
Ray Kroc wchodzi w spółkę z braćmi McDonald. Wkrótce otwierają restauracje oferujące dania podawane klientom w niecałą minutę.
- Aktorzy: Michael Keaton, B.J. Novak, Justin Randell Brooke, David de Vries, Andrew Benator i 15 więcej
- Reżyser: John Lee Hancock
- Scenarzysta: Robert D. Siegel
- Premiera kinowa: 3 lutego 2017
- Premiera światowa: 24 listopada 2016
- Ostatnia aktywność: 11 grudnia 2024
- Dodany: 5 grudnia 2016
-
Jak na opowieść o narodzinach fast foodowego potentata "McImperium" jest filmem zbyt szablonowym. Brakuje pasji i pazura, które wyciągnęłyby z tej historii sedno McDonald'sowego sukcesu.
-
Solidna, zrobiona od linijki biografia. Nie sposób się na niej nudzić, ale również szczególnie przejąć jakimkolwiek elementem.
-
Kapitalny przykład filmu biograficznego, który nie tylko odkrywa przed nami kulisy powstawania wielkiego produktu, ale też prawdziwe oblicze jego twórcy. To wciągająca, świetnie zagrana historia, która stanowi również metaforę współczesnego kapitalizmu.
-
Lee Hancock udowodnił już swoim kinem, że umie rysować słodkie epoki, a tak duża dawka cynizmu to wciąż w jego rękach nowe narzędzie. W pewnym momencie, jeśli intelekt odpowiednio przerabia nam to, co dzieje się na ekranie, pozostaje jednak uczucie bezsilności wobec procesów, którym poddani zostali bracia McDonald. I w tym tkwi moc tego obrazu: to elegancki gość, który jednak zostawia błoto na dywanie i kilka pytań, które trudno wytelepać z głowy.
-
Dobrze prowadzona historia. Momentami wydaje się naiwna, ale przecież to się zdarzyło naprawdę.
-
Porządna, choć dość przeciętna produkcja, odsłaniająca ciemną i nieznaną wielu historię powstania McDonald's. Polecam amatorom filmów opartych na prawdziwych historiach oraz fanom talentu Michaela Keatona, szczególnie ta druga grupa powinna być po obejrzeniu bardzo zadowolona.
-
Zwyczajnie nie da się oderwać oczu od ekranu i choć brzmi to dość banalnie, humor, magnetyzm Keatona i dynamika wydarzeń sprawiają, że "McImperium" dostarcza lekkiej rozrywki.
-
Ciekawa i wciągająca historia, intrygujące i pełnokrwiste postacie oraz dopełniające całość wykończenie. I choć produkcja nie jest niczym nadzwyczajnym to prawda jest taka, że nie sposób odmówić jej ogromnego uroku.
-
Reżyser w emocjonujący sposób opowiada o przyczynach sukcesu jednej z największych korporacji na świecie.
-
Nie trzeba być miłośnikiem fast-foodów - ani metod biznesowych Raya Kroca - żeby docenić przykrą ironię przesłania.
-
Po obrazie Davida Finchera ma się ochotę skasować Facebooka, po seansie "McImperium" nachodzi nieprzeparta ochota na zjedzenie hamburgera.
-
Jest jak jedzenie firmy, o powstaniu której opowiada: wygląda dobrze, smakuje jak prawdziwy, lecz zaraz po konsumpcji zaczynasz się zastanawiać dlaczego nie postawiłeś na produkt pełnowartościowy i żałować, że wydałeś pieniądze na... filmowy fast-food pełną gębą.
-
Świetnie spisuje się w swoim gatunku, będąc jednocześnie historią uniwersalną, jak i gorzkim, choć unikającym moralizowania komentarzem na temat współcześnie powielanego modelu kreowania wizerunku i marki.
-
Nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza realizacją i odwzorowaniem dawnych lat, jednak wydaje mi się, że warto go obejrzeć mimo wszystko. Nie sprawi to, że zaczniecie unikać restauracji McDonald's, ale na pewno spojrzycie na tę markę z nowej perspektywy.
-
Spośród setek produkcji biograficznych, The Founder jest filmem ważnym, bo potrzebnym.
-
Mamy do czynienia z solidnym obrazem filmowym, które potrafi dostarczyć przyjemności - czy to w postaci podziwiania Michaela Keatona, czy też początkowych zdjęć krajobrazu.
-
Bardzo porządnie zrobiony i zagrany film obyczajowy o tym, jak jeden pan ukradł braciom McDonald pomysł na bar szybkiej obsługi.
-
Jest jak posiłek z McDonalda - smaczny, lekki i przyjemny. Tylko, że nie zaspokoi on w pełni głodu. Solidne, zgrabne, niepozbawione gorzkiej refleksji, z cudownym Michaelem Keatonem, dźwigającym na barkach całość.
-
Sprawdza się w wymiarze uniwersalnym, choćby jako opowieść o dwóch modelach kapitalizmu.
-
Dobre, dające do myślenia kino o tym, że walec historii jest napędzany paliwem chciwości.
-
Jest sprawnie stworzonym kinem pełnym akcji i krwistych bohaterów, po którym ma się ochotę zatopić zęby w jednym z soczystych hamburgerów.
-
Skrojony na miarę film ukazujący kawał ważnej historii kapitalistycznej Ameryki, przedstawionej niestety w pigułce. Ale całość rekompensuje doskonały w swojej roli Michael Keaton.
-
Nie zadręcza widza szczegółami i niuansami prawnymi, za to w szybkim tempie i na skróty pokazuje pełne działania głównego bohatera. Dzięki temu cały film wciąga i intryguje.
-
Mimo wszystko "McImperium" to film poprawny, który dobrze się ogląda. To jednak zasługa samej historii, która niesie go do przodu, a nie jakiejkolwiek realizacyjnej wyobraźni reżysera, czy wybitnego aktorstwa.
-
Ciekawa, ale średnio zajmująca opowieść.
-
Solidna produkcja, w której autorzy nie pozwolili sobie na nonszalancję, zamiast tego stawiając na tradycyjną opowieść w stylu od zera do milionera, gdzie główny bohater idzie po trupach do celu.
-
John Lee Hancock nakręcił solidny biograficzny dramat, który nie przemeblowuje gatunku, ale wyciąga z niego co najlepsze.
-
Ciekawy, niesztampowy, no i ma Michaela Keatona w roli, której nie waham się nazwać życiową.
-
Sprawdza się jako interesująca, lekko moralizująca opowiastka na wieczór oraz szybki poradnik "jak dorobić się na hamburgerach", ale na zaszczytne miejsce w gronie wybitnych kinowych biografii raczej nie ma szans.
-
Choć traktuje o najsłynniejszym barze szybkiej obsługi, samo celuloidowym fast foodem z pewnością nie jest.
-
Wszyscy znamy finał tej historii, ale śledzenie jej początków dostarcza niemałej satysfakcji, głównie za sprawą bardzo dobrych kreacji Michaela Keatona i Nicka Offermana, których potyczki słowne stanowią fabularne paliwo filmu.
-
Niemal dwugodzinna reklama McDonalda, czasem zbyt mocno skupiająca się na walorach posiłków niż na samej opowieści.
-
Nie, żeby nie była ciekawa, ale w całej tej śliskiej jak sos do Big Maca historii brakuje elementu po którym sami byśmy zapragnęli skoczyć do McDonaldsa na hamburgera z frytkami i colą.
-
Naprawdę solidna biografia twórcy jednej z najbardziej rozpoznawanych marek na świecie. Idealnie pokazuje amerykański sen o wielkości.
-
Miało szansę być filmem wielkim. Nie udało się, ale i tak warto obejrzeć.