W luksusowym pociągu ginie wpływowy biznesmen. Hercules Poirot podejmuje się rozwiązania zagadki i wskazania mordercy spośród trzynastu współpasażerów.
- Aktorzy: Kenneth Branagh, Tom Bateman, Michelle Pfeiffer, Johnny Depp, Daisy Ridley i 15 więcej
- Reżyser: Kenneth Branagh
- Scenarzysta: Michael Green
- Premiera kinowa: 24 listopada 2017
- Premiera światowa: 3 listopada 2017
- Ostatnia aktywność: 26 lutego
- Dodany: 20 kwietnia 2017
-
Pomimo poczucia niedosytu, "Morderstwo w Orient Expressie" dzięki żwawemu tempu i wciągającemu charakterowi zapewnia dwie godziny solidnej rozrywki.
-
Taki przyjemny film na niedzielny wieczór.
-
Wydaje się rozsądnym kompromisem między powieścią Christie i filmem Hitchcocka: prowadzona lekko narracja, na poły komiczna postać detektywa, dowcipne dialogi, dobre tempo, no i wspaniała galeria gwiazd.
-
Morderstwo w Orient Expressie ostatecznie trzeba uznać za perfekcyjne podporządkowanie planu zdjęciowego, aktorów, całego scenariusza o raczej średnio zajmującej konstrukcji pod dyktando Kennetha Branagha. W moim odczuciu nie miał prawa stać się niczym więcej, niż niezłą, udaną próbą zapakowania starego prezentu w wykwintne pudełko z piękną wstążeczką.
-
Problem polega na tym, że ową książkę zekranizowano już kilkakrotnie, a Branagh nie wyciska z niej niczego nowego.
-
Kenneth'a Branagh'a nie było w tym samym pomieszczeniu, co scenarzysty, więc, zamiast dostać naprawdę ułożony, ciekawy kryminał dostaliśmy tylko jego marną imitację.
-
Kenneth Branagh chciał historii pełnej akcji, tajemnicy, wielkich aktorów, pięknych zdjęć i świetnych efektów specjalnych. A wszystko to postanowił wepchnąć na siłę w dwugodzinny film, tym samym tworząc obraz bez składu i ładu, tracąc na aspekcie psychologicznym i niuansach wątku detektywistycznego.
-
Jest silny siłą książkowego pierwowzoru, a słaby tam, gdzie filmowcy postanowili od niego odchodzić, by dodać historii dramatyzmu, dynamiki i humoru, wszystkiego aż do przesady.
-
Rozpłynął się gdzieś klimat powieści, a zagadka kryminalna została zarżnięta. Pozostaje podziwianie niesamowitych wnętrz Orient Expressu i trzymanie kciuków za Śmierć na Nilu, która być może powstanie, a tu już została zapowiedziana.
-
Jeżeli jesteście fanami przewrotnego serialu BBC "Sherlock" jak i hultajskiej wersji filmu Guya Ritchie, to do bólu tradycyjny film Branagha was trochę rozczaruje. Jeżeli natomiast lubicie dopracowane wizualnie filmy kostiumowe i klasyczne podejście do brytyjskich kryminałów, spędzicie miłe dwie godziny w kinie.
-
Mało angażująca rozrywka, którą spokojnie można sobie podarować. Film może zadowolić miłośników kryminałów, którzy nie znają książkowego pierwowzoru. Pozostali powiedzą raczej, że ta ekranizacja to... zbrodnia, z wyraźnie zaznaczonym motywem zysku.
-
Z czystym sumieniem napiszę, że Morderstwo w Orient Expressie to uczta dla oka i ucha. Jeśli wielki finał i rozwiązanie tajemnicy jest Wam znane, to w kinie z pewnością skupicie się na walorach audiowizualnych i nie wyjdziecie z sali zawiedzeni.
-
Zamiast dusznej atmosfery jest kolorowo i przyjaźnie, a zamiast ciężkiej i amoralnej sprawy do rozwikłania jest groteska i zbytnia przesadność. Stąd nawet końcówka rozczarowuje, bo reżyser już kłuje żelazo, póki gorące niż pokazuje dwuznaczną moralność pasażerów feralnego pociągu.
-
To wprawdzie przeciętne odwzorowanie literackiej klasyki, jednak jako film zadowala poziomem i wartkością akcji. Oferuje obsadę na wysokim poziomie, a przy tym stara się wizualną doskonałością nadrabiać fabularne niedociągnięcia.
-
Jeśli nie macie na co iść do kina, to na "Morderstwo w Orient Expressie" przejść się można. Ale gdybyście mieli coś lepszego do roboty, odpuszczając ten film wiele nie stracicie.
-
Kenneth Branagh w "Morderstwie w Orient Expressie" tak hojnie trwoni energię na aktorstwo, że brakuje mu jej już na reżyserię.
-
Film jedynie przeciętny, bo nie wykorzystał tego co płynie głównym nurtem. Produkcja skupiła się na szukaniu dopływów i zatraciła się w detalach.
-
Podniosły ton filmu Branagha może stanowić próbę - być może rozpaczliwą - by zachować ludzki wymiar historii opartej na wygenerowanych komputerowo efektach specjalnych. Parafrazując Brzechwę: z tej lokomotywy pot nie spływa, ale wciąż - nawet z szekspirowskim balastem - radzi sobie ona z jazdą całkiem nieźle.
-
Może zachwycać klasyczną formą, śledztwem w starym dobrym stylu i aktorstwem na wysokim poziomie. Całość niestety trochę trąci myszką, niknąc w cieniu wąsów Poirota.
-
Chcecie dobrej adaptacji powieści Christie, to obejrzyjcie sobie lepiej I nie było już nikogo z 2015 roku.
-
Dopóki Branagh nie zrozumie, że nie każdy pisarz jest tak uniwersalny jak Szekspir i nie zawsze adaptować można dosłownie, uzupełniając oryginalny tekst jedynie o elegancką stylówkę, ja do jego pociągu wolę już nie wsiadać.
-
Kolejna realizacja na przestrzeni dwóch tygodni, po seansie której czuję wielki niedosyt i zawód. Ładne zwiastuny - słabe filmy, szczerze mówiąc, wolałabym, żeby było na odwrót.
-
Cóż, czekając na ten film liczyłam na dobrą rozrywkę w gwiazdorskiej obsadzie, a otrzymałam film miałki, nijaki i mało interesujący. Brakuje mu lekkości i specyficznego humoru głównego bohatera.
-
Choć gwiazdorska obsada i wysoki budżet niemal gwarantowały sukces "Morderstwa w Orient Exspressie", filmowi Kennetha Branagha zabrakło ikry charakterystycznej dla twórczości Christie. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to sprawnie nakręcone i zagrane kino kostiumowe, które po prostu dobrze się ogląda.
-
Dla jednych będzie to bezpieczna podróż do przeszłości, klasyczny kryminał po małym face-liftingu, zabawny, ekscytujący, który przyjemnie się ogląda. Dla innych - nudnawy, niepotrzebny remake, którego obejrzenie na dużym ekranie motywują tylko i wyłącznie walory wizualne. Inaczej byłaby to idealna propozycja na niedzielne popołudnie przed telewizorem.
-
Nie zachwyci ani wielbicieli kryminałów Agathy Christie ani osób, które z jej prozą nie miały do czynienia. Nijaka produkcja, która szybko pójdzie w zapomnienie.
-
Ma niepowtarzalny klimat kina nieco już zapomnianego, anachronicznego, ale jednocześnie bardzo bezpiecznego, bez prób nowoczesnych narracji. Jeżeli ktoś przepada za tego rodzaju produkcjami, to seans będzie dla niego prawdziwą ucztą. W innym przypadku podczas oglądania może wkraść się nuda, której nie zmąci nawet najbardziej zaskakujące zakończenie tej historii.
-
Dzięki tej samoświadomej staroświeckości, ogrywanej autoironią i deklarowaną sztucznością, film Branagha potrafi zachwycić zarówno intelektualną ambicją, jak i emocjonalnym zaangażowaniem w ludzki dramat sumień.
-
Morderstwo w Orient Expressie mogło być znakomitym filmem. Twórcy nie mieli jednak pomysłu na swoje dzieło i wyszła im po prostu przyzwoita rozrywka.
-
Nudnawy, poprawny i nie wykorzystuje potencjału. Jest ładnie - to wszystko.
-
Produkcja urzeka obrazem, scenariuszem, elegancją i świetną obsadą. Do ideału trochę brakuje, ale mimo wszystko bawiłam się bardzo dobrze, do ostatniej minuty!
-
Adaptacja słynnej powieści Agathy Christie. Stylowa, ale nudnawa i generalnie zbyteczna.
-
Sprawia wrażenie bardzo bezpiecznego, kojarzy się z jakimiś starymi filmami, na które czasami trafiamy w telewizji, skacząc po programach. Nie ma tu nic specjalnie denerwującego, co zmusiłoby widza do wyjścia z kina, ale ciężko też mówić o imponujących aspektach mających zachęcić do kupienia biletu.
-
Nowe "Morderstwo w Orient Expressie" to filmowy paradoks. Produkcja, która jest zupełnie niepotrzebna i w żaden sposób nie zapisze się w historii kinematografii, mimo wszystkich swoich wad, całkiem nieźle sprawdza się w kategoriach kina rozrywkowego.
-
Wyszedł trochę podrasowany, jednak klasyczny do bólu kryminał. Taka ramotka opakowana w efekty specjalne. Jako towarzysz do ciepłej herbaty w długi zimowy wieczór sprawdzi się całkiem dobrze.
-
Jest intrygującym, eleganckim, nostalgicznym i świetnie obsadzonym, wizualnym majstersztykiem, cierpiącym przez podyktowane kinowym formatem uproszczenia fabularne i bomby ekspozycyjne.
-
Byłby to całkiem zmarnowany czas i wyrzucone pieniądze, gdyby nie cudowna, wspaniała Michelle Pfeiffer, która nie tylko niesamowicie zagrała, ale pokazała, że starzejące się kobiety potrafią być o wiele bardziej interesujące niż te młode.
-
Sceny toczą się wolno, w muzyce narasta dramatyzm, a aktorzy rzucają przeciągłe spojrzenia jak surowe ślimaki na talerzu francuskiego smakosza.
-
W "Morderstwo..." nie udaje się zaprząc epickiego ducha.