Pięćdziesiąt twarzy Greya

Meble ładne. Soundtrack w sumie też.

Sado-maso dla kogo? Nijakie i słabe

Niechaj najlepszym komentarzem będzie brak komentarza. Albo nie. Coś napiszę. Niezła Dakota Johnson i ładna scenografia mieszkań.

Seksy... Co za pojebane babsko. Nawet bym jej kijem nie tyknął. Ten koleś też nie lepszy. Dom wariatów, a sex to każdy jeden by chciał.

Niezręczny jak diabli. Sceny seksu rodem z Polsat Play (tam przynajmniej nie wycinają). Jedyne, co zapamiętałem, to "Because I'm fifty shades of fuck up".

To nie jest najgorszy film, jaki powstał. Jest to po prostu NIJAKI. Chyba nie było innego powodu do powstania filmu niż by zarobić na popularnej marce.

Mam polewkę ze wszystkich tych, którzy wyżywają się na filmie. Pretty woman na miarę XXI wieku :v *nie jestem fanką ;)*

Głupi, nudny, męczący. Dakota Jonhson daje rade. Niezły soundtrack.

Jeśli to jest ten pikantny, budzący tyle kontrowersji materiał, to chyba na gwałt potrzebujemy kolejnej seksualnej rewolucji. I jeszcze ciągnie się bez końca!

Czytając książkę można było ponieść się fantazji i wyobrazić sobie coś przyjemnego. Aktorzy okropni, a dialogi tak denne, że odechciewa się żyć.

Ten film miał tak beznadziejną podstawę -książkę E.L. James, że udać się nie miał prawa. Scenariuszowo to totalny gniot z dialogami tak drętwymi, że aż zabawnymi. Na plus za to montaż, muzyka i rola Dakoty Johnson, która nadrobiła to urokiem. Jamie Dornan, no cóż....pomińmy tą rolę milczeniem. Gniot, ale uwaga, o klasę lepszy niż nasze "365 dni", jeśli uznać to za plus....

Dobra ekranizacja, a nawet więcej. Literatura była niskiej jakości, film jest porządnie zrobiony, miły dla oka i ucha, aktorzy dobrani. Głupiutki, ale zabawny.

Dobra ekranizacja, a nawet więcej. Literatura była niskiej jakości, film jest porządnie zrobiony, miły dla oka i ucha, aktorzy dobrani. Głupiutki, ale zabawny.

I tak jestem pod wrażeniem, z tej książki nie dało się więcej wycisnąć.

Nudna ilustracja do kiepskiej książki... Gwiazdka wyżej za meble i muzykę.

plastykowy

Jako olbrzymi fan książki :p muszę stwierdzić, że film jest lepszy. Ana okazuje się mądrzejsza, Grey nie jest upierdliwy, a Kate wkurzająca.

arcydzieło

Jak się przymknie oko to to The Room jest.Grey wpada na Anastazję „o hi Anastasia”Dalej w filmie „I didn’t hit her!”A finalnie„You’re tearing me apart Anastazja

Absolutnie idiotyczne jak na serio bierze się ten film. Postacie to wycinki z kartonu, fabuła nie istnieje, a wizualnie ten film też nie umie się obronić. Daję 4 bo świetnie się to ogląda w stanie lepszej wiadomości. Hate watching też daje sporo frajdy

Chyba, że dla beki. Koniecznie po zielonym.

Brak chemii po między głównymi bohaterami(choć Dakota Johnson jest spoko),drewniane dialogi jak cholera , fatalny scenariusz do tego sceny seksu nie na których ma się opierać ten film są zrobione bez duszy.I co z tego że muzyka Elfmana jak zwykle obłędna, zdjęcia estetyczne a kadry ładne jak brakuje tu czegokolwiek co sprawiło by coś nas z tego obchodziło. A to dopiero mój początek trylogii.

Tak jak myślałem, niekonsekwentny, pruderyjny, ze słabymi postaciami. STJ ratuje fatalny skrypt, który trochę ratuje jeszcze gorszą książkę.

?

Dzięki temu, że w filmie nie ma tragicznego języka, który można znaleźć w książce, w końcu mogłam skupić się na fabule. Której nie ma :D Plus za zdjęcia.