
- 76% pozytywnych
- 78 krytyków
- 84% pozytywnych
- 82 użytkowników
Relacja wydarzeń z życia Jackie bezpośrednio po zamachu i zabójstwie jej męża, prezydenta Johna F. Kennedy'ego w 1963 roku.
- Aktorzy: Natalie Portman, Peter Sarsgaard, Greta Gerwig, Billy Crudup, John Hurt i 15 więcej
- Reżyser: Pablo Larraín
- Scenariusz: Noah Oppenheim
- Premiera kinowa: 3 lutego 2017
- Premiera światowa: 7 września 2016
- Ostatnia aktywność: 9 marca
- Dodany: 5 grudnia 2016
-
Przenikliwa, wzruszająca opowieść, mogąca spokojnie stanąć obok najwybitniejszych filmowych wiwisekcji ikon, które na ekranie stały się ludźmi.
-
Pulsuje mocnymi momentami, jak reportażowy kalejdoskop, który ma za zadanie pozwolić widzom, by poznali stan umysłu, świadomość rozdygotanej bohaterki, przeżywającej intymny dramat w centrum światowej uwagi. Takie chwile może nam dać tylko wielkie kino.
-
Brawurowe kino biograficzne.
-
Fascynująca to postać i niesamowicie fascynujące filmowe przeżycie. Film ciężki i niewyobrażalnie piękny.
-
Od strony realizacyjnej nie ma do czego się przyczepić. Fantastyczne zdjęcia i przepięknie dobrane kolory nie pozwalają od ekranu oderwać wzroku. Melodramatyczna, żałobna ścieżka dźwiękowa, dodaje filmowi niemalże operowego rozmachu.
-
Jest filmem fascynującym na bardzo wielu poziomach, a do tego wspaniale zagranym.
-
Wyszło całkiem intrygująco.
-
Wspaniały, zaskakujący portret Jackie Kennedy, zrealizowany metodą strumienia świadomości, ukazującego tytułową postać w okruchach wspomnień i przeskokach czasowych.
-
Nowy wymiar aktorstwa, imponujące przywiązanie wagi do szczegółu i skupienie twórców na głównej bohaterce czynią z "Jackie" obraz niespotykanie wnikliwy i wyjątkowy.
-
Jest świetnym, głęboko angażującym widza filmem, ale niestety niepozbawionym wad.
-
Taką filmową Jackie na pewno zapamiętamy. Reszta to właściwie tylko tło. Wycyzelowane, drobiazgowo opracowane i prawdziwe, ale wciąż o znaczeniu drugoplanowym. "Jackie" błyszczy.
-
W sposób osobisty i kompletny opisuje dni niewyobrażalnej straty. Istnieje mnóstwo filmów powiązanych tematycznie z zabójstwem prezydenta Kennedy'ego, w których postać Pierwszej Damy doczekała się licznych reżyserskich wizji i aktorskich interpretacji. Jednak nigdy postać Jackie nie była tak prawdziwa, wręcz na wyciągnięcie ręki, jak u Larraína.
-
Natalie Portman po raz kolejny potwierdza swoją klasę i ogromny talent aktorski.
-
Sama "Jackie" natomiast okazała się chyba filmem zbyt kameralnym, a może nawet zbyt niszowym, aby znaleźć się w gronie kandydatów do Oscara. Bez niego jednak to dzieło warte zapoznania się, choćby ze względu na kapitalną Natalie Portman i nieszablonową historię.
-
Portman buduje swoją rolę nie tylko z charakterystycznego sposobu mówienia prezydentowej, ale również drobnych gestów, ironii, dumy, lęku i troski. To chyba jej najlepiej zagrana postać w jej karierze.
-
Piękny obraz silnej kobiety.
-
Bardzo sprawnie poprowadzona historia, która opierając się na konkretnych historycznych wydarzeniach, potrafiła dotknąć także szerszego, bardziej uniwersalnego problemu.
-
Motorem napędowym "Jackie" pozostaje wybitna kreacja Portman, jednak nie sposób zlekceważyć roli, jaką w filmie odgrywają imponujące kostiumy Madeleine Fontaine, ziarnisty realizm zdjęć Stéphane'a Fontaine'a, bezbłędny montaż Sebastiána Sepúlvedy, dyskretnie elegancka scenografia Jeana Rabasse'a oraz atonalna, kakofoniczna muzyka Miki Levi, przypominająca nieco wcześniejszy soundtrack eksperymentalistki do kameralnego filmu SF "Pod skórą" Jonathana Glazera.
-
Twórcom udało się w niebanalny, a przede wszystkim mocno sugestywny sposób uchwycić wizerunek Jacqueline Kennedy w dniach po śmierci Johna F. Kennedy'ego. Ogromna w tym zasługa Natalie Portman, która brawurową kreacją nie tylko udowodniła, że należy do najlepszych współczesnych aktorek, ale również zasługuje na niejedno wyróżnienie.
-
Żałobną atmosferę, napięcie, poczucie smutku i niesprawiedliwości związanego ze stratą potęguje doskonała muzyka Mica Levi.
-
Wzorem tytułowej bohaterki - pozostaje stylowa i piekielnie inteligentna.
-
Autentyczność filmowych wydarzeń tworzy znakomity dobór kostiumów i dopracowana w każdym szczególe scenografia.
-
"Jackie" to Natalie Portman. W tym zdaniu zawiera się cały film, wraz ze wszystkimi wadami oraz zaletami. Prawdopodobnie, gdyby w roli głównej pojawił się ktoś inny, to film przepadłby w gąszczu innych.
-
Z pewnością wybija się pośród innych przedstawicieli swojego gatunku. Anglojęzyczny debiut Larraina proponuje nową perspektywę, która jest już wystarczającym powodem, aby film zapisał się w historii kinematografii. Całość dopełnia zaś jedna z największych ról Natalie Portman.
-
Pozostanie zapamiętana głównie ze względu na fantastyczną Natalie Portman i to z pewnością główny, ale nie jedyny powód, dla którego film należy zobaczyć.
-
Jest oszczędnym w środkach, drobiazgowym portretem psychologicznym uwielbianej przez Amerykanów pierwszej damy. Stanowi powiew świeżości wśród filmów biograficznych.
-
Z pewnością nie jest łatwą szkolną czytanką. Reżyser wymaga od swojego widza pełnej uwagi. Odpłaca się jednak niekonwencjonalnym flirtem z kinem biograficznym, do którego ostatnio tak twórczo podszedł chyba tylko Miloš Forman w Człowieku z księżyca.
-
Kameralny biopic, który przez odmienność od typowych filmów tego gatunku łatwo wziąć za nudę.
-
Zaledwie 90 kilka minut to stanowczo zbyt mało, aby w pełni pokazać osobowość i zmiany zachodzące w życiu Jacqueline Kennedy, a przecież jej losy po zabójstwie Johna Fitzgeralda Kennedy'ego także dostarczały wielu wrażeń.
-
Odkrycie, że "Jackie" w gruncie rzeczy nie jest dziełem ani trudnym, ani nadmiernie ambitnym działa niczym zimny prysznic. Larraín podobnie jak jego bohaterka tworzy ułudę wielkości, pracowicie zbiera cegiełki, które mają ją wykreować. Przy okazji niestety trochę przynudza, choć trudno przecenić wysoką jakość poszczególnych elementów spektaklu.
-
Natalie Portman, jako Jackie Kennedy, w kategorii aktorstwo będące doskonałym naśladownictwem, wykonała świetną robotę.
-
Kawał solidnego kina głównie za sprawą świetnego występu Natalie Portman. Kolory, kostiumy oraz aranżacje wnętrz pozwalają widzowi bez trudności zagłębić się w świat tytułowej Jackie.
-
"Jackie" miała predyspozycje, aby stać się filmem wielkim - świetne kreacje aktorskie, bardzo ładne zdjęcia Stéphane'a Fontaine'a i mało poruszany temat. Gdyby tylko udało się twórcom znaleźć odpowiedni balans w opowiadanej historii oraz pomysłach na realizację, Oscary 2017 wyglądałby zupełnie inaczej.
-
Przykład kina dla koneserów, które pozostawia po sobie mieszane uczucia. Choć piękny w swojej surowości, momentami bywa nudny i przegadany.
-
Nawet jeśli porzucić uprzedzenia i zaakceptować to, że otrzymaliśmy możliwość towarzyszenia Jacqueline jedynie podczas kilku krótkich dni - produkcja wciąż pozostaje nużąca, a pretensjonalna gra Portman przyćmiewa dobre zdjęcia Fontaine'a i pozbawiony hollywoodzkiego splendoru reżyserski zmysł Larraína.
-
Pomimo wielu wylanych łez Natalie Portman, film nie potrafi się niczym innym obronić oprócz świetnej głównej roli.
-
Godny uwagi film, nie jest jednak dziełem wybitnym. Mimo tego, że jest dobrze zagrany, sprawnie wyreżyserowany i panuje w nim bardzo poruszająca atmosfera, nie potrafi on porwać widza, w czym gorszy jest od wielu filmów biograficznych z ostatnich lat, które zawitały na ekrany naszych kin.
-
Można docenić, ale trudno się nim zachwycić.
-
Nie nazwałabym Jackie kinem wybitnym. Film, mimo iż nakręcony przez Chilijczyka, jest 'amerykański' w pełnym tego słowa znaczeniu. Zrobiony z impetem i rozmachem. Ten rodzaj kina nie każdemu przypadnie do gustu.
-
Dobre rzemieślnicze kino, ale ni mniej, ni więcej...
-
Iście specyficzne dzieło, które stara się nam opowiedzieć o wszystkim, ale tak naprawdę nie rozwijając żadnego z wątków zbyt dokładnie.
-
Emocjonalnie pusty.
-
Nie ulega wątpliwości, że rola Portman to kreacyjny majstersztyk, że ona nie gra Jackie Kennedy, a nią jest. Ale to tak naprawdę jedyny powód, dla którego warto ten film obejrzeć. Reszta to biograficzna wydmuszka.
-
Choć sprawia wrażenie zimnej, fachowej produkcji, skrzętnie maskuje także to, że przemilcza fakty, które mogłyby zniweczyć przez lata budowaną w społecznej świadomości legendę prezydenckiej pary.
-
Po seansie "Jackie" nie wiemy o Prezydentowej nic, czego nie wiedzielibyśmy wcześniej. Jak to bywa czasem w przypadku histerii - z wielkiej burzy mały deszcz.
-
Portman tak desperacko usiłowała odtworzyć sposób bycia i mówienia Jackie, że w efekcie zobaczyłam przeszarżowaną parodię z osobliwą manierą będącą skrzyżowaniem dojrzałej Katharine Hepburn i Marilyn Monroe.
-
Natalie Portman zrobiła to co mogła i w żadnym wypadku nie można jej winić za nijakość tego filmu, gdyż nawet najlepsze umiejętności aktorskie nie są w stanie przykryć słabości scenariusza.
-
Ładnie to wygląda, ale poza tym, nie ma nic do zaoferowania.
-
Skrojona pod Oscary kreacja Portman odstaje od całej reszty niezbyt udanego filmu.