-
Stanowi przykład niezwykle solidnego dramatu, do którego wpleciono parę żartów pozytywnie wpływających na odbiór obrazu.
-
Nieco oklepane i banalne kino, które trzyma się poprawnego opowiadania wraz ze wszystkimi stereotypami i schematami. Webb nie eksperymentuje, nie próbuje odkryć nowych krain dziecięcego geniuszu, dlatego ten film to ciepła opowieść na jeden wieczór.
-
Gładko wpisują się w konwencję amerykańskich komediodramatów. Oferują interesujący problem i solidne aktorstwo. Reżyser przesadził jednak z lukrem, co jednych doprowadzi do łez, innych zaś do mdłości.
-
Webb bezbłędnie zarządza tu przepływem informacji, powoli wprowadza nas w meandry wspólnej historii postaci, świetnie buduje napięcie - choćby w sekwencji testu, jakiemu poddaje Mary pewien matematyk.
-
Jakie film ma minusy? Nie potrafię określić jednego konkretnego minusu. Może gdyby film był bardziej podkręcony i tragedia była mocniej nakreślona... To tylko moje zachcianki, bo emocji jest tu wiele, zapewniam!
-
Lekki film, po obejrzeniu którego wyjdziecie z kina pozytywnie naładowani.
-
Mimo że mamy świadomość, że podobne historie widzieliśmy już niejednokrotnie, Webb odwalił kawał dobrej roboty. Bez specjalnej pompy nie pozwolił, by tanie emocje okraszone jeszcze tańszymi i pompatycznymi dialogami wzięły górę.
-
Twórcy bazują na prostych i sprawdzonych schematach, które i tym razem przynoszą oczekiwany efekt. "Obdarowani" to ciepłe i wzruszające kino bez większych ambicji.
-
Przyjemnie ogląda się ten film. To sympatyczna i ciepła opowieść o słodkiej dziewczynce, która jest zabawna, inteligentna i nie stwarza większych problemów wychowawczych.
-
Jestem pod wrażeniem, że włożono tu trochę wysiłku, by ten hollywoodzki przeciętniak, był nieco mniej przeciętny.
-
Największą bronią "Obdarowanych" jest zatem prostota, która okazuje się odsłaniać coraz więcej i więcej, film stawia ciekawe pytania i zmusza do refleksji, a jednocześnie ogląda się go z dużą przyjemnością.
-
Marc Webb po niezbyt udanym "Niesamowitym Spider-Manie" powrócił do swoich początków. Muszę przyznać, że dobrze zrobił, albowiem "Obdarowani" to niesamowicie klimatyczne dzieło, ze świetną historią, szczegółowym scenariuszem i rewelacyjnym aktorstwem, które bez dwóch zdań potrafi nas ująć za serce.
-
Całkiem niezły dramat sądowo-rodzinny. Można się wybrać bez większego ryzyka.
-
Kolejny przykład kina familijnego, które charakteryzuje się tym, że nuda pojawia się tu z prędkością światła. Narracja ma bardzo prostą strukturę. Najpierw jest sielanka, potem pojawiają się problemy, które trzeba rozwiązać. Nic więcej.
-
Słodko-gorzkie, ale też emocjonujące i ciepłe widowisko, sprawnie zagrane i opowiedziane, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Webb dostarczył coś więcej niż tylko kino familijne, jego dzieło porusza i potrafi zakręcić łezką w oku.
-
Po dwóch częściach "Niesamowitego Spider-Mana" reżyser Marc Webb zrealizował melodramat o dziecku - geniuszu matematycznym, który jest równie schematyczny jak jego blockbustery. Podstawą był scenariusz Toma Flynna, wypełniony wyraźnymi i przewidywalnymi próbami manipulowania emocjami widzów.
-
Chociaż można byłoby szukać w jego opowieści drobnych potknięć, to szybko mamy ochotę wybaczyć wszystko co złe i zwyczajnie - cieszyć się dobrze zrobioną historią. Bo tacy są właśnie Obdarowani.
-
Nie trzeba być znawcą zagadnień matematycznych, by znaleźć rozrywkę oglądając ten film.
-
To film, który daje wiele ciepła oraz twarz poczciwego Kapitana Ameryki na pierwszym planie.
-
Sympatyczny film z fajnymi aktorami, który nie przyprawi po seansie o depresję, ale i nie będzie klasyką gatunku.
-
"Obdarowanych" z łatwością można źle osądzić i odebrać go cynicznie. Jednak pod warstwą typowego ckliwego, wykalkulowanego na emocje obrazu, kryje się produkcja, która zadaje ważne pytania.
-
Być może nie jest to idealny film na piątek, sobotę wieczór ale niedzielny poranek lub popołudnie jak najbardziej.
-
"Obdarowani" zostali oparci na mocno wyeksploatowanym pomyśle, jednakże reżyserska i czysto ludzka wrażliwość Webba zmienia film w poruszający dramat.
-
Dość schematycznie naszkicowany portret dysfunkcyjnej rodziny jest jednym ze słabszych elementów filmu. Przewidywalnie słabszym. Współczesne kino obyczajowe w Stanach Zjednoczonych tradycyjnie buduje dramaturgię wokół konfliktu jednostek, jednocześnie minimalizując rolę sił społecznych oraz instytucji i organów państwowych.
-
Miła propozycja dla kogoś, kto szuka rodzinnego filmu ku pokrzepieniu serc, na którym można uronić parę łez. Film może i nie zmieni sposobu postrzegania świata, ale miłą odmianą jest obejrzenie losów małoletniego geniusza, któremu tym razem nikt nie dopiął łatki autyzmu. Do tego na osłodę świetne role Mckennie Grace i Chrisa Evansa.