluczowych wątków dotyczących morderstw na ulicach Johannesburga, nie zależy im również, by w sposób trzymający w napięciu poprowadzić grę między bohaterami.
-
Bo chociaż Nocne czuwanie jest w pełni horrorem i nie brakuje w nim elementów typowych dla gatunku, to jednak zgodnie z najlepszą tradycją, liczy się tu przede wszystkim groza psychologiczna. W rezultacie otrzymujemy opowieść o traumie i demonach przeszłości, które - bez względu na naszą przynależność kulturową czy religijną - często pozostają z nami na całe życie.
-
Rozczarowanie - tak najprościej można określić film Co widać i słychać. Do produkcji przyciągnęła mnie przede wszystkim obsada, z nominowaną do Oscara za Manka Amandą Seyfried, ale zapomnijcie o jakichkolwiek aktorskich popisach. Film jak na horror zupełnie nie straszy, jak na dramat psychologiczny pozostaje opowieścią bardzo płytką, ale przede wszystkim nie potrafi przyciągnąć uwagi widza. Nudne i zwyczajnie kiepskie kino.
-
Kolejny mocny film w oscarowej stawce, wpisujący się w ważną tematykę społeczną, próbujący uświadamiać widza w kwestii kultury gwałtu ale i piętnujący wyraźnie społeczne przyzwolenie na zło. Fabuła ma słabsze momenty i bywa mocno przerysowana, ale całość znakomicie niesie na barkach swoją rolą Carey Mulligan, będąca najjaśniejszym punktem filmu.
-
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Młodzieżowy serial fantasy, który potrafi zaciekawić, przykuć uwagę widza barwnymi lokacjami i interesującymi bohaterami, zrealizowany z rozmachem i wciągający. Jeżeli lubicie fantasy, magię i ciekawe światy, to nawet bez znajomości ksiażek Bardugo powinniście się dobrze na tym bawić.
-
Za tydzień nie będę już o niej pamiętał i pewnie nie będę chciał też do niej wracać. Wizualnie jest super, jeśli cieszy was to starcie, chcieliście je otrzymać w jak najlepszej oprawie audio-wizualnej i nie obchodzi was fabuła, to powinniście się bawić świetnie.
-
Bezpretensjonalne kino, z wyjątkowo pozytywnymi bohaterami, których fantastyczne losy ogląda się z olbrzymią przyjemnością. Troszkę tu romansu, troszkę opowieści o życiowej rutynie, a można się tu doszukać też nieco bardziej krytycznego spojrzenia na współczesną rzeczywistość. Jako kino rozrywkowe z lekkim moralistycznym zadęciem sprawdzi się doskonale, ale nominacje do Złotych Globów to gruba przesada.
-
Broni się sama intryga. Śledztwo rozbito na 13 półgodzinnych odcinków i trzeba przyznać, że twórcom mądrze udaje się rozłożyć je na te epizody, starając się aby każdy z nich kończył się jakimś zwrotem akcji albo niejednoznacznym akcentem. W rezultacie, zważywszy że serial można obejrzeć w jeden weekend, dostajemy naprawdę znośny kryminał, który z zaciekawieniem ogląda się do samego końca.
-
Historia jest prościutka i sprowadza się właściwie tylko do rywalizacji między polującym a jego ofiarami, późniejszy twist pozwoli rzecz jasna odkryć, co tu się dzieje i dlaczego, ale nie jest to niestety wątek specjalnie przekonujący. A nawet z uwagi na kreacje bohaterów trudno było mi w ich zachowanie uwierzyć. Mimo wszystko to solidny i trzymający w napięciu thriller, taki w sam raz na jednorazowy seans.
-
W moim odczuciu to nieco naiwna produkcja, w której mało przekonująco połączono różne konwencje, ale jeśli zaakceptujecie ten stan rzeczy i lubicie podobne fantastyczne opowieści, to otrzymacie całkiem nieźle zagrany i dość intrygujący serial.
-
Nie jest absolutnie filmem, o którym będzie się długo mówić, a jeśli się uprzeć, to naprawdę byłoby się czego czepiać. Ale jeśli oczekujecie prostej rozrywki w klimacie sensacyjnego kina b-klasy, to film dostarcza w tym względzie kilkadziesiąt minut niezłej zabawy.
-
Umówmy się - fabularnie Sweet Home to właściwie odgrzewany kotlet, który wszyscy widzieliśmy już po stokroć. Dlaczego jednak wielbiciele gatunku powinni przyjrzeć się tej produkcji? Z uwagi na ogrom fantastycznych potworów robiących na ekranie rzeźnię. Tu każdy stwór jest inny, a wszystkie bardzo ciekawe, nietypowe, oryginalne wręcz pod względem wizualnym.
-
Umówmy się - Nie słuchaj ich nie jest jakimś specjalnie wybitnym horrorem. Fabuła jest prosta i mało zniuansowana, całość straszy głównie jump scare'ami, ale jednocześnie da się przy tym zauważyć, że jest to opowieść solidnie przemyślana, z ciekawą warstwą psychologiczną i emocjonalną. W dodatku na uwagę zasługują zwroty akcji i niebanalne zakończenie.
-
Chociaż w pierwszej kolejności Unorthodox jest serialem traktującym o religijnym fanatyzmie i walce o wolność, to także opowieść rozwijająca w tle kolejne tematy, takie jak relacja matka-córka czy zamiłowanie do muzyki. Ta ostatnia towarzyszy bohaterce przez cały serial, który zabiera nas także do wspaniałej Filharmonii Berlińskiej. Warto odkryć tę poruszającą historię.
-
Całość jest naprawdę solidnie poprowadzona, serial trzyma w napięciu i z pewnością nie nudzi, zważywszy że ma tylko 6 odcinków, wszystkie wątki poprowadzone są bez niepotrzebnego rozciągania. Miłosnicy politycznych thrillerów powinni być zadowoleni.
-
Warty uwagi serial wojenny, który powinien przypaść do gustu wielbicielom widowiskowych i dramatycznych produkcji przypominających wielkie momenty minionych konfliktów. Historia żołnierzy Felixa Sparksa, którzy przez ponad 500 dni walczyli w Europie, ma wszystko co trzeba, by zatrzymać widza przed ekranem.
-
Jest krótko, jest ciekawie, miejscami nawet zabawnie, nad wszystkim unosi się duch przygody. W sam raz na weekendzik.
-
Uwagę zwracają przede wszystkim na drugim planie mistrzowie francuskiego aktorstwa - Reno, Lanvin, czy wspaniała Claudia Cardinale. To oni, choć pojawiają się na chwilę, wnoszą do tego sztywnego jednak filmu sporo świeżości i energii, co o tyle paradoksalne, że w kinie sensacyjnym to właśnie sceny z udziałem tych młodych powinny kipieć od emocji. Bronx jest filmem do obejrzenia na raz, dość nudnym jak na swój sensacyjny charakter, mało angażującym fabularnie.
-
To jedna z ciekawszych w tym roku propozycji Netfliksa, jeśli chodzi o horrory. Nawet jeżeli przyznamy, że nie jest to film bez wad, to wciąż pozostanie produkcją wartą uwagi. Z pewnością warto też będzie się przyjrzeć dalszej karierze reżysera Remiego Weekesa, bo niewątpliwie jest to twórca, który poprzez film chce także coś powiedzieć o współczesnym świecie.
-
To kiepsko zrealizowane i głupawe widowisko. Ale sam pomysł wyjściowy jest ciekawy, przez jakiś czas twórcom udało się umiejętnie poprowadzić grę z widzem, według której odbiorca przez długi czas nie wie, kto właściwie w tym filmie jest szalony a kto opętany. I kto ma rację. To wystarczy na znośną rozrywkę. Druga połowa filmu to jednak mało subtelne i groteskowe kino, pełne naprawdę fatalnych momentów, które nie powinny się w tym filmie znaleźć.
-
Niepozbawiona humoru i trzymająca w napięciu produkcja, która bardzo umiejętnie ogrywa pozornie niefilmowy temat, z jednej strony przypominając widzom historyczne wydarzenie, z drugiej - zamieniając je w rozrywkowe kino pełną gębą.
-
To kino grozy bazujące na bardzo ciekawym i tajemniczym punkcie wyjścia, przez długi czas dającym nadzieję na mroczną produkcję z fabułą, która może podążać w jakimś nieoczywistym kierunku. Niestety ta nadzieja wraz z upływem czasu się rozwiewa, im dalej w las, tym bardziej film Herdala staje się schematyczny i uproszczony, tak że w finale swoje spore oczekiwania mogłem skwitować jedynie obojętnym "meh".
-
Jest to produkcja zdecydowanie za krótka, bo ledwie trzy-odcinkowa. Zdążycie się wciągnąć, poznać bohaterów, zrozumieć ich prywatne problemy i motywacje, zaangażować się w intrygę, w której każdy ma coś do stracenia, i nagle to wszystko zostanie zamknięte beznadziejnym finałem. Bo tak, bo trzeba było skończyć, zanim na dobre się zaczęło. Rozczarowanie i gorzkie poczucie straconego czasu.
-
Warto na pewno podkreślić tutaj stronę techniczną produkcji, przyzwoitą jak na europejski poziom realizację, a szczególnie ciekawą, odwołującą się do klasyków gatunku warstwę muzyczną, która kilkukrotnie potrafi wzbudzić emocje. Szkoda więc nieco przeciętnej fabuły i niewyróżniającej się fabuły. W rezultacie Ratownik pozostanie filmem do jednokrotnego obejrzenia i zapomnienia. Chociaż to całkiem przyzwoity seans.
-
To serial ze zmarnowanym potencjałem, który w dużej mierze cierpi na to, co miało stanowić o jego istocie. Można założyć że miał to być erotyk z kryminalną fabułą w tle, tymczasem emocjonalna rozgrywka, skomplikowana wielowątkowa intryga i posępny klimat tworzą naprawdę solidne widowisko, zupełnie niepotrzebnie spowalniane scenami seksu i może nie najlepiej budowanym napięciem, z historią rozpisaną na zbyt wiele odcinków.
-
Wprawdzie scenarzyści Fatalnego romansu stawiają na fabularne twisty, ale brakuje im pomysłowości i umiejętnej gry z widzem. Raczej te zwroty akcji sprawiają wrażenie niepotrzebnej gmatwaniny, aniżeli sprawnie budowanego zaskoczenia. Gwoździem do trumny tego filmu jest jego bylejakość.
-
Kiepska adaptacja komiksu i po prostu słaby film, który nie sprawdza się w swoich podstawowych założeniach - nie dostarcza emocji ani rozrywki. W rezultacie to kolejne nudne widowisko Netfliksa, które obiecuje dobrą zabawę, a pozostaje słabo zrealizowanym powielaczem schematów.
-
Typowy taśmowiec i to jeszcze w starym, bardzo kiczowatym stylu. Zinfantylizowana fabuła, mizerne aktorstwo czy okropne dialogi nie pozwalają specjalnie zaangażować się w tę produkcję, ogląda się ją raczej z rozbawieniem, niemniej jeśli dobrze wiecie czego się spodziewać i potraktujecie ją jako lekką produkcję fantasy, to spędzicie przy tym serialu dziesięć bezbolesnych godzin.
-
Być może w swoim debiucie reżyser Leia Mysius nie do końca zapanowała nad opowieścią, ale trzeba jej oddać, że zrealizowała "Avę" z dużą dawką energii, którą czuć w trakcie seansu. Duża w tym również zasługa wcielającej się w główną rolę Noee Abity, która stworzyła ciekawą i niejednoznaczną postać - w sylwetce której mieszają się młodzieżowe obawy, pragnienia, oczekiwania. To odważne kino o dorastaniu.
-
Kino akcji w starym dobrym stylu. Prosta, schematyczna fabuła, którą widzieliście już po stokroć, nadrabia solidną realizacją i dostarcza frajdy, jakiej można od tego typu filmów oczekiwać - nie brakuje akcji, jest twardy protagonista, któremu kibicuje się już od pierwszych minut i sporo dobrej zabawy. Kawałek męskiej rozrywki, nic ponadto, ale na wieczór bez pomysłu będzie to film jak znalazł.
-
Zaprasza widza do swoistej gry z fabułą - gry, z której nie koniecznie można wyjść zwycięsko, bo też nie o odpowiedzi czy konkretne interpretacje tutaj chodzi, ale właśnie o samą zabawę. Scenariusz nieustannie torpedowany jest zagadkami, zaburzeniami struktury, konwencji, narracji. Wszystko po to, by udziwnić z pozoru prostą historię - jasne - ale też, żeby dostarczyć odbiorcy frajdy z seansu.
-
Solidna i intrygująca włoska produkcja z pogranicza kryminału, fantastyki i grozy, z wyraźnym młodzieżowym wątkiem obyczajowym. Twórcy nie uniknęli pewnych potknięć, w postaci infantylnych wstawek czy nieco przekombinowanego scenariusza obfitującego w nielogiczności oraz przesadę, ale trzeba przyznać, że sporo wynagradza serialowa tajemnica, nieźle poprowadzone wątki i umiejętnie budowane napięcie. Ogląda się to naprawdę przyzwoicie.
-
Mieszanka widowiskowej pulpy, sci-fi, noir i kina akcji - mieszanka na tyle solidna, że stanowi naprawdę niezły kawałek kina. To mroczny i brutalny film dotykający aspektów obywatelskiej wolności, istoty zła i granic, do jakich mogą posuwać się rządy pod przykrywką dbania o bezpieczeństwo.
-
Solidnie zrealizowany i nieźle zagrany kryminał rodem z Argentyny, który największy problem ma chyba z fabułą. Wstęp stanowi bowiem obietnicę mrocznego thrillera, a finalnie jednak otrzymujemy dość prostą historię z nastoletnią zazdrością w tle, historię wyjętą jakby z któregoś odcinka Policjantek i Policjantów TV4.
-
Sprawnie poprowadzona intryga i konwencja łącząca odrobinę czarnego humoru, szaleństwa, akcji i dramatu, sprawiają, że ogląda się White Lines z zainteresowaniem do samego końca. Całość opatrzona jest sporą dawką przemocy i kontrastującymi z nią wątkami rodem z hiszpańskiej telenoweli, w której dominują wątki pożądania i zazdrości. W rezultacie powstała dość specyficzna mieszanka, która być może nie wszystkim przypadnie do gustu, ale warto dać jej szansę.
-
Kino żenująco głupie. Ale prywatnie czasem po prostu lubię sobie właśnie taką niezobowiązującą komedię obejrzeć. Pretekstowa fabuła, niewyszukane żarty, lenistwo twórców, to wszystko i tak nie przeszkadza w krótkiej, niezobowiązującej zabawie. Gniot, ale można się pośmiać i to wystarczy.
-
Przypomina nieco lżejszą wersję Black Mirror. Twórcy z dużą dozą specyficznego humoru mierzą się z tematem niebezpieczeństw współczesnych technologii, podejmując przy tym kwestie socjologiczne. Dla mnie niestety humor Upload bywa miejscami nie do przeskoczenia, w wielu miejscach bardzo łatwo odbić się od absurdalnych wręcz zagrań, które powinny być zabawne - w moim odczuciu były raczej żenujące. Wierzę jednak, że ze względu na poruszony temat, serial znajdzie wielu odbiorców.
-
To taka typowa produkcja telewizyjna z fabułą będącą mieszanką wszystkich popularnych motywów. Rzemieślnicza robota bez ambicji, by być czymś więcej niż tylko przyzwoitą rozrywką na raz. I jako taka sprawdza się całkiem przyzwoicie.
-
To film jakościowo bardzo podobny do Niewidzialnego strażnika. Odpowiadają za niego ci sami ludzie: reżyser, scenarzysta, aktorzy. Za materiał źródłowy służą udane i popularne powieści cechujące się skomplikowaną i angażującą fabułą. Jest więc Świadectwo kości niczym kolejny odcinek solidnego serialu kryminalnego i mam szczerą nadzieję, że również kolejne powieści Redondo doczekają się takich adaptacji.
-
Dowłatow nie jest filmem, który przyjemnie się ogląda lub chciałoby się do niego wracać. Ale to film warty odkrycia, bo ukazuje komunizm od strony, z jakiej rzadko jest pokazywany. Chodzi tu bowiem o terror intelektualny, terror grzebiący marzenia, niszczący wrażliwość i artyzm. To przygnębiający portret niespełnionego artysty.
-
Bywają filmy, o których mówi się, że są tak złe, że aż dobre. Znak diabła do nich nie należy. To film fatalny pod każdym względem - kiepsko zrealizowany, brzydki pod względem technicznym, źle zagrany i bzdurny.