
theRecenzent
UżytkownikCzasem coś napiszę na FB, ale generalnie to nie żyję, więc nie spodziewajcie się niczego szczególnego. A jeśli chodzi o mnie to: 19+x lat, zamieszkały w Polsce, zainteresowania sport, przyroda i koleżanka ze studiów.
Papryk wege kc <333
-
Cichutki dramat o trudnościach na niegłównym szlaku miłosnym. Formuła dusznego klimatu filmów w starym stylu jest niezłą ironią twórcy, ale nie ma jak tego podważyć - wszystko przeprowadzone na zadęciu. Rooney Mara weszła w strukturę filmu, wszystko dzieje się według niej. Na tym tle miała się poruszać Cate Blanchett, ale nie wiem gdzie w jej postaci kończy się wymuszony patos aktorki, a zaczyna się gracja Carol. Dla mnie lukrowany pączek pochłaniany wzrokiem zza szklanych witryn cukierni.
-
Dobre tatusie uronią łezkę, bo to opowieść o dobrych chłopach, którzy kochali dobre samochody ponad wszystko.
-
kino surrealistyczne o liceach przyszłości, gdzie grupki uczniów istnieją samoistnie, a grupki odmieńców starają się przetrwać. Kocham takie 'the Roomy" gdzie ktoś zapomina na moment, że nie potrafi
-
I pomyśleć, że to ten koszmarek jest ostatnim filmem obejrzanym przez theReca na Showmaxie. Kurna mać jakie to głupie. Nawet głupim jest mówienie, dlaczego jest taki głupi.
-
06 marca 2019
- 1
-
-
Ten film scenariuszowo jest dość prosty. Żadnych skomplikowanych dialogów, złożonych relacji czy zwrotów akcji, które każą krzyknąć " o ja cie!". To piękna, skromna, kameralna perełka, a oglądanie jej to miłe uczucie, bo za niedługo będą o niej uczyć w szkołach filmowych
-
Widać te momenty, w których publika ma uronić łezkę, a kiedy się śmiać, ale nie zmienia to faktu, że dzięki duetowi Ali-Mortensen to wszystko działa
-
Superbohaterskie kino totalne, które w niszczy wszystko co wiemy i akceptujemy w tego typu filmach, czy tego chcemy czy nie, zmuszając wiele odmiennych uniwersów, by współgrały ze sobą w perfekcyjnej harmonii, budując z nich coś, co odmieni gatunek kina akcji na zawsze
-
Filmy z gatunku "Biura i ludzie" to kompletnie nie moja bajka. Te krążenie między stolikami i obserwowanie kserowania zaświadczeń od pani Krysi to okrutna mordęga, a sami twórcy nie wykazują chęci, by coś pozmieniać w konwencji, zamiast tego wrzucają dźwięki drukującego faksu no kocham. Clooney jednak ustawił to w taki sposób, że nie nuży zbytnio. Film profesjonalny, dystyngowany, ale i zimny jak lód
-
Nareszcie Transformersy sprawiają mi frajdę. Czekałem na to od 2 części. Co prawda drastycznie zmieniono formułę i dużo takich cięć w kwestii ducha Bay'owych filmów widać, jednak to działa. Nie kombinowano zbytnio nad jakimiś karkołomnymi scenami, w zamian za to dano nam prostą ale miłą fabułkę o Garbi Superbryce z Marsa, która strzela do kosmitów i nie lubi Ricka Astleya
-
Pokazuje siłę MCU w 2018 roku. Niesamowity przeszczep kultury Czarnego Lądu do filmu rozrywkowego, okraszony świetną muzyką
-
W takich konceptach wypadałoby, żeby w pewnym momencie to zaczęło jakoś się składać. Inaczej ta tona symboliki i nawiązań zostaje gdzieś w tle i nie przemawia do nikogo. Lanthimos ewidentnie za mało daje przestrzeni widzowi do wsiąknięcia w fabułę i ten zimny i nieprzystępny klimat. Mało jest tu czegoś
-
Ten film mógłby nie mieć żadnej fabuły, żadnych intryg, żadnych twistów. Wystarczyliby tylko Jack & Ally śpiewający "Shallow".
-
Na takich Queen zasługiwaliśmy tak my, jak i oni. Pełno tu aktorstwa w punkt i przyjemnych, ogrzewających serduszko scen. Singer jednak jest STANOWCZO zbyt bezpieczny w tym, co pokazuje. Przy takim zespole jak Queen to boli
-
OOO TAKK! Film superbohaterowy zrealizowany w sposób, jak paręnaście lat temu wyobrażano sobie ekranizacje komiksów, odcinający się od wszelkich wynalazków tego gatunku, idący własną drogą praktycznie w każdym aspekcie. Niektóre sceny wywołują uśmiech podobny do tego uczucia z "LEGO Movie", gdy to cieszymy się z tego, jak twórcy fajnie to wymyślili. Miles bujający się po mieście w rytm "Whats'up Danger" to najlepsza scena w kinie akcji od lat.
-
1027 stycznia 2019
- 1
-
-
Gdyby Fleischer nie położył scenariusza, każąc mało atletycznie zaprojektowanemu Eddiemu kicać po ciężarówkach i na siłę ratować świat pod banderą szlachetności, to ten razem z jego glutowatym koleżką przerośliby niejednego bohatera z MCU. Hardy na swoich szerokich barach dźwiga cały humor, dialogi i relacje tego filmu i w pewnych momentach to rzeczywiście ma moc i cała sala wybucha śmiechem. Twórcy jednak ubrali to tak, jakbyśmy oglądali "najlepsze sceny" z trailera. Nie o to chodzi.