-
Całkiem zaskakujące kino, nie tylko w warstwie fabularnej, ale też interpretacyjnej.
-
W pomyśle i scenariuszu Ryana Cooglera sporo jest logicznych błędów i wzajemnych sprzeczności. Ale jest też potencjał. Gdyby tylko Michael B. Jordan potrafił je zagrać. Brak talentu odtwórcy głównej roli pasuje do "Creeda" jak walkower do mistrza świata.
-
W zasadzie w każdym z filmów o Rockym chodziło o tę jedną scenę: biegu, najczęściej przez miasto. Można zaryzykować tezę, że to Rocky rozpropagował jogging, choć pewnie Forrest Gump byłby innego zdania.
-
Niezła podróż sentymentalna oraz kawał dobrze zrealizowanego kina.
-
Trzeba przyznać, że powrót do świata boksu jaki zaserwował Ryan Coogler jest nadspodziewanie udany. Pomysł na tę kontynuację jest interesujący i ciekawie poprowadzony. Szkoda tylko, że chwilami idzie na łatwiznę, wybierając przesadnie proste rozwiązania fabularne.
-
Pokazujący samą istotę fenomenu kina: rzecz nie musi być wybitna, żeby dała się kochać.
-
Pozycja godna uwagi. Dobrze napisana, wyreżyserowana i zagrana.
-
Nie jest filmem rewolucyjnym. Jednak dawno nie było w kinie tak satysfakcjonującej rozrywki w starym, dobrym stylu.
-
Z pewnością nie nokautuje, ale stanowi ciekawy wstęp do kolejnej kilkurundowej sagi bokserskiej. Choć czempion wciąż jest tylko jeden.
-
Kawał świetnego kina i widowisko, które obok pierwszej i szóstej części Rocky'ego staje się jednym z lepszych aktorskich dokonań Sylvestra Stallone.
-
Najlepsza część serii od czasu oryginalnego "Rocky'ego".
-
Ryan Coogler dokonał czegoś naprawdę niesamowitego - nakręcił siódmą część cyklu, która przebija przynajmniej połowę z wcześniejszych odsłon, a jednocześnie skierował kontynuowaną serię na nowe tory, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia.
-
Na takiego Rocky'ego wszyscy czekali - czapki z głów.
-
Autentycznie świetny, zasługujący na pochwały, nagrody i uwagę widzów.
-
Jest jedną z najlepszych produkcji ostatniego roku. Na pewno zajmie godne miejsce w panteonie dramatów sportowych.
-
Pełen sentymentalizmu, ale nie brak mu siły.
-
Od dzieła Cooglera bije taki sam urok jak od poprzednich filmów o Rockym, pozytywna energia oraz siła.
-
Cooglar świetnie połączył sportowe widowisko z ludzkim dramatem.
-
Pełnokrwiste kino bokserskie, w którym jest miejsce na tradycyjne, dynamicznie zmontowane sceny treningów i walk z opowieścią o przyjaźni czarnoskórego pięściarza z białym trenerem.
-
Bardzo solidny dramat sportowy, zrealizowany według najlepszych reguł gatunku.
-
Kino najlepszego sortu, które się świetnie ogląda, chociaż całość mocno gra na sentymentach do "Rocky'ego". Wciągająca historia, charyzmatyczni bohaterowie, doskonale napisane dialogi i wyborny montaż - to składniki, z których Ryan Coogler stworzył bardzo dobry i solidny film.
-
Rewelacyjne połączenie swoistego restartu serii z jej kontynuacją, które powinno zadowolić nowych widzów i najwierniejszych fanów Rocky'ego.
-
Kawał rzetelnego filmu, a gdyby spojrzeć na ostatnie 12 miesięcy, jest też jedną z nielicznych naprawdę udanych kontynuacji hitów sprzed lat.
-
Najlepszy jest finał, zarówno ten ringowy, jak i później, gdy Ryan Coogler nawiązuje do historii Rocky'ego - prawdziwa wisienka na torcie.
-
W świecie rozrywki rządzonym przez sequele, rebooty i remake'i "Creed" jest ewenementem. Jednym z nielicznych filmów, które składając hołd dawnemu herosowi, tworzą zupełnie nową filmową jakość.
-
Na polu dramatów sportowych ciężko wymyślić coś nowego i "Creed" nie odkrywa koła na nowo, ale już dawno nie było tak dobrego filmu o boksie.
-
Ponadczasowe dzieło, które złotymi literami wpisze się zarówno w historię "Rocky'ego", jak i całej kinematografii.
-
Jeżeli nie przeszkadza nam oglądanie kolejnego filmu o tym samym, opowiedzianego według sprawdzonego przepisu, otrzymamy najlepszą część serii od czasu oryginalnego Rocky'ego. Najlepszą, ponieważ w przeciwieństwie do poprzedniczek, również funkcjonujących jako klasyki gatunku, oferuje sporo więcej niż niezobowiązującą, klimatyczną rozrywkę.
-
Zagrało chyba wszystko, naprawdę trudno się do czegoś przyczepić.
-
Pomysł na realizację tego filmu był równie genialny, co kuriozalny i szczerze przyznaję, że nawet teraz, już po seansie, wciąż nie mogę się nadziwić, jak sprawnie udało się twórcom zrealizować rzecz niemożliwą - nakręcili najlepszy sequel Rocky'ego.
-
Choć film raczej nie zaskakuje, to jednak przyjemnie się go ogląda.
-
Nie nokautuje, ale jest godnym spadkobiercą oryginału, który Ryan Coogler traktuje z nostalgią. Dostarcza przy tym najważniejszego - czyli czysto sportowych emocji.
-
Remisu nie będzie, świetne dialogi, pełen humoru i dystansu Stallone i sprawna opowieść pokonają nawet przeciwników boksu.
-
Jest faktycznie filmem wyjątkowo udanym i godnym uwagi.
-
W najlepszym wypadku "Creed" wydaje się naiwny, a w najgorszym - fałszywy. "Creeda" broni jednak energia.
-
Do arcydzieła daleko, ale to wystarczająco solidna, potrafiąca pobudzić do życia rundka.
-
Nie trzeba być fanem boksu, czy w ogóle sportu, żeby dobrze się bawić na filmie. Wspomniane już poczucie humoru, lecz również swobodne poruszanie trudnych kwestii sprawiają, że jest to historia, do której z łatwością można się odnieść.
-
Nie jest to wielkie kino, bo jest pełne schematów, a niektóre wątki - głównie relacja Adonisa z wdową po ojcu - można było bardziej rozbudować i rozwinąć. Niemniej reżyserowi udało się odświeżyć serię, by znów utrzymać w napięciu do finałowego starcia.