moviemaniac
Użytkownik-
To wcale nie jest film aż tak tragiczny jak o nim piszą, ale niestety Disney traci kontakt ze swoja widownią i dlatego jeśli nie zmieni kursu, przegra. Wizualnie przepiękny i odpowiednio bajkowo naiwny. Rachel Zegler gra dobrze, ale jej ignoranckie wypowiedzi poza ekranem wpływają na jej odbiór jako Śnieżki. Gal Gadot w tym filmie nie ma-jej zła królowa to aktorska tragedia. Generalnie-szkoda, ale przez to ile złego się o tym filmie naczytałam-wypadł lepiej niż się spodziewałam.
-
Mało udane zwieńczenie świetnej serii i ukoronowanie dzieła Toma Cruise'a vel Ethana Hunta. Film rozwleczony, w którym patetyzmu co niemiara, mało bohaterów w bohaterach i fabuła z tzw. " czapy" (ścigamy jakieś byty, podkowy i takie tam)...Na osłodę dwie genialne sekwencje-nurkowanie do wraku Sewastopola i pościg samolotowy. Ten film jest niczym kolejna misja-sami wybierzcie czy ją zaakceptujecie.
-
Udana produkcja, która może trafić nie tylko do fanów serialu. Dobre tempo akcji, znani i lubiani bohaterowie i fabuła łącząca najbardziej znane motywy z serialu Cartera. Wielbiciele serialu na pewno dadzą dwie gwiazdki więcej od innych.
-
Wszystko w tym filmie jest absolutnie kultowe-od obsady poprzez słynną scenę "zwisu",aż po spektakularny finał i absolutnie genialny motyw muzyczny. Świetne otwarcie serii, choć swego czasu zarzucano reżyserowi, że fabuła zbyt skomplikowana i że film nie znajdzie uznania wśród szerokiej publiki. I proszę....za chwila premiera ósmej części
-
Marvel powraca z pazurem, werwą i nową drużyną, tym razem antybohaterów. Dla wszystkich wymęczonych już poprzednimi filmami nastał nowy czas, i dobrze, bo cała franczyza zjadała już własny ogon. Jake'owi Schreierowi udał się film o wiele lepszy niż się po nim spodziewałam, z udanymi rolami i umiejętnie budującym napięcie scenariuszem. Spędźcie udaną majówkę w kinie z Nowymi Avengersami.
-
Jedna z pierwszych filmowych przygód życia i absolutna klasyka w swoim gatunku. Kultowa rola Harrisona-tego kapelusza nie mógłby nosić nikt inny...
-
Daleka jestem od wielkich zachwytów-ale film Malicka zapada w pamięć. Wizualnie, dźwiękowo i narracyjnie jest bardzo dobrze -jednak nie wszystko do końca zagrało...Kino trudne i nie dla wszystkich-ale warto obejrzeć.
-
Początek klimatyczny, ale im dalej w las tym gorzej... Jednak mimo wszystko wypada docenić, bo dziś powstaje niewiele naprawdę dobrych thrillerów, a szkoda.
-
Nic na to nie poradzę, ale fanką Indiany będę po wsze czasy i choćby nowe produkcje nie były arcydziełami, to i tak dobrze się na nich bawię. Wartka akcja, lubiani bohaterowie i dwie godziny mijają jak z bicza strzelił (wink, wink). Harrison wciąż ma to coś!
-
Miał być porywający dramat na podstawie bardzo dobrej powieści, a wyszedł co najwyżej średniak (i to jeszcze przy naprawdę dużej tolerancji). Wszystko jakieś drętwe i zimne, kolejne sceny odhaczane i byle do przodu...ale chociaż widoki ładne -aktorsko bardzo słabo....
-
Niby miło wrócić do świata Bridget- film zaczyna się jak spotkanie z dawnymi przyjaciółmi. Później jednak wszystko jest wymuszone i twórcy próbują tylko odcinać kupony od sukcesu serii-nowi amanci nie umywają sie do poprzedników, a większość żartów jest nieśmiesznych. Film za długi i męczący, zwłaszcza w drugiej połowie. Niepotrzebne dobijanie serii, chociaż brawa za podjęcie trudnego tematu utraty bliskich.Trzeba jednak wiedzieć kiedy ze sceny zejść...Dzięki Bogu Daniel Cleaver pozostał sobą.
-
Kolejne małe wielkie kino od twórcy "Trzech billboardów....". Cudowna w swej prostocie historia rozpoczynająca się od nieznaczącej kłótni i szybko zmierzającą w stronę niemal greckiej tragedii. Do tego klimaty ludowego folkloru i absolutnie genialni aktorzy-wszyscy-co do jednego. Prawdziwa perełka.
-
Niekonwencjonalne podejście do tematu opętania. Świetny klimat - zarówno talk-show na żywo, które tak kultywuje amerykańska tv oraz lat 70-tych i fascynacji okultyzmem. Budżet był prawdopodobnie ograniczony, ale za to aktorzy dali z siebie wszystko. Na plus.
-
Niestety-nieudany, męczący eksperyment filmowy. Jedno z największych filmowych rozczarowań ostatnich lat.
-
Gdzieś pomiędzy Ghostfacem a Michaelem Myersem był on-hakoręki. Teen slasher oparty na wątku miejskiej legendy, do dziś będący klasyką gatunku i inspiracją do niezliczonych parodii. Esencja lat 90-tych.
-
Ten film powinien mieć podtytuł -"wielkie rozczarowanie". Tragedia.
-
Sztampowa do bólu biografia, która nie wyróżnia się niczym w gronie tego typu produkcji, a szkoda, bo historia z pewnością byłaby o wiele ciekawsza , gdyby tylko zabrali się za nią bardziej doświadczeni filmowcy. Świetne zdjęcia, Winslet jak zwykle tworzy wspaniałą kreacje, ale to trochę za mało na 2 godziny produkcji, która powinna wbijać w fotel, a tego nie robi.
-
"Pretty woman" dla pokolenia tik-toka czyli słodko-gorzka opowieść o poszukiwaniu swego miejsca na świecie i nadziei na lepsze jutro. Obraz broni się technicznie i aktorsko natomiast historia sama w sobie nie porywa, a główna bohaterka kobieca jest wręcz nośnikiem szkodliwych wzorców. Świetne role drugoplanowe - film do obejrzenia przed nadchodzącym sezonem nagród.
-
620 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
-
Technicznie i wizualnie film jest wręcz rzemieślniczą robotą, skrojoną pod gusta szerokiej widowni. To klasyczny do bólu, uwielbiany musical z znakomitymi rolami głównych bohaterek (Ariana Grande-kto by pomyślał...). Jednak...no historia dłuży się niesamowicie i tak naprawdę dopiero po wyprawie do słynnego czarodzieja zaczyna się coś dziać fabularnie...Być może po obejrzeniu drugiej części obraz się dopełni i ocena całości wzrośnie.
-
Udana kontynuacja podtrzymująca tradycje oryginału. Tim Burton i jego ekipa po latach wciąż w formie.
-
Tym razem "nie" dla Guadagnino. Jak na kino sportowe o emocjonującej tenisowej rywalizacji-zaskakująco mało tu życia, a wszystko co ma być niby żywe tkwi w ekranowym marazmie. Plus za montaż i muzykę - Ross i Reznor nigdy nie zawodzą. Minus za scenariusz i aktorstwo. Zendaya jak zwykle gra jedną miną, nie jest w stanie uwiarygodnić swojej postaci. Panowie wypadają lepiej, ale tylko do czasu jak pozwala im historia. Niestety kolejny przereklamowany dramat.
-
55 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
-
Trywializowanie ważnego społecznego tematu poprzez wygórowane ego głównej aktorki i cukierkową wręcz realizację. Baldoni niestety nie podołał, ale być może dlatego, że dla Lively ważniejsze są stroje, kwiaty i buty głównej bohaterki, które podobno wybierała sama. Wow....plus siniaki zmieniające nagle położenie...Po prostu nie.
-
Nie porywa-tylko dla zdeklarowanych fanów serii, której dalsze kręcenie należy gruntownie przemyśleć.
-
-
Z ekranu wylewają się wręcz tony lukru. Wszystko tu jest idealnie pocztówkowe-bohaterowie, wnętrza, pogoda, nawet osobiste dramaty obu bohaterek są idealnie ugładzone po to, by dostarczyć idealny Myersowy produkt. Z czasem nuży, ale to i tak jedna z obowiązkowych świątecznych pozycji, która na przestrzeni lat obrosła kultem
-
Esencja stylu Tima Burtona. Czuć pasję i radość z kręcenia filmu i kreowania tego świata. Aktorsko-wszyscy na plus -od Winony po Baldwina, nie zapominając o Keatonie. Zaświaty potrafią straszyć i śmieszyć, a jednocześnie stały się dla reżysera polem do popisu w tej twórczej układance. Czarny humor, świetny soundtrack plus styl Burtona-nie trzeba chcieć więcej.