Zniknięcie tajemniczej kobiety z sąsiedztwa budzi w hedonistycznym Samie detektywa.
- Aktorzy: Andrew Garfield, Riley Keough, Topher Grace, Callie Hernandez, Don McManus i 15 więcej
- Reżyser: David Robert Mitchell
- Scenarzysta: David Robert Mitchell
- Premiera kinowa: 21 września 2018
- Premiera DVD: 30 stycznia 2019
- Premiera światowa: 15 maja 2018
- Ostatnia aktywność: 20 lutego
- Dodany: 18 maja 2018
-
Tajemnice... są przede wszystkim intrygującą produkcją wypełnioną nietypowymi, zapadającymi w pamięć scenami. Mają spory potencjał, żeby z czasem stać się obiektem kultu.
-
Mimo że fabule towarzyszą różne ukryte smaczki, to jest to jednak za mało, aby mnie przekonać. Może nie odrobiłem porządnie lekcji z kultury masowej czy amerykanistyki, ale dla przykładu na "Player One" Stevena Spielberga bawiłem się całkiem dobrze.
-
Zabawny to film niesamowicie, ale z gorzkim wydźwiękiem, że wszystko chcemy przeżywać intensywniej, mocniej, szybciej, bo prędkość teraźniejszości nas do tego zmusza.
-
Tajemnice Silver Lake pokochają miłośnicy śledzenia tropów popkultury, wielbiciele czarnych komedii i nieoczywistych, onirycznych historii. Owszem, film ma parę słabości - zwłaszcza w dość rozbudowanym scenariuszu zawierającym parę niekoniecznie potrzebnych scen - ale nie odbierają one przyjemności z samego obcowania z dość absurdalną kryminalną opowieścią o tajemnicy, nostalgii i popkulturze.
-
Ciekawe połączenie filmu neo-noir z nastoletnią komedią o nicnierobieniu.
-
Wykracza poza najprostsze konwencje. Posiada wiele niejednoznacznych podtekstów, sam w sobie jest szyfrem, który próbujemy rozwikłać z werwą godną bohatera przodującego.
-
Fascynujące filmowe przeżycie, które ugruntuje pozycję Davida Roberta Mitchella jako jednego z najciekawszych twórców.
-
Zbyt wieloznaczny, by otwierać go jednym kluczem, a prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku. Właśnie ta ontologiczna niepewność sprawia, że na wyobraźnie Mitchella patrzę z tak ogromną satysfakcją.
-
Świetnie zrealizowane kino młodzieżowe z wyraźnymi wpływami komedii, horroru i neo-noir. O wyjątkowości filmu świadczą przede wszystkim liczne odniesienia do starych hollywoodzkich produkcji, osobowości X muzy, muzyki i twórców pulpowych magazynów.
-
Zaskakujący, wielowarstwowy i dający ogromne możliwości interpretacyjne.Sprawia odbiorcy satysfakcję i przyjemność, dzięki wykorzystaniu dobrze znanych motywów gatunkowych, kryminalnej zagadki i elementów komedii.
-
"Tajemnice Silver Lake" uczą, że popkultura, chociaż odwołuje się do kultury wyższej reprezentowanej tu przez klasykę kina niemego, wyrażona przez odpowiednio dopasowaną ścieżkę dźwiękową autorstwa Richa Vreelanda oraz Spadające Gwiazdy - aktorki wcielające się w ekskluzywne dziewczyny do towarzystwa przebrane za znane nazwiska hollywoodzkiej socjety - nie ma obecnie nic więcej do zaoferowania dla poszukujących rozwoju wewnętrznego.
-
Tajemnice Silver Lake nie stanowią zatem wewnętrznie spójnego i skrzętnie zaplanowanego wywodu przeznaczonego do całościowej interpretacji - to wykraczająca poza wszelkie ramy i konwencje szydera z ludzkiej potrzeby i jednocześnie niemożności zrozumienia.
-
Odnoszę jednak wrażenie, że i horyzont Mitchella nie wykracza poza różne artefakty owej popkultury. Film jest długi i kręci się w kółko.
-
Jeśli ktoś spodziewał się po autorze "Coś za mną chodzi" kolejnego filmu utrzymanego w podobnym klimacie, to srogo się zawiedzie. "Tajemnica Silver Lake" jest bowiem oryginalnym pomieszaniem kryminału, thrillera i komedii. Horroru w nim niewiele. Ale seans filmu rozczarowaniem nie będzie, bo jak się okazuje, Mitchell potrafi zachwycać nie tylko grozą, ale również atmosfera rosnącej paranoi.
-
Zwiastun tego filmu zachwycił i oczarował mnie do tego stopnia, że spodziewałam się, że film bez wątpienia będzie 10/10. I w efekcie trochę się zawiodłam, choć z pewnością nie oznacza to, że jest to film zły. Zwyczajnie nie jest aż tak dobry, jak oczekiwałam.
-
Paradoksalnie, igrający gatunkowymi konwencjami i formalnymi chwytami obraz znacznie lepiej wypadłby jako gra komputerowa. Konstrukcja scenariusza żywo przypomina przygodówkę.
-
Wybitny obraz, w przyszłości skazany na kult.
-
Choć trwa aż dwie i pół godziny - przez cały czas utrzymuje zawrotne tempo i nie zawiera ani jednej zbędnej sceny.
-
David Robert Mitchell potwierdza, że jest bardzo ciekawym twórcą. Jego Tajemnice Silver Lake to intrygujący pastisz, który jednak dla wielu będzie totalną wydmuszką.
-
Oniryczne, ekscentryczne i zaskakujące kino remiksu.
-
Pisanie o "Tajemnicach Silver Lake" łatwo może zmienić się w wyliczankę inspiracji i tropów. Fabuła nowego filmu Davida Roberta Mitchella jest bowiem skonstruowana niemal wyłącznie z cytatów - mniej lub bardziej dosłownych.
-
Mitchell - wzorem pisarza - ukręca z intrygi stryczek dla poznawczego optymizmu. Obraca naszą ciekawość przeciwko nam, zamyka cudzysłów w cudzysłowie, pisze przypis do przypisu.
-
Niesamowity film, pełen magicznych, niezapomnianych scen. Ale z pewnością nie każdego zadowoli.
-
Tajemnice Silver Lake są konsekwentnie usłane szczelinami. To film pełen zbijających z tropu momentów, w których fantazja protagonisty boleśnie rozmija się z rzeczywistością.
-
Filmowa rozpusta, jeden z kandydatów do miana filmu kultowego, który oglądać można raz za razem.
-
Ponad dwie godziny swoje robią. A film poza warstwą wizualną ponadto niczym się specjalnie nie wyróżnia.
-
Przez długi czas, naprawdę przez długi czas Tajemnice Silver Lake ma predyspozycje do tego, by być uznanym za najlepszy filmu roku. Troszkę szkoda.
-
Niesamowity Spider Man kpi z pop kultury przechadzając się po świecie Davida Lyncha.
-
Wspaniały wytwór popkultury, który stanowi kolejny, intrygujący portret Miasta Aniołów, który potrafi pokazać to ograne przez różnorodne dzieła miasto, w nowy, ciekawy sposób. Dzięki temu "Under the Silver Lake" to intrygujące dzieło, do którego będzie się chętnie wracać.
-
Fabularny rollercoaster, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Warto zabłądzić w świecie Mitchella, ot tak, dla czystej rozrywki.
-
Film wręcz bezczelnie samoświadomy. Przepiękne wyśmianie nadmiernej wiary w moc popkultury, które wciąga widza w pozbawioną znaczeń grę.
-
"Brick" ze Spider-Manem, czyli współczesny Raymond Chandler na prochach.
-
Dekonstrukcja schematu klasycznego, amerykańskiego filmu noir dokonana przez Davida Roberta Mitchella imponuje epicką formą, ale w wielu miejscach zamiast doświadczać fascynującej, stylistycznej wolty udajemy się na spacer po mieście aniołów z bełkotliwym kumplem na haju. I nie do końca jest to Doc Sportello.
-
Jeden z najoryginalniejszych filmów roku, który nie ma sensu, ale tłumacząc dlaczego go nie ma - ma sens.
-
Jeśli tak przyrządzony koktajl z popkulturowych snów zazwyczaj odbija Wam się czkawką, film Mitchella będzie cokolwiek nużącą i rozciągniętą ponad miarę ekstrawagancją - formalnym popisem oraz obietnicą bez pokrycia. Jeśli jednak codzienny szum informacyjny to dla Was gigantyczny matrix, możecie bez obaw zajrzeć w głąb króliczej nory. Spodoba Wam się to, co zobaczycie.
-
Ten film jest dla Ciebie, jeśli masz sentyment do starych konsol i czasopism z nimi związanych oraz chętnie tropisz spiski w fabule gier komputerowych.
-
Mitchell niczym wytrawny wędkarz zarzuca haczyk na całe pokolenie Y, przynętą są tu analogie do wytworów popkultury, a złowieni zostają zadowoleni widzowie.