Kapitan Kirk wraz z załogą USS Enterprise odbywa pięcioletnią misję, podczas której natyka się na złowrogą kosmiczną rasę dowodzoną przez demonicznego Kralla.
- Aktorzy: Chris Pine, Zachary Quinto, Karl Urban, Zoe Saldana, Simon Pegg i 15 więcej
- Reżyser: Justin Lin
- Scenarzyści: Simon Pegg, Doug Jung
- Premiera kinowa: 22 lipca 2016
- Premiera DVD: 16 listopada 2016
- Premiera światowa: 20 lipca 2016
- Ostatnia aktywność: Wczoraj
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Wciągające tempo, nowoczesny światopogląd i humorystyczna lekkość. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak kolejną część "Star Trek" odbiera zagorzały fan i koneser. Dla mnie - całkowitego laika - to przede wszystkim kawał dobrej rozrywki.
-
Nie oferuje w zasadzie nic nowego. Dla niektórych widzów będzie to filmu zaletą, dla niektórych wadą.
-
Porządna kosmiczna nawalanka, która nie wywrze swojego piętna na całej serii.
-
Jak najbardziej zasłużył na pozytywną ocenę - nie zawiódł ani pod względem scenariuszowym, ani aktorskim, ani wizualnym, ani muzycznym.
-
Więcej ma wspólnego ze współczesnym, bezmyślnym kinem akcji niż z głęboko humanistycznymi korzeniami kosmicznej serii. Więcej emocji wzbudza ze względu na niespodziewany wątek homoseksualny i tragiczną śmierć 27-letniego Antona Yelchina niż z powodu fabuły.
-
W nieznane to klasyczny blockbuster, widowiskowo zrealizowany i zmontowany, miejscami zabawny, z grą aktorską na przyzwoitym poziomie. Nie jest to dzieło, które czymkolwiek zaskakuje - obraz świetnie wpisuje się w wytyczoną przed laty konwencję, ale jej nie łamie, jak również nie przekracza żadnych raz utartych i wielokrotnie sprawdzonych szlaków.
-
"Star Trek: W nieznane" jest jak USS Enterprise. To dobrze naoliwiona maszyna, z idealną załogą i przemyślanym planem podróży.
-
Dobrze zrealizowane kino akcji, w którym głównym postaciom nigdy włos z głowy nie spadnie. Produkcyjny majstersztyk.
-
"Beyond", ku memu zaskoczeniu, to najlepszy "Star Trek" z nowej serii.
-
Nowoczesna forma i powrót do klasycznego podejścia do treści.
-
Najbardziej naładowana akcją, najbardziej widowiskowa, a przy tym najsłabsza odsłona kosmicznej serii.
-
Ekscytująca i pełna radości wyprawa, która wciąż utrzymuje wysoki poziom. Logiczne potknięcia uchodzą płazem, ponieważ dobrze wiemy, że chodzi o zachwyt rytmem akcji i wizualnymi rozwiązaniami.
-
Jakość tego filmu robi wrażenie. Na planie zgromadziła się ekipa, która najwyraźniej dobrze się ze sobą czuje.
-
Niekoniecznie przekona do siebie przeciętnego widza, ale fanów serii z pewnością usatysfakcjonuje.
-
Nie liczcie na to, że w trakcie seansu znajdziecie chwilę przeznaczoną na wyjście do toalety, po colę lub popcorn. To nie ten typ blockbustera. Tu za cenę biletu dostaje się dwie godziny wypełnione rozrywką, akcją, emocjami i humorem od pierwszej do ostatniej minuty.
-
Mimo iż momentami jest chaotyczny i niezbyt inteligentny w swoich rozwiązaniach, i tak dostarcza czystej, nieskrępowanej, blockbusterowej rozrywki jakiej moglibyśmy oczekiwać od tego typu filmu.
-
Jest w mojej ocenie jednym z lepszych blockbusterów tych wakacji. To bardzo dobrze zrealizowany film, z wciągającą fabułą, świetnymi postaciami i oprawą audiowizualną na najwyższym poziomie.
-
Efekty robią wrażenie, a sceny akcji charakteryzują się pietyzmem. Z drugiej strony mamy do czynienia z filmem skazanym na zapomnienie, bo nie ma tu nic, co choćby odrobinę nas poruszyło.
-
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Odwaga. Poświęcenie. Chwiejna logika. Fantastyczna scenografia. Optymistyczne przesłanie. Łagodny humor.
-
Można narzekać na nowego "Star Treka", ale nie sposób odmówić jego twórcom rzemieślniczej sprawności. Być może psychologia przegrywa tu z kinem akcji, ale to ostatnie zrealizowane jest bardzo sprawnie.
-
Zdecydowanie odstaje od swoich wybitnych w swojej klasie poprzedników.
-
W przeciwieństwie do swojego tytułu oferuje kinomanom znaną historię ubraną w szaty ze spektakularnych efektów specjalnych oraz przezabawnego humoru, które w połączeniu z charyzmatycznymi, a co najważniejsze lubianymi przez widzów bohaterami owocują solidnym kinem rozrywkowym idealnym na upalne dnia lata.
-
By dobrze się bawić na tym filmie, trzeba do niego podejść bezkrytycznie i z dużą dozą tolerancji, albo zagłuszyć dialogi popcornem, a oczy zasłonić okularami 3D.
-
Jest dla mnie kwintesencją filmowego popcornu, który wyrósł z zasłużonej marki i rozbudza nadzieje w rzeszach fanów. Nadzieje, które być może zostały zawiedzione, ale ja fanem nie jestem, więc mi się podobało.
-
Ma kilka interesujących momentów i w przyjemny sposób odnosi się do klasycznych filmów z uniwersum. Kolejny kosmiczny terrorysta to jednak o wiele za mało, by zbudować interesującą historię z wciągającym konfliktem.
-
Efektownie zrealizowana wizja wszechświata przepełnionego polityczną poprawnością.
-
To się na pewno lepiej ogląda niż poprzednią część serii. Tylko z żalem, że widzimy banał skrojony według schematu wakacyjnego hiciora.
-
Jak do tej pory najlepszy blockbuster tego lata. Justinowi Linowi udało się stworzyć film lekki, efektowny ale i w pewien sposób angażujący, nawet jeżeli postacie, jakkolwiek nie zostały zagrane, a przeważnie na dobrym poziomie, to i tak stanowią jedynie przerywnik dla kolejnych scen przy wykorzystaniu efektów specjalnych na najwyższym poziomie.
-
Stanowi zatem po prostu kolejny solidny odcinek serii. Ani szczególnie gorszy, ani lepszy od pozostałych.
-
Ot, zwykła przygoda z bohaterami, których można lubić.
-
Bardzo sprawnie zrealizowany, ma przekonujących bohaterów i stroni od naiwnych rozwiązań fabularnych oferowanych przez współczesne kino. Efekty specjalne również robią spore wrażenie.
-
Dostajemy nie dość, że przeciętny scenariusz, to jeszcze w żadnym stopniu nie rozwijający uniwersum ani dynamiki między postaciami. Stawiam, że na przestrzeni czasu to będzie ta część, którą można będzie pominąć i nic nie stracić.
-
Oczyma wyobraźni widziałem jednak fanboya uniwersum, który ze zdziwienia przeciera oczy, a w tym przypadku uszy. Podobało mi się, jednak tylko dlatego, że nie jestem ultrasem.
-
Poszedłem do kina na bajeczkę i obejrzałem bajeczkę, i bawiłem się nieźle, i nie żałuję.
-
Świetna przygodowa space opera, posiadająca urok starego serialu i efektowna jak poprzednie dwie odsłony cyklu. Lekkie, zabawne i widowiskowe kino, które przypadnie do gustu zarówno zagorzałym trekkies, jak i tym, którzy po raz pierwszy zapragną wybrać się tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek.
-
Z jednej strony nie powiem, że się źle bawiłem. Jest parę świetnie zrobionych scen akcji oraz odrobinka humoru, ale czegoś tutaj ewidentnie zabrakło. Historia mnie nie porwała, a postacie też nie przyciągnęły za bardzo mojej uwagi.
-
Dobrze się ogląda, a zmiana reżysera nie zaszkodziła serii.
-
Jest tylko kolejnym rozdziałem dla załogi USS Enterprise, podczas gdy powinien być jej spektakularnym epilogiem.