
-
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że gdy następnym razem jakieś rodzime mordercze monstrum wejdzie na ekrany kin, nie będzie to jedynie "drugi polski slasher", a coś ożywczego, nowego, autorskiego.
-
Pierwsza część finału serialu Waksberga może więc pretendować nie tylko do miana najlepszego serialu roku, ale i do najlepszego sezonu serialu w historii telewizji. Wszystko jest idealnie dopracowane i przygotowane, byśmy ponownie rozczarowali się światem przedstawionym, wrócili do swojego normalnego życia i łudzili się, że wygląda ono lepiej niż to postaci, którą chwilę temu ujrzeliśmy na ekranie.
-
Doskonale wyreżyserowane, piękne widowisko, którego charakter jest w stanie doprowadzić widza do mocnych, skrajnych emocji. Jeśli wyłączy się myślenie na 2 godziny i da się porwać wybitnym wizualiom i muzyce, dostanie się dzieło wielkie i epokowe.
-
Nie jest to dokument wybitny. Jedynie dobra robota, która przebiła się przez nazwisko reżysera, ogromną zbiórkę i darmowy dostęp.
-
Primaaprilisowy żart, jaki postanowił zrobić nam Disney wraz z reżyserem, J. J. Abramsem. Problem polega na tym, że do 1 kwietnia jeszcze daleko, a film już jest w kinach.
-
Warto obejrzeć, nie tylko, by poznać klasykę. Może pozostawia nieco do życzenia, może nie jest to film tak idealny, jak się ze wszystkich stron słyszy, może spłyca świat przedstawiony na wiele sposobów, jednak ma wciąż wiele do zaoferowania, a jak mówi Osgood Fielding III na zakończenie pół żartem, pół serio, "Nobody's perfect".
-
Dzieło nowatorskie, pozbawione hamulców i doskonale rozumiejące swoją własną historię.
-
Jest więc dziełem, które naprawdę warto zobaczyć - dość oczywistą, ale prowadzoną w piękny, charakterystyczny sposób historią, która ze względu na swoją formę stanowi jeden z najciekawszych obrazów tego roku, a który może być również świetnym początkiem przygody z twórczością reżysera "Drzewa życia".
-
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, czytając moje wywody na temat pełnego klisz najnowszego filmu Jana Komasy, tak naprawdę seans obrazu był dla mnie doświadczeniem całkiem przyjemnym. Zasługa leży po stronie świetnie kreowanego klimatu, cudownego aktorstwa i doskonale dobranej lokalizacji.
-
Mam do niego stosunek mocno ambiwalentny. Z jednej strony rozumiem zastosowanie estetyki filmu, sposobu prowadzenia narracji czy konstrukcji fabuły, z drugiej jednak to wszystko wydaje się na dłuższą metę nijakie - aczkolwiek jest to po prostu kwestia gustów.
-
Nie pozostaje nic, jak tylko rezerwować bilety do najbliższego kina, nudzić się przez czas reklam, a potem zanurzyć się w świecie "Portretu kobiety w ogniu" i wyjść, stając się odmieniony przez pociągnięcie pędzla Céline Sciammy.
-
Znakomity. Wykreowany na wielkim ekranie świat przedstawiony znakomicie współgra ze świetnie napisanymi, pełnymi emocji postaciami.
-
Pośród średniej jakości remake'ów, jakie dotychczas oglądaliśmy na wielkim ekranie w tym roku, wybija się świetną historią, znakomitymi dialogami i żartami, które na długo pozostają w pamięci.
-
Historia ukazana w filmie Sekielskiego ma w sobie wszystko, co powinna mieć w tego typu produkcji - potężną dawkę ludzkiego dramatu, ukazanie rzeczywistych emocji prawdziwych ludzi, którym naprawdę się to przytrafiło.
-
Całe to bardzo przyjemne doświadczenie prowadzi jak po sznurku do momentu, w którym film się kończy, a my czujemy, jakbyśmy naprawdę dobrze znali ludzi, których celem jest zmienić świat i którzy z dużą dozą prawdopodobieństwa świat ten w jakiś sposób zmienią. Jest to powód, dla którego moim zdaniem każdy mniej lub bardziej zainteresowany polityką powinien zobaczyć Podbić Kongres, nawet jeżeli nie ruszą go elementy emocjonalne filmu i nie interesuje się ogółem kinematografii światowej.
-
Dobrze zrealizowany w swojej kategorii film, który nie zapewnia jednak większych fajerwerków dla osób szukających czegoś więcej niż kolejna część serii. Swoją rolę spełnia jednak znakomicie.
-
Absolutnie wybitny, epokowy, który odmieni kinematografię na wiele lat.