Piotr Stasik dokumentuje amerykańską metropolię obserwując pasażerów nowojorskiego metra.
- Reżyser: Piotr Stasik
- Scenarzysta: Piotr Stasik
- Premiera kinowa: 21 lipca 2017
- Premiera światowa: 29 maja 2016
- Dodany: 5 czerwca 2017
-
Nie ma tu tak pogłębionego portretu miasta jak choćby w fotograficznym projekcie "Humans of New York". Zamiast tego mamy szybkie przeskakiwanie pomiędzy kadrami, w pogoni za duchowym oświeceniem, które chyba gdzieś po drodze Stasikowi jak i widzowi ucieka.
-
Siła tego dokumentu tkwi w subtelności przyglądania się. Wystarczy posłuchać urwanych wypowiedzi bohaterów, zagłębić się w duchową wędrówkę, która - pomimo przestrzennego ograniczenia - zyskuje uniwersalny wymiar.
-
Obojętnie, jak nazwiemy "21×Nowy Jork" Piotra Stasika nie odda to niesamowitego wrażenia, jakie ten poetycki esej o ludzkiej samotności i niespełnieniu wywołuje.
-
Ważne, formalnie ciekawe i klimatyczne kino.
-
Niektórzy ze złapanych przez kamerę Piotra Stasika nowojorczyków opowiadają mu swoje historie, większość z nich to historie o samotności i potrzebie bliskości. Bezpretensjonalne, intymne i nienachalne, jak zresztą cały film.
-
Opowieść to magnetyczna, wciągająca i hipnotyzująca. Ogromna w tym zasługa klimatu, jaki wytworzył Piotr Stasik - reżyser i autor zdjęć do spółki z Karolem Rakowskim, którego minimalistyczne kompozycje dopełniały efektu.
-
To dokument szczery, który nie manipuluje żadną ze stron. Ani tą mówiącą ani tą oglądającą. Ciekawość, uwaga odgrywają szczególne rolę w skuteczności tego obrazu oraz jego uwodzicielskiej sile.
-
Jest formalnym popisem, w którym stricte dokumentalna obserwacja ustępuje miejsca audiowizualnej poezji. Używając przeróżnych środków, reżyser stara się jak najbardziej sugestywnie pokazać wzburzony strumień życia, który płynie przez betonowe koryto Nowego Jorku.
-
W tym konfesyjnym tonie, w portrecie wielkomiejskiej samotności, tkwi jednak zalążek słabości filmu. Stasik nieco zbyt ufnie oddaje głos swoim bohaterom. Nagromadzenie indywidualnych love stories i prywatnych matrymonialno-kosmologicznych dywagacji daje efekt odwrotny od zamierzonego: gubi się to, co unikatowe, zaczynają przemawiać stereotypy.
-
Na razie twórca "Dziennika z podróży" udowadnia, że ma w sobie niezbędną do osiągnięcia międzynarodowego sukcesu zuchwałość. Po obejrzeniu "21 x..." zyskamy nieufność wobec kilku nowojorskich mitów i już nigdy nic spojrzymy tak samo na powiązane z tym miastem komedie romantyczne.
-
Przełamuje styl miejskich ballad filmowych, stając się opowieścią o mieszkańcach. O ich aspiracjach, które szybko stają się mrzonkami. O determinacji w mieście które każdemu obiecuje wielki, natychmiastowy sukces, ale jego realizacja kończy się najczęściej fiaskiem.
-
Jeden z tych filmów, które pokazują nam moc kina, piękno filmowego dzieła sztuki.
-
"21 x Nowy Jork" Stasika bawi się formą i niejednego widza zauroczy nieoczywistymi kadrami z Nowego Jorku, lecz w warstwie fabularnej jest niespójny i nużący.
-
Mimo wszystko 21 x Nowy Jork jest tym, czym dobry film dokumentalny powinien być - prawdą ubraną w interesującą formę.
-
Przeżycie całkowite. Odrobinę hipnotyczne, smutne, ale prawdziwe do szpiku kości. Przeżycie w którym Stasik udowodnił, że bez względu na szerokość geograficzną niewiele się od siebie różnimy.
-
Zjawiskowy film. Daleki jak tylko można od reporterskiej siermięgi.
-
Jest ciekawą opowieścią, jednak trochę zbyt wybiórczą, a tym samym dziwaczną - sam sposób realizacji natomiast przyciąga uwagę i nie daje o sobie zapomnieć.
-
Chwilami poruszający lecz po pewnym czasie nieco monotonny i nie sumujący się w oczekiwaną całość. Raczej w luźny zbiór wielu epizodów i psychologicznych miniatur. Dwudziestu jeden, jeśli zawierzyć tytułowej zapowiedzi.