KulturaOnLine.pl
Źródło-
Wielu rozbawi, ale też wielu zaboli.
-
Zapomnijcie na chwilę o "Ostatniej rodzinie". Dokument Marcina Borchardta to wszystko, co o Beksińskich chcielibyście i nie chcielibyście wiedzieć. Z naciskiem na to drugie.
-
Zjawiskowy film. Daleki jak tylko można od reporterskiej siermięgi.
-
Ta diabelska układanka kryje niejedną niespodziankę.
-
Bracia Węgrzyn udowadniają, że aby nakręcić dobry film z mocnym przesłaniem nie potrzeba wcale rozbudowanej scenografii, skomplikowanych motywów czy spektakularnych efektów specjalnych. Wystarczy dobrze napisany scenariusz i odpowiednio dobrana obsada aktorska.
-
Ciągłość i powtarzalność wątków w pewnym momencie generuje niedosyt. Chcielibyśmy, aby doszło do punktu zwrotnego, aby akcja się rozwiązała, jednak w "American Honey" tego nie zobaczymy. I w tym tkwi cały urok, ponieważ ta powtarzalność zatacza pewien krąg, który jest dosyć zrozumiały.
-
Mało ambitne kino pozbawione spójnej konstrukcji fabularnej, w dodatku kompletnie niedoprawione na poziomie artystycznym.
-
Kiepsko to wyszło - ucierpiała fabuła, która została spłaszczona do okrutnego minimum i przedstawiona niczym streszczenie lektury szkolnej.
-
Posiada wszystko, czego można oczekiwać od fabuły z Hollywood. Choć to skromny dokument o skromnym tancerzu.
-
Choć można by momentami mieć pretensje do realizatorów o zbyt powolny sposób narracji, to i tak "Wyklęty" broni się pięknymi kadrami o niezwykle lirycznym i ponadczasowym przesłaniu.
-
Jest filmem jednowymiarowym, z gotowymi tezami i jednoznacznym przesłaniem, zrobionym jakby na zamówienie.
-
Gruszka czyni ze Skłodowskiej-Curie postać z krwi i kości, chwilami bardzo zmysłową. Poziom identyfikacji aktorki z graną postacią jest zarazem na tyle wielki, iż zbędna okazuje się charakteryzacja.
-
Reżyser i autor scenariusza, Barry Jenkins dorzucił jeszcze jeden ważny element, który sprawił, że sprawny warsztat zyskał nowy wymiar - przefiltrował historię przez własną wrażliwość i zachowując realizm, dodał opowiadanej historii poetyckości.
-
Kino erotyczno-komediowe, bo zamiast naładowanej erotyzmem atmosfery na sali projekcyjnej mamy wybuchy śmiechu.
-
Ogląda się najnowszy, niemal trzygodzinny film Martina Scorsese, z rosnącą fascynacją, bo reżyser uważa za potrzebne zadawanie w dzisiejszym kinie istotnych pytań, tak dla osób wierzących, jak i tych, którzy nie identyfikują się z żadną religią, ale bliskie są im dyskusje teologiczne.
-
Maria Mamona uposażyła tę rolę rzeczywiście w coś szalenie ciekawego. Sam scenariusz, został jakby skonstruowany na banalnej zależności: pokazać tyrana i jego zbawienie, zmianę. Mamona tknęła w Brystigierową to co kobiece i liminalne, ale jednocześnie dała jej maskę zwyrodnialca, świadomego i do końca pozbawionego humanitarnych obowiązków człowieka.
-
Zachwycający film o symbiozie życia i natury.
-
Science-fiction tylko z pozoru. Denisa Villeneuve bardziej interesuje perspektywa osobista niż naukowa. Trochę żal potraktowanych po macoszemu wątków lingwistycznych.
-
Bez wątpienia jeden z najlepszych polskich filmów, które ukazały się ostatnio w kinach. Prawdziwość tego obrazu poraża.
-
Niepokojące studium kolejnych etapów intensyfikacji religijnego fanatyzmu.
-
Jest filmem zadziwiająco mainstreamowym. Wygładzonym, precyzyjnym, przewidywalnym.
-
Wszystkie niedorzeczności scenariusza owocują u widza odczuciem potwornego chaosu. Nie wiadomo, komu kibicować, ani też jakie racje stoją po stronach uczestników konfliktu.
-
Cudownie i delikatnie opowiedziana historia dramatycznego momentu przejścia w dorosłość i doświadczaniu bolesnej samotności.
-
Ferrarze nie chodzi jednak o fakty, w każdym razie nie tylko o nie. Jego interesuje - podobnie jak tamtych - osobowość artysty, a także proces twórczy, który zawsze pozostanie tajemnicą.
-
Interesujący wykład osiągnięć polskiej scenografii, której Kosarewicz był jednym z najwybitniejszych twórców. Dokument zdaje się to z całą mocą podkreślać.
-
Dokument nie mówi zbyt wiele o rozwoju jego kariery, współpracy z wielkimi scen Paryża i Londynu, zakazie wstępu do Rosji. Pokazuje natomiast w Nuriejewie przede wszystkim człowieka.
-
Niezwykły filmowy portret.
-
Twierdowski umiejętnie żongluje ludzko-zwierzęcymi właściwościami, obnażającym przy tym typowy strach przed wszystkim, co inne, pierwotne, dzikie czy nieznane.
-
Zdecydowanie jeden z najbardziej dojrzałych filmów konkursu, rozważający kwestie ostateczne, wagę ofiary, moralność w świecie okrucieństwa, sprawiedliwość ziemską i pozaziemską.
-
Windykator Artur w niczym nie przypomina "naszego" komornika granego przez Andrzeja Chyrę. Przywodzi raczej na myśl dobrze sytuowanych finansistów, działających w nieco wirtualnym świecie i ograniczających swój kontakt z ludźmi do rozmów telefonicznych i e-maili.
-
Kolejny element filmowej układanki, jeśli chodzi o wizerunek subkultury w arabskim państwie wyznaniowym.
-
Trzaska gra z tuzami jazzu, komponuje muzykę do baletu Leszka Bzdyla, współpracuje z Andrzejem Stasiukiem, przetwarza chasydzką kulturę w ramach tria Rogucki - Trzaska - Moretti. W każdym wypadku zaraża pasją, ale i otwartością na twórczą interakcję.
-
Xavier Dolan zaliczył pierwszą poważną wpadkę w swoim dorobku. Jego nowy film to chybiony i przeszarżowany aktorsko dramat, który zamiast poruszać - irytuje.
-
Najlepszy od lat film z komiksowym superbohaterem. Dowcipny, dynamiczny i... autotematyczny jak nigdy przedtem.
-
Pokazuje, jak skomplikowane bywają stosunki międzyludzkie, jak trudno jest kobiecie funkcjonować w świecie zdominowanym przez mężczyzn, a równocześnie - jak ważna w życiu jest miłość i bliski kontakt z drugim człowiekiem.
-
Wspina się na wyżyny europejskiego kina. Fabuła poprowadzona została z takim wyczuciem, że można myśleć, iż "Toniego Erdmanna" nakręcił ktoś z wieloletnim stażem reżyserskim.
-
Z pozoru brutalny, niemal mizoginistyczny, tak naprawdę okazuje się swego rodzaju hymnem na cześć kobiet.
-
Ja nie mam nic, ty nie masz nic, ale obydwoje mamy marzenia i siebie. Tak zdają się mówić bohaterowie filmu "La La Land" Damiena Chazelle'a. Uroczego, ciepłego, pięknie zagranego. Tylko polubić.
-
Wstrząsająca książka Romana Cílka zainspirowała nie mniej poruszający film. To nie tylko subtelny portret socjopatki, ale przed wszystkim sugestywne studium wyobcowania.
-
Andrzej Wajda żegna się z widzami dziełem skromnym, ale niezwykle wymownym.
-
Dysonans między nieskazitelnością przedstawionej rzeczywistości, a narastającą bezsilnością wobec braku prądu, sprawia, iż film staje się po prostu bezsensowny.
-
Ostrożne studium rzeczywistości jak z najgorszej huxleyowskiej wyobraźni i jednocześnie wymarzonego snu każdego niepewnego, młodego człowieka.