Cyborg Henry musi uratować swoją żonę, a zarazem twórcę, pojmaną przez psychopatycznego tyrana o telekinetycznych mocach i jego armię najemników.
- Aktorzy: Sharlto Copley, Danila Kozlovsky, Haley Bennett, Andrei Dementiev, Ilya Naishuller i 15 więcej
- Reżyser: Ilya Naishuller
- Scenarzysta: Ilya Naishuller
- Premiera kinowa: 8 kwietnia 2016
- Premiera światowa: 12 września 2015
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 19 lipca 2016
-
W chwilach kiedy wydaje się, że nic już nie pomoże filmowi Naishullera, ratuje go poczucie humoru. To naprawdę jest tutaj wyborne.
-
Hardcorowy film, dla hardcorowego widza.
-
Reżyser stworzył udaną produkcję zapewniającą rozrywkę, na co składa się kilka elementów.
-
Choć niezwykle widowiskowy - wcale nie jest łatwy w odbiorze.
-
Dostarcza rozrywki, ale tylko w krótkim wymiarze czasu. Później zwyczajnie zaczyna nużyć.
-
Zabawne komentarze, odniesienia do innych produkcji, komiczne sytuacje, absurdalne pomysły, czy nawet muzyczny komentarz z piosenkami dobranymi tak, aby stanowiły powód do śmiechu. To wszystko powoduje, że ten rosyjski film staje się zaskakująco lekki i przyjemny.
-
Ostra jazda, ale druga godzina trochę przymula.
-
Obraz ten na tyle wyróżnia się na tle konkurencji, że warto go zobaczyć.
-
Wydarzenia widziane oczami bohatera są zdecydowanie na plus, ich realizacja okazała się bardzo dobra, a wspierają ją niezłe udźwiękowienie i świetna, napędzająca całość muzyka. Tylko szkoda, że projekcja została rozwleczona ponad miarę, przez co miejscami można się nudzić, pomimo kul świszczących obok uszu cyborga.
-
Widok z oczu bohatera wymaga przyzwyczajenia się, ale w ostatecznym rozrachunku jest pomysłem ciekawym.
-
Nie zmieni kina, ale wnosi odrobinę świeżego powietrza do gatunku.
-
Nieudany filmowy eksperyment, który zasługuje na wieczną banicję, choć z pewnością może przemówić do różnych gustów.
-
Wyśmienita zabawa, doskonały eksperyment, w którym udało się zawrzeć pierwiastek rozrywki na wysokim poziomie, choć gatunkowo to wciąż tzw. klasa B.
-
Najlepsza adaptacja nieistniejącej gry wideo.
-
Nie będę oryginalny, jeśli stwierdzę, że "Hardkorowy Henryk" to prosta produkcja próbująca maskować niedostatki budżetowe stroną wizualną. Czuć w paru momentach lekkie znużenie, a finałowa konfrontacja budząca skojarzenia ze scenami starć z zombie oraz... "Mechaniczną pomarańczą" może wprawić w osłupienie. Jednak takiej dawki adrenaliny i pulsującego testosteronu nie widziałem od czasu "Niezniszczalnych".
-
Bardzo udany eksperyment zbliżenia gier do kina.
-
Bywa naprawdę pomysłowo, a kiedy akcja toczy się na ulicach Rosji, także swojsko. Zbyt często jednak, zwłaszcza w drugiej połowie, wyłączamy się kompletnie przy kolejnym barażu przeciwników.
-
Aktorzy mimo, że starają się wypaść wiarygodnie, to ich gra przypomina płaskie, przycinające się postacie "wyciągnięte" wprost z jakiejś bardzo starej gry komputerowej.
-
Nie ma żadnego przesłania, jest wulgarny, ultrabrutalny i seksistowski, a oglądanie go może przyprawić o epilepsję. Brzmi jak doskonała rekomendacja? Rezerwujcie miejsca w kinie.
-
Prawdziwy pokaz możliwości i niesamowitych pomysłów, których nikt wcześniej nie zaprezentował w takim formacie i na taką skalę.
-
Każdy, kto ma słabość do komputerowych strzelanek FPS, będzie się przy filmie Hardcore Henry bawił wyśmienicie.
-
Karkołomne połączenie stylistyki i efektowności gier video, typowo filmowej radosnej rozpierduchy i spontaniczności popularnych materiałów z YouTube'a kręconych na kamerach GoPro.
-
Intrygujące dziwadełko, które może zachwycić wybranych, ale niestety może też śmiertelnie znudzić.
-
Świetnie zrealizowany 90-minutowy trailer, przetykany naprawdę krótkimi scenami łączącymi jedną akcję z akcją drugą.
-
Jest jednym, długim krwawym baletem, od którego można dostać, dosłownie, zawrotu głowy i oczopląsu. Dla tak pustej historii nie warto włączać play na pilocie.
-
Kiedy w jednej z pierwszych scen ktoś obrywa cegłą, od razu wiadomo jednak, czego można się spodziewać: pierwszego poważnego kandydata do miana najlepszego filmu akcji roku.
-
Polecam wizytę w kinie, druga taka okazja z konceptem 100% FPP może się nie zdarzyć.
-
Nietypowa perspektywa to duża zachęta, aby obejrzeć Hardcore Henry'ego. Niestety, jest to film jednej zagrywki.
-
Prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników nietypowych produkcji, w której zakochają się wszyscy fani gier first-person shooter.
-
Nie jest to w ogóle film dla mnie, ale doceniam brawurę pomysłu i jestem pewien, że miłośnicy takiego, nomen omen, hardcorowego kina, będą zachwyceni.
-
Bardzo ciekawy eksperyment i o ile nie wykracza zbytnio poza ramy gatunkowe, to pod względem realizacji chwyta schematy i łamie je na kolanie jak Bane Batmana.
-
Fani shooterów pokroju "Call of Duty" czy "Battlefielda" podczas seansu poczują się jak w domu. Osoby lubujące się w kinie bardziej stonowanym, dostaną mocnego, odrzucającego kopniaka i im film prawdopodobnie się nie spodoba.
-
Wygląda jak gra komputerowa, ekstremalne doświadczenie, szalone, miejscami niekompletne, dla wielu osób może okazać się nieznośne.
-
Całkiem ciekawy pomysł, technicznie zrealizowany bez zarzutu, obfitujący w efektowne i dynamiczne strzelaniny, humor oraz szalony klimat, a więc wywiązujący się z głównych założeń rozrywkowego kina akcji.
-
Rozczarowałem się, jednak nie oznacza to wcale, że film ten jest zły.
-
Reżyser wyciąga kolejne asy z rękawa - a to zaskoczy wsadzonym nieco od czapy, ale diabelnie zabawnym numerem musicalowym, a to puści oko do fanów Sin City, a to rozbuduje do rozmiarów jednego z filarów fabuły wątek, który początkowo wydawał się jedynie żartem.
-
Reprezentuje kino atrakcji, bombardujące widza światłami, kształtami i kolorami.
-
Cudownie bezpretensjonalna rozwałka.
-
Jako estetka, ku własnemu zaskoczeniu, uważam ten film za estetyczny - reżyser zrobił spektakl przemocy.