moviemaniac
Użytkownik-
Brakuje słów, by określić jak genialne to kino i jakie wzbudza emocje i to od pierwszego seansu kiedyś bardzo dawno. Absolutnie genialne kreacje aktorskie głównego trio, znakomita realizacja i historia, choć w zasadzie prosta, to chwytająca za serce i nie puszczająca długo po seansie. Do tego realizatorski kunszt Bessona. "Leon...." bezapelacyjnie zasłużył na swoje godne miejsce w historii kina. I ta roślinka....
-
McQuarrie i Cruise udowadniają, że są znakomitym duetem, który potrafi porwać widza od pierwszej do ostatniej minuty. To bezapelacyjnie jedna z najlepiej zrealizowanych serii w dziejach kina, która ewoluowała wraz z jego rozwojem. Wielki finał jest spektakularny i dobrze rozkłada pionki na planszy. Cruise to naprawdę tytan kina i zasługuje na uznanie za etykę pracy i szacunek dla widza.
-
Hakoręki wyjeżdża na wakacje (naprawdę!), by w spokoju pokiereszować kolejnych bohaterów. Kontynuacja w sumie udana-serwuje dokładnie to samo co część pierwsza-tylko tyle i aż tyle plus ładne widoki. Każdy killer że slasherów powinien mieć swoją "holiday edition".
-
Znakomita czarna komedia i satyra na wieczną pogoń za młodością. Genialne role Hawn, Streep i Willisa, a na dodatek Isabella Rossellini. Zaskakująco dobrze ogląda się dziś, kiedy branża beauty i obstrzyknięte twarze atakują z każdego zdjęcia.
-
Film Edwardsa powiela wszystkie motywy znane z serii. Grupa bohaterów trafia na dinowyspę, obowiązkowo jest wśród nich ktoś chciwy chcący zarobić na dinusiach, ktoś zostaje także "spektakularnie zjedzony", a wszystkie urządzenia i agregaty po latach nadal działają. Dodać do tego kilku aktorów na topie i cyk- mamy hit. Tegoroczne danie wyszło trochę niestrawne i nawet te dinozaury jakieś takie za bardzo zmutowane...To nie jest super otwarcie nowej serii, ale sprawdza się jako wakacyjny akcyjniak.
-
Jest lipiec, a ja prawdopodobnie obejrzałam horror roku. Godny następca "Hereditary" -klimat duszny i niepokojący, cały czas czujemy, że coś wisi w powietrzu... I choć końcówka trochę niedomaga to w ostatecznym rozrachunku film i tak robi duże wrażenie. Przygotujcie się na mocny seans.
-
To wcale nie jest film aż tak tragiczny jak o nim piszą, ale niestety Disney traci kontakt ze swoja widownią i dlatego jeśli nie zmieni kursu, przegra. Wizualnie przepiękny i odpowiednio bajkowo naiwny. Rachel Zegler gra dobrze, ale jej ignoranckie wypowiedzi poza ekranem wpływają na jej odbiór jako Śnieżki. Gal Gadot w tym filmie nie ma-jej zła królowa to aktorska tragedia. Generalnie-szkoda, ale przez to ile złego się o tym filmie naczytałam-wypadł lepiej niż się spodziewałam.
-
Mało udane zwieńczenie świetnej serii i ukoronowanie dzieła Toma Cruise'a vel Ethana Hunta. Film rozwleczony, w którym patetyzmu co niemiara, mało bohaterów w bohaterach i fabuła z tzw. " czapy" (ścigamy jakieś byty, podkowy i takie tam)...Na osłodę dwie genialne sekwencje-nurkowanie do wraku Sewastopola i pościg samolotowy. Ten film jest niczym kolejna misja-sami wybierzcie czy ją zaakceptujecie.
-
Udana produkcja, która może trafić nie tylko do fanów serialu. Dobre tempo akcji, znani i lubiani bohaterowie i fabuła łącząca najbardziej znane motywy z serialu Cartera. Wielbiciele serialu na pewno dadzą dwie gwiazdki więcej od innych.
-
Wszystko w tym filmie jest absolutnie kultowe-od obsady poprzez słynną scenę "zwisu",aż po spektakularny finał i absolutnie genialny motyw muzyczny. Świetne otwarcie serii, choć swego czasu zarzucano reżyserowi, że fabuła zbyt skomplikowana i że film nie znajdzie uznania wśród szerokiej publiki. I proszę....za chwila premiera ósmej części
-
Marvel powraca z pazurem, werwą i nową drużyną, tym razem antybohaterów. Dla wszystkich wymęczonych już poprzednimi filmami nastał nowy czas, i dobrze, bo cała franczyza zjadała już własny ogon. Jake'owi Schreierowi udał się film o wiele lepszy niż się po nim spodziewałam, z udanymi rolami i umiejętnie budującym napięcie scenariuszem. Spędźcie udaną majówkę w kinie z Nowymi Avengersami.
-
Jedna z pierwszych filmowych przygód życia i absolutna klasyka w swoim gatunku. Kultowa rola Harrisona-tego kapelusza nie mógłby nosić nikt inny...
-
Obraz o współczesnej młodzieży, która wychowuje się i kształtuje swoją osobowość z telefonem -narzędziem wszelkiego zla- w rękach. Nie pozostawia obojętnym, chwyta za gardło i nie puszcza-młodemu odtwórcy głównej roli wróżę duża karierę, jeśli tak zaczyna. Całość to małe telewizyjne arcydzieło i pomyśleć, że to od Netflixa!
-
Daleka jestem od wielkich zachwytów-ale film Malicka zapada w pamięć. Wizualnie, dźwiękowo i narracyjnie jest bardzo dobrze -jednak nie wszystko do końca zagrało...Kino trudne i nie dla wszystkich-ale warto obejrzeć.
-
Początek klimatyczny, ale im dalej w las tym gorzej... Jednak mimo wszystko wypada docenić, bo dziś powstaje niewiele naprawdę dobrych thrillerów, a szkoda.
-
Nic na to nie poradzę, ale fanką Indiany będę po wsze czasy i choćby nowe produkcje nie były arcydziełami, to i tak dobrze się na nich bawię. Wartka akcja, lubiani bohaterowie i dwie godziny mijają jak z bicza strzelił (wink, wink). Harrison wciąż ma to coś!
-
Miał być porywający dramat na podstawie bardzo dobrej powieści, a wyszedł co najwyżej średniak (i to jeszcze przy naprawdę dużej tolerancji). Wszystko jakieś drętwe i zimne, kolejne sceny odhaczane i byle do przodu...ale chociaż widoki ładne -aktorsko bardzo słabo....
-
Niby miło wrócić do świata Bridget- film zaczyna się jak spotkanie z dawnymi przyjaciółmi. Później jednak wszystko jest wymuszone i twórcy próbują tylko odcinać kupony od sukcesu serii-nowi amanci nie umywają sie do poprzedników, a większość żartów jest nieśmiesznych. Film za długi i męczący, zwłaszcza w drugiej połowie. Niepotrzebne dobijanie serii, chociaż brawa za podjęcie trudnego tematu utraty bliskich.Trzeba jednak wiedzieć kiedy ze sceny zejść...Dzięki Bogu Daniel Cleaver pozostał sobą.
-
Kolejne małe wielkie kino od twórcy "Trzech billboardów....". Cudowna w swej prostocie historia rozpoczynająca się od nieznaczącej kłótni i szybko zmierzającą w stronę niemal greckiej tragedii. Do tego klimaty ludowego folkloru i absolutnie genialni aktorzy-wszyscy-co do jednego. Prawdziwa perełka.
-
Niekonwencjonalne podejście do tematu opętania. Świetny klimat - zarówno talk-show na żywo, które tak kultywuje amerykańska tv oraz lat 70-tych i fascynacji okultyzmem. Budżet był prawdopodobnie ograniczony, ale za to aktorzy dali z siebie wszystko. Na plus.
-
Niestety-nieudany, męczący eksperyment filmowy. Jedno z największych filmowych rozczarowań ostatnich lat.
-
Gdzieś pomiędzy Ghostfacem a Michaelem Myersem był on-hakoręki. Teen slasher oparty na wątku miejskiej legendy, do dziś będący klasyką gatunku i inspiracją do niezliczonych parodii. Esencja lat 90-tych.
-
Ten film powinien mieć podtytuł -"wielkie rozczarowanie". Tragedia.