Uczniowie szkoły średniej wykorzystują swoje unikalne zdolności, by uratować świat.
- Aktorzy: Dacre Montgomery, Naomi Scott, RJ Cyler, Ludi Lin, Becky G. i 15 więcej
- Reżyser: Dean Israelite
- Scenarzysta: John Gatins
- Premiera kinowa: 24 marca 2017
- Premiera DVD: 17 sierpnia 2017
- Premiera światowa: 22 marca 2017
- Ostatnia aktywność: 8 kwietnia
- Dodany: 15 grudnia 2016
-
Średnio udany powrót serii, który nie jest w stanie sprostać dzisiejszym standardom.
-
Ponad dwugodzinny seans minie Wam pod znakiem czystej rozrywki z cyklu od zera do bohatera - nawet jeśli nie odczujecie nostalgii.
-
Poza zmianami "kosmetycznymi" Rangersi wracają w naprawdę dobrej formie i pozytywnie rokują na przyszłość.
-
Świetny film typu "guily pleasure", który się przyjemnie ogląda i o którym się przyjemnie zapomina.
-
Nie da się więc określić Power Rangers inaczej jak rozczarowaniem na całej linii.
-
Szczerze mówiąc nie wierzyłem w ten projekt, ale film okazał się bardzo solidnym origin story z szansą na kolejne części. Może nie jest niczym zaskakującym w dobie kina superbohaterskiego, jednak bardzo sympatycznie spędza się czas.
-
Niezły film. Spełnia swoją rolę jako origin story.
-
Solidna rozrywka, zaskakująca lekkością, humorem i brakiem mydlenia oczu. Mimo tego nie na wszystko można ów oko przymknąć, bo nawet nostalgia nie przysłania wad, których film Deana Isrelite'a ma całkiem sporo.
-
Delikatnie kulejąca produkcja, choć widać że została bardzo dobrze przemyślana i ma spore możliwości, by odnieść sukces. Przyjemne kino z bardzo ciekawymi rozwiązaniami fabularnym.
-
Nie są filmem aż tak złym, jak można się było tego spodziewać. Przeciwnie, to kawałek całkiem zjadliwej rozrywki. Ale tylko pod warunkiem, że będziecie w stanie przymknąć oko na poważne, mimo wszystko, wady.
-
Zaczyna się obiecująco, jednak potem potrzeba jakiegoś wspomagania, aby nie przysnąć.
-
Jest filmem poprawnym, który dobrze sprawdza się jako początkowa historia. Brak mu jednak pazura i poczucia humoru pozwalającego na rywalizację z produkcjami Marvela.
-
Świetne kino rozrywkowe, jednak nie ucieka od przechodzenia w trochę poważniejszy ton. Bardzo dobrze zarysowane postacie w połączeniu z wieloma widowiskowymi scenami tworzą doskonały filmowy miks.
-
Wygląda jak niskobudżetowa i średnio dopracowana podróbka wysokobudżetowych, dopieszczonych blockbusterów. Co gorsza, wygląda on zarazem jak średnio udany pasożyt żerujący na nostalgii całych pokoleń wychowujących się na kolejnych "generacjach" serialu pod tym samym tytułem.
-
Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, kinowy reboot "Power Rangers" jest filmem ambitnym i karkołomnym. Stanowi bowiem próbę dodania ciężaru konwencji, która wydaje się szczytem beztroski i infantylizmu. Inną kwestią pozostaje jednak to, że rezultat tych starań jest w najlepszym razie kuriozalny.
-
Ociera się niestety częściej o kicz, niż o dobrą robotę kina współczesnego, gdzie zabawki z dzieciństwa poruszają się na ekranie.
-
Dla pokolenia, które mimo wad uwielbiało oryginał.
-
Saban ma w planach stworzenie jeszcze sześciu kinowych filmów z akcją osadzoną w tym samym uniwersum. Pierwszy krok nie jest zły, ale żeby utrzymać zainteresowanie, studio będzie musiało postarać się znacznie bardziej.
-
Cierpi nie tylko na brak oryginalności, ale jest też całkowicie przewidywalny. Przypomina zlepek znanych motywów z kilku innych popularnych filmów.
-
To nie jest dobry film, ale polecam go gorąco. Jeśli nie jesteście bardzo wrażliwi na niedostatki scenariusza i nie szukacie głębokiej, skomplikowanej historii, a o pierwotnym serialu macie jakieś pojęcie, zapewne będziecie się na nim bawić tak dobrze, jak ja.
-
Wypadł średnio, ale mogło być jeszcze gorzej. Na pewno sprawdza się jako wyjście naprzeciw sentymentom.
-
Sprawnie zrealizowany i atrakcyjny wizualnie film, zagrany na wysokim poziomie i z prostą, ale zgrabnie opowiedzianą historią o wyjątkowych ludziach.
-
Nie dostaliśmy nostalgicznej uczty dla fanów serialu, jednak nadchodzący cykl filmów zdaje się mieć praktycznie wszystko, żeby zrealizować to, czego oczekujemy.
-
Nie jest to wybitne dzieło, nie jest nawet bardzo dobre. Mimo wszystko doceniam pracę Israelite'a, który dołożył wprawdzie sporo efektów specjalnych, nowoczesnej technologii, poprawił wystrój miejsc akcji, ale przy tym - pozostał wierny tej uroczej prostocie.
-
Choć nie mogę napisać, że nowe "Power Rangers" jest dobrym filmem, bo takim w żadnym wypadku nie jest, to jednak jako kolorowy, wybuchowy wstęp do nowej serii filmów i pierwszy obraz z ożywionego uniwersum, spisuje się zaskakująco nieźle.
-
Kilka rzeczy można było zrobić lepiej, ale w ogólnym rozrachunku nie czuję się zawiedziona, moje wspomnienia nie zostały podeptane.
-
Lekka rozrywka wypieczona jakby według sprawdzonej recepty na domowy torcik. Pulchne ciasto popularnej franczyzy, chrupki wafel efekciarstwa i bita śmietana beztroskiej łupanki po gębach kitowców. Te wszystkie słodkości podlano musztardą terapii grupowej, po czym zamarynowano w dylematach rodem z brukowej fotostory.
-
Więcej tu czczej gadaniny niż kaskaderskich popisów, robienia maślanych oczu niż cyfrowych efektów. Kino akcji z niego żadne.
-
Obejrzeć można, tylko czy naprawdę warto marnować czas na dolne stany średnie.
-
Co ważne, mimo dwóch niewątpliwych sugestii, że producenci nie chcą skończyć opowieści na jednym filmie, "Power Rangers" sprawdza się jako całość. Wątki umiejętnie się rozwijają i wdzięcznie zamykają.
-
Nie mogę z pełną stanowczością stwierdzić, że "Power Rangers" to kino złe. Fabuła jest płytka, obraz zaś kiczowaty. Niemniej jednak to nie dramat wysokich lotów, tylko czysta rozrywka dla młodzieży i trochę starszych, dla których długi metraż o Wojownikach Mocy to sentymentalny powrót do przeszłości.
-
Zgodnie z oczekiwaniami, zawodzi na całej linii.
-
Nie jest głupią historyjką, jakiej można było oczekiwać. Oczywiście obraz nie ustrzegł się pewnych fabularnych skrótów, głupotek czy tanich chwytów emocjonalnych, ale scenariuszowo wszystko zostało na tyle wytłumaczone, że ciężko mieć do twórców pretensje o pewne rzeczy.
-
Fachowo zrealizowany produkt dostosowany do najmłodszego widza. Złożony został, niczym Megazord, z wielu elementów, które widzieliśmy w niedawnych hitach, dążąc w ten sposób do zdobycia uznania szerokiej publiki, samemu potrafiąc z siebie wykrzesać jedynie kilka obiecujących, ale szybko porzuconych koncepcji.
-
Jak na powtórkę z lat dziecięcych wypada całkiem nieźle. Mało jest większych przestojów, a nowi kolorowi wojownicy dają radę. Jednak serial przy całej swej dzisiejszej kiczowatości pozwalał niczym "Beverly Hills 90210" "wejść" do świata nieznanego i na te półgodziny naprawdę przeżywać wydarzenia serialowych postaci. Kinowa wersja jest tylko kolejnym elementem do kożucha, który dawno został zawieszony głęboko w szafie.
-
Są świetną bazą pod kolejne filmy, dzięki której każdy widz zrozumie o co w tym wszystkim chodzi.
-
Większość filmu to dobrze skonstruowane origin story, będąc jednak przyzwyczajonym do krzykliwej stylistyki serialu, można było spodziewać się bogatszej oferty scen akcji.