Ewa Nowicka
Krytyk-
Nie popełniono tutaj żadnych kardynalnych błędów - zarówno oryginalny pomysł oraz jego wykonanie sprawiły, że większość widzów wyjdzie z seansu z uśmiechem na twarzy oraz zeszklonymi ze wzruszenia oczami. "Rozumiemy się bez słów" to kolejny przykład na to, że komercyjne francuskie kino stoi na bardzo wysokim poziomie i nadal ma wiele do zaoferowania.
-
Przyjemna, nieco satyryczna opowieść, która wprawia w dobry humor, choć nie zapadnie na dłużej w pamięci widza.
-
Nie zaoferuje nam żadnych fabularnych zaskoczeń, żadnego fenomenalnego aktorstwa, żadnych fajerwerków. Jednak da całkiem sporo emocji - dużo ciepła, świątecznego nastroju, śmiechu, wiary w to, że wszystko może się udać i czasem warto zdać się na swój własny instynkt.
-
"Bohemian Rhapsody" słucha się i ogląda świetnie, choć nawet najwięksi fani zauważą jego niedociągnięcia, jak słabo poprowadzoną narrację. Lecz w obliczu rozrywki, którą on dostarcza, te niedociągnięcia nie mają zbyt dużego znaczenia.
-
Nie wywoła w Was ciepłych uczuć, nawet w kwestii współczucia głównej bohaterce, że ma straszliwą rodzinę. Tutaj czeka tylko mrok, niewiadoma, tajemnicze sny i nikły cień nadziei na zmianę. Łatwo dać się jednak wciągnąć w baśniową atmosferę przyprawiającego o ciarki romansu, w którym nie wiadomo, które z bohaterów jest Bellą, a które Bestią. Ostatecznie przecież każdy z nas ma predyspozycje, aby być i jednym, i drugim.
-
Nic dziwnego, że główna rola Marcello Fonte została doceniona w Cannes. To jego spojrzenie - gdzie najbardziej widza przeszywają jego oczy - dźwiga znaczącą część emocjonalności tego filmu.
-
Pomimo kilku ciekawych elementów, "Sierra Burgess jest przegrywem" to film krzywdzący, który przedstawia licealną rzeczywistość przekłamaną, a co gorsza - udowadnia, że nieważne, co złego komuś zrobisz, świat powinien Ci wybaczyć.
-
Precyzyjnie skomponowana rozrywka na wyjątkowo wysokim poziomie. Twórcy wcale nie chcą oszukiwać widza, że ich film ma być czymś więcej niż jest.
-
Nie popełniono tutaj żadnych kardynalnych błędów - zarówno oryginalny pomysł oraz jego wykonanie sprawiły, że większość widzów wyjdzie z seansu z uśmiechem na twarzy oraz zeszklonymi ze wzruszenia oczami. "Rozumiemy się bez słów" to kolejny przykład na to, że komercyjne francuskie kino stoi na bardzo wysokim poziomie i nadal ma wiele do zaoferowania.
-
Niestety, pomimo szczerych chęci, David Blair zrobił co najmniej przyzwoity film telewizyjny, który mogliby oglądać uczniowie szkół licealnych w ramach zajęć lub Kowalski w swoim domu w ciemny, jesienny, weekendowy wieczór.
-
Nie zdążycie wykrzesać z siebie innych emocji niż śmiech i rozczulenie, a po seansie będziecie naładowani pozytywną energią. Frajda jak drugie skorzystanie z kolejki górskiej za dzieciaka - niby wiecie o co chodzi, niby temat już znany, ale bicie serca z przejęcia pozostaje tak samo silne.
-
Nieco zagubiony gatunkowo. Pomysł na scenariusz sugerowałby mocniejszą formułę, która zapewniłaby mu większy wydźwięk. Jednak trudno dać się porwać tej historii, której ostatecznie zabrakło werwy.
-
Majstersztyk, arcydzieło, film, na który czekaliśmy od zawsze, chociaż tego nie wiedzieliśmy.
-
Nie potrafię do końca wyjaśnić, czego zabrakło mi w "Kształcie wody", ponieważ to produkcja dobrze zrealizowana, prosta w wymowie, o uczuciach, o przekraczaniu granic, o moralności, a jednak... nie poruszyło we mnie żadnej struny głębokich emocji.
-
Brutalny portret współczesnej Europy, która przepełniona jest agresją, niezrozumieniem, a w dodatku na nowo rodzi się w niej nacjonalizm.
-
Dla mnie siła "Jeszcze nie koniec" tkwi w jego pozornej cichości rodzinnego dramatu. Tak pozornej, że krzyku, który definiuje zakończenie, nie sposób zignorować, a dzwonienie w uszach pozostanie na długo.
-
Rodzaj filmu, który zdarza się rzadko. Opowiadający o miłości bez wyniosłości, bezpretensjonalnie, nad wyraz prawdziwie. Niezwykle sensualny, intymny, osobisty, który dla każdego będzie wędrówką do własnego wspomnienia.
-
W mojej głowie zapamiętam go jako pierwszy z perfekcyjnie stworzonymi oraz zagranymi postaciami kobiecymi i jako jeden z najbardziej klimatycznych filmów superbohaterskich.
-
To obraz, z którego tysiąc odbiorców może wyciągnąć tysiąc innych myśli, uczuć i za to reżyserowi oraz Witherspoon należą się brawa.
-
Budzi żywe emocje przez cały czas jej trwania. Nie dość, że wybuchamy gromkim śmiechem, to jeszcze uśmiechamy się ciepło przez większość seansu, a i znajdzie się miejsce na łzy smutku.
-
Ciepła, pełna wiary produkcja pozostawi Was nie tylko uśmiechniętych, a nawet śmiejących się.
-
Czwarta władza ma być naszym łącznikiem, a nie narzędziem w rękach polityków. Przed tym przestrzega nas historia, a dobitnie przypomina amerykański reżyser.
-
Być może film Spielberga nie będzie drugim "The Big Short". Może nie będzie emocjonować nawet tych, którzy podobne tematy uważają za nudne. Jednak z pewnością, w tych czasach, w tym momencie, to produkcja niezwykle ważna.
-
Świetnie napisana, przepełniona ciepłem historia, a także niezwykle plastyczny film. Ciężko uniknąć zakręconej w oku łezki, a także pohamować następujące po sobie wybuchy śmiechu.
-
Scenariuszowo bezbłędna produkcja, dobrze zagrana i poprawnie nakręcona ma szansę otworzyć drugą karierę scenarzysty.
-
Oglądając "Grę o wszystko" trudno dostrzec, że to reżyserski debiut Sorkina. Scenariuszowo bezbłędna produkcja, dobrze zagrana i poprawnie nakręcona ma szansę otworzyć drugą karierę scenarzysty.
-
Pomimo, że zna się wynik meczu oraz zakończenie całej historii, ogląda się ją z takimi samymi emocjami, jak w przypadku pojedynku na żywo.
-
Niewątpliwie najlepiej przełożona na ekran komiksowa historia MCU.
-
Przednia rozrywka gwarantowana, z dużą ilością humoru, a także mądrością, że mrówki są super.
-
Pozostaje z widzem przede wszystkim dzięki swojemu niepodrabialnemu klimatowi, lecz także może przywołać pytania o charakterze etycznym, które wcale nie wydają się być patetyczne. Czuję, że to obraz, który na długo zapisze się w kinematografii.
-
Niestety, nie znajdziemy w produkcji Peytona nic oryginalnego, nawet ilość absurdu nie śmieszy dostatecznie, a widowiskowości na próżno szukać.
-
Być może brak tutaj tej magiczności, uniesienia, nieuchwytnego nastroju, ale z pewnością w "Zacznijmy od nowa" jest coś cudownego. Pewnie to głupio zabrzmi, lecz to film dający nadzieję na spełnianie marzeń, o możliwości przeformułowania swojego życia wyłącznie dzięki chęciom i pracy, o hierarchii wartości, o autentycznej pasji.
-
Joel Hopkins stworzył obraz bez wyraźnej koncepcji. Nudny, z suchymi żartami, nadrabiający jednie klasą występujących w nim aktorów.
-
Mark Lawrence pokazał wreszcie nieco inną twarz niż taśmowego twórcy komedii romantycznych. Okazał się gorzkim ironistą, sumującym swoje twórcze doświadczenie w jednym filmie.
-
Zabawne dialogi, dobra gra aktorska, żonglerka parodią oraz absurdem, przeniesienie się w czasie, a także piękne zdjęcia gwarantują, że nie zmarnujecie czasu, jeśli zdecydujecie się na seans "Magii w blasku księżyca".
-
"Obdarowanych" z łatwością można źle osądzić i odebrać go cynicznie. Jednak pod warstwą typowego ckliwego, wykalkulowanego na emocje obrazu, kryje się produkcja, która zadaje ważne pytania.
-
Polecam ten film nie tylko fanom brytyjskiego reżysera, ale także tym, którzy pragną odkrywać nieznane oblicza filmowej Europy.
-
Jest produkcją zbyt spłyconą, aby mogła rzeczywiście konsekwentnie opowiedzieć o zaburzeniach odżywiania. Jedynie owa relacja dwojga młodych ludzi, którzy przechodzą przez podobne piekło emocjonalne i brak kontroli nad własnym życiem w jakiś sposób mnie przekonała.
-
Intrygujący, zabawny, przerażający, absurdalny, nielogiczny, wyśpiewany, rodzący w głowie pytanie "na co ja w ogóle patrzę?" i myśl "ale to jest inne!".
-
Pomimo, że ta historia nieco mnie zirytowała, to niewątpliwie wzbudziła we mnie spore emocje takie, jaką jest cała ta opowieść - dość skrajne. Polecam ją wszystkim tym, którzy poszukują samych siebie - to dobra lekcja, jak nie zatracić się w czymś całkowicie i nie próbować odnaleźć swojego "ja" na siłę.
-
Mimo, że Chappie urzekł mnie swoim ciepłem, a duet Die Antwoord pokochałam jeszcze bardziej, spodziewałam się po najnowszym dziele twórcy "Dystryktu 9 czegoś więcej.
-
Drugie spotkanie z bandą galaktycznych outsiderów okazało się tak wyśmienitą rozrywką jak odkrycie ich na kinowym ekranie po raz pierwszy. James Gunn wykorzystał to, co udało się w "jedynce", jednak zapewnił widzom jeszcze więcej emocji, niekiedy bardzo skrajnych.