Córka Muli i Michała niedługo ma przystąpić do pierwszej komunii. W życie rodziny niespodziewanie wkracza biologiczna matka dziewczynki.
- Aktorzy: Anna Krotoska, Małgorzata Szczerbowska, Anna Zubrzycki, Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska, Rafał Kwietniewski i 15 więcej
- Reżyser: Jagoda Szelc
- Scenarzysta: Jagoda Szelc
- Premiera kinowa: 23 marca 2018
- Premiera DVD: 15 listopada 2018
- Premiera światowa: 18 września 2017
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 19 września 2017
-
Zachęcam każdego do zmierzenia się z produkcją na własną rękę. Bardzo się cieszę, że takie filmy w Polsce powstają i że osiągają sukces na festiwalach.
-
Jagoda Szelc zaczerpnęła z najlepszych wzorców, ale ani nie wykonała taniej podróbki, ani nie próbowała dokonywać przełomów, co poskutkowało stworzeniem hipnotyzującego i wielowymiarowego kina gatunkowego, z którego możemy być dumni.
-
Podczas seansu film był dla mnie jednocześnie: pretensjonalny jak i ambitny, oraz nużący jak i trzymający w napięciu.
-
Data premiery "Wieży" powinna zapisać się w historii polskiej kinematografii jako moment, w którym rodzima twórczość wyrywa się z letargu, jako jasny dzień - miejmy nadzieję - zwiastujący nadejście równie interesujących pozycji.
-
Obraz nie będzie najprzyjemniejszy w odbiorze, raz czy dwa można zwątpić, jednak jest to pełnoprawne dzieło filmowe wyróżniające się w dorobku polskiej kinematografii. Jagoda Szelc postawiła sobie poprzeczkę niezwykle wysoko - warto zapamiętać to nazwisko i śledzić jej dalszą twórczość.
-
"Wieża. Jasny dzień" nie jest zła, jest po prostu nadmiernie pretensjonalną atrapą czegoś większego niż jest. Używane symbole i zabiegi muszą mieć sens, nie mogą być bezsensowną żonglerką praktykowaną w ramach jakiegoś eksperymentu. Gdyby ich nie było, film byłby niezmiernie lepszy.
-
Jeśli miałabym oceniać tą produkcję wyłącznie za zabawę lękiem i napięciem oraz nieszablonowość byłabym na tak. Jednakże sama realizacja filmu to nie wszystko i przez to w moim odczuciu debiut Jagody Szelc nie jest aż tak udany jak go wypromowano.
-
Jagoda Szelc ucieka od schematów i się nie gubi.
-
Thriller psychologiczny, horror, metafora, rodzinny melodramat - jakby o "Wieży" nie mówić, jest to przede wszystkim wyszukana i przemyślana zabawa formą i przykład dobrze wyegzekwowanej wizji reżyserskiej. A w tym samym czasie to jeden z najbardziej interesujących seansów, jakie odbyłem w tym roku i coś, czemu zdecydowanie warto dać szansę - nawet, jeśli nie gustujecie w pełnym dziwności kinie niezależnym.
-
Ambitne kino ma jeszcze w Polsce rację bytu, a Jagoda Szelc jako jego przedstawicielka stworzyła niesamowite dzieło.
-
Polka to ewidentnie duchowa siostra Treya Edwarda Shultsa, bo w obrębie bliskiej mu stylistycznej wolty również dekonstruuje filmowe klisze. Niezwykłość "Wieży" polega jednak na tym, iż są to klisze obciążone do bólu polskością.
-
Imponuje i budzi apetyt na więcej. Trudno nie czekać na "przyszłe wydarzenia" z filmografii reżyserki.
-
Poruszanie się po filmie "Wieża. Jasny dzień" jest porównywalne do przechadzki po polu minowym. Mnogość podejmowanych przez Jagodę Szelc zagadnień, jak również otwarcie przez reżyserkę dzieła na wielorakie interpretacje skazują wchodzących w stworzony przez nią świat na porzucenie nadziei.
-
Jeśli liczycie na rozwiązanie kilku tajemnic, "Wieża. Jasny dzień" nie da wam tej satysfakcji, pozbawiając niemal narzędzi do wgryzienia się w film. Z drugiej strony w tej wariackiej strategii jest metoda, bo film dał poczucie obcowania z czymś, co zastanawia, intryguje, prowokuje.
-
Młoda reżyserka, absolwentka Szkoły Filmowej w Łodzi, idzie szlakiem wytyczonym przez najważniejszych innowatorów języka filmowego w polskim kinie: Grzegorza Królikiewicza, Mariusza Grzegorzka czy Andrzeja Żuławskiego. Nie jest jednak w żadnym stopniu kopistką ich stylu, ma własny. Dla Szelc ważny jest rytuał, osadzenie historii filmowej nie w kontekście anegdoty, lecz nastroju.
-
Przemyślana w każdym calu konstrukcja jej filmu powoduje, że widz nie ma możliwości ucieczki w bezpieczne ramiona racjonalizmu, "Wieża. Jasny dzień." to coś na kształt przepowiedni, w którą w trakcie seansu pozostaje tylko na ślepo uwierzyć.
-
Fenomenalny debiut reżyserki Jagody Szelc. "Wieża. Jasny dzień" to pełne niepokoju studium strachu i lęków, którego nie powstydziłby się sam twórca Twin Peaks.
-
Korzystając z niepopularnych, autorskich środków wyrazu Jagoda Szelc zapewnia widzom najszlachetniejszy gatunkowo horror. W Wieży. Jasnym dniu groza wypływa jednak przede wszystkim z niezagojonych ran i krwawiących, niespełnionych oczekiwań. Mimo to zaskakuje skromność, z jaką udało się reżyserce o owym bólu opowiedzieć.
-
Jedno jest pewne po obejrzeniu filmu "Wieża. Jasny dzień". Debiutantka Jagoda Szelc nakręciła obraz, jakiego polska kinematografia jeszcze nie widziała.
-
Wykorzystuje intrygującą formę, by zmusić widza do rewolucyjnych wniosków. Udaje się to jedynie połowicznie.
-
Ludzkie wnętrze, często wypełnione niewytłumaczalnymi lękami, nieujarzmionymi kompleksami i różnego rodzaju schematami postępowania w danych okolicznościach, stanowi sedno bestialstwa. Debiutancki obraz Jagody Szelc "Wieża. Jasny dzień" pokazuje, że przejście od szeptu w szept jest jedynym racjonalnym komentarzem na temat otaczającego nas świata, a antonimiczny do całej sytuacji krzyk nie ma prawa bytu.
-
Ci, którzy gustują w kinie wysmakowanym plastycznie i precyzyjnie zrealizowanym, powinni Wieżę. Jasny dzień docenić podwójnie. Debiut Jagody Szelc ma w sobie lekkość wiejskich impresjonistycznych pejzaży, a także wyraźną i, jakby w kontrze do tej lekkości, niepokojącą symbolikę.
-
Jagoda Szelc nakręciła jeden z najciekawszych debiutów ostatnich lat, który od pierwszej do ostatniej minuty trzyma w napięciu.
-
Osobny i prowokacyjny, a przy tym nieupozowany, odznaczający się naturalnością żywiołów i snów.
-
Ma pewną niezwykłą właściwość - z każdą kolejną minutą przybiera coraz bardziej intrygującą formę, by na koniec pozostawić widza z szeregiem pytań bez odpowiedzi. I bynajmniej nie wywołuje tym frustracji.
-
Debiut Jagody Szelc zabiera widza w zapomniany, pierwotny świat, którego elementy pozostają ukryte we współczesnej rzeczywistości.
-
Odważny film: przypomina, że twórca może być demiurgiem, magiem. Bystrzyca Kłodzka i okolice stają się krainą czarów. Warto poddać się urokowi "Wieży. Jasnego dnia".
-
Debiut Szelc to istotne dobrodziejstwo: świeżość spojrzenia i szansa na rozszerzenie spektrum samoświadomości polskiego widza.
-
Już dawno w polskim kinie nie było tak niepokojącego filmu i to w dodatku zrealizowanego z taką premedytacją. Mam wrażenie, że Jagoda Szelc nie pozwoliła sobie na żaden fałszywy ruch i wszystko tutaj jest zaplanowane od początku do końca.
-
Nie wszystko w Wieży jest widoczne na pierwszy rzut oka. To film wypełniony uduchowioną symboliką, a niektóre sceny będą skłaniać do niekończących się analiz i dyskusji. Jagoda Szelc pokazuje jednak bez wątpienia wielki talent reżyserski, dołączając do panteonu postaci takich jak: odpowiedzialna za Babadook Jennifer Kent czy Craig Zahler, twórca Bone Tomahawk.
-
Najpierw dostajemy zaskakujące, piorunujące sceny, które sprawiają, że nieco przysypiający w fotelu widz, nagle zrywa się na równe nogi. Jednak to, co dzieje się później, jest niezrozumiałe, dziwne i łamiące barierę kiczu, którą wcześniej już kilka razy lekko dotykano.
-
To dla mnie przykład bardzo europejskiego kina, które z dumą możemy prezentować poza granicami naszego kraju, bo będzie ono doskonale odczytywane pod każdą szerokością geograficzną skupiającą miłośników ciekawego i autorskiego kina. Świetny debiut nie tylko pani reżyser, ale też wielu jej współpracowników, z których bardzo wielu odegrało tutaj znaczącą rolę w stworzeniu poruszającego efektu końcowego.
-
Jagoda Szelc ujawniła ogromny talent i podobnie jak Agnieszka Smoczyńska pokazała, że polskie kino nie musi podążać utartymi koleinami.
-
Jeden z najoryginalniejszych i najlepszych debiutów ostatnich lat w polskim kinie! Jagoda Szelc udowodniła, że także w naszym kraju można robić filmy nieoczywiste, formalnie odważne i niejednoznaczne, a przy tym w pełni spełnione artystycznie.
-
Jakkolwiek nie odebralibyście tego interpretacyjnego rozkroku i wróżby, pewne jest jedno. To przepowiednia intrygującej drogi artystycznej.
-
Wizytę w kinie uważam za bardzo udaną i mam wrażenie, że każdy kolejny seans tego filmu, jeszcze bardziej podniesie jego wartość.
-
Dawno nie widziałem tak złożonego i otwartego na interpretacje filmu. Brawurowa reżyseria Jagody Szelc stawia tu bowiem na ciągłe poczucie niepewności i rodzaj pewnego dyskomfortu podczas jego oglądania.
-
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Wieża. Jasny dzień czerpie z twórczości wielu znanych twórców - robi to jednak nienachlanie i wprawnie.
-
Nie jest to obraz łatwy w odbiorze, momentami celowo irytujący. Kolejny świetny polski debiut pozwalający z nadzieją patrzeć na przyszłość rodzimej kinematografii.