-
Godzilla Minus One jest naprawdę tak dobry, jak się o nim mówi. To triumf KINA w jego najczystszej postaci i absolutne spełnienie marzeń fanów Króla Potworów. Na 70. rocznicę jego powstania dostaliśmy perłę, do której przez lata będą się odnosić inni twórcy. Japońska produkcja wyznacza nowy-stary kierunek gatunkowi i udowadnia, że w klasyce tkwi ogromny potencjał. To potwornie dobry film na każdym poziomie realizacyjnym - efektów, scenariusza, realizacji i gry aktorskiej.
-
Świetne i widowiskowe science fiction.
-
To obraz tak niespójny i nonsensowny, że trudno uwierzyć, iż wyświetlono go na festiwalu filmowym w Wenecji w 1988 roku.
-
Nowa bajeczka Luca Bessona jest przedziwna, lecz również niesamowicie pociągająca i miejscami wzruszająca.
-
Niestety, ale "The Crown" płynie do brzegu już jedynie jako cień tego, czym było na początku, i trudno wykrzesać z siebie większe zainteresowanie serialem.
-
Spielberg znów to zrobił. Życie na planecie Ziemia, czyli jak fascynujący dokument Netflixa uczy pokory.
-
Jest idealnym przykładem niewykorzystanego potencjału. Świetny pomysł został rozrzedzony nielogicznością, głupotą i tanim kaznodziejstwem socjologicznym.
-
Cukierkowe science fiction.
-
Chociaż Napoleon ma wiele akcentów komediowych, a nawet groteskowych, pozostaje widowiskiem wojennym z genialnie zainscenizowanymi scenami batalistycznymi: zaskakującymi, kreatywnymi, nie zawsze też zgodnymi z faktycznym przebiegiem bitew, z czego niedawno tłumaczył się reżyser. Odpowiedzialny za obraz Dariusz Wolski wykreował prawdziwy teatr chaosu i krwi, Oscarową nominację powinien dostać z urzędu.
-
Postmodernizm jest jednym z niewielu terminów filmowych, który zrobił tak dużą karierę.
-
Ostatnio dowiedziałem się o dość ciekawej zależności. Otóż niemal każdy film zawierający w tytule planetę Mars, zalicza finansową klapę.
-
Swoich najwierniejszych, najbardziej oddanych widzów odnajdzie w osobach, które pocą się na myśl o wykonaniu telefonu do punktu obsługi klienta.
-
Opowieść o Sylvii i Saulu niepostrzeżenie wbija się w głowę, wchodzi pod skórę i nomen omen, zapada silnie w pamięć.
-
Pewnie wielu nadal nie wierzy w Shyamalana, ale "1000 lat po Ziemi" to dowód, że jeszcze nieraz może nas on zaskoczyć. Pozytywnie.
-
Jakość jedno, ale brak w tym też taktu - efekty są efekciarskie, miast efektowne.
-
Poruszający dokument o dublerze Radcliffe'a z planu "Pottera".
-
Wyjątkowo brzydki film pełen obrazów niezwykłego piękna.
-
Bezbłędnie odtworzony klimat powojennych Niemiec, wyważone, a mimo wszystko świetne kreacje aktorskie oraz innowacyjne podejście do tematyki wojennej to kilka spośród najważniejszych powodów, dla których W niemieckim domu nie jest serialem do zapomnienia, a raczej do uświadomienia sobie ważnych treści, powolnego przetrawienia ich i zatrzymania w sercu na dłużej. To produkcja z duszą, niosąca istotne przesłanie i głęboko poruszająca.
-
Science fiction na kwasie.
-
Bardzo udana adaptacja i pierwszorzędny blockbuster. Duży, głośny i angażujący, a jednocześnie bliski swoim bohaterom i ich rozterkom emocjonalnym oraz dylematom moralnym. Obraz świetnie poprowadzony i zniuansowany, z dobrym aktorstwem i ciekawą choreografią walk i wydarzeń. Jeden z najlepszych filmów serii. Zwyczajnie trzeba go zobaczyć.
-
Maestro nie powiedział mi niczego o tym, kim był Leonard Bernstein. Wbrew otwierającemu całość cytatowi z kompozytora, który powiedział, że dzieło sztuki powinno raczej stawiać pytania, niż dawać odpowiedzi - twórcy nie skłonili mnie też do zadawania pytań. Jeśli już, to do postawienia pytania najgorszego rodzaju: po co w ogóle ten film powstał?
-
Na szczęście w życiu, tak jak w futbolu: zawsze jest druga połowa. Ewentualnie rewanż na własnym boisku.
-
W "To może boleć" Christos Nikou pochyla się nad romantycznym wymiarem dobierania się w pary, kreując wizję świata niemal antyromantycznego.
-
Kino gatunkowe nie jest ulubioną rzeczą twórców kina niezależnego.
-
Niewygodny, ciężki i przygnębiający kawałek science fiction.
-
Włoska adaptacja powieści Henryka Sienkiewicza. Bardziej ciekawostka niż godne polecenia kino rozrywkowe.
-
Twórcy zasysają mity i bolączki współczesnej Ameryki i mielą je na prześmieszną papkę, w efekcie otrzymując kino drogi w odsłonie nieokiełznanej i szokująco absurdalnej.
-
Absurdalny zwrot akcji aż prosi się o odpowiednią dawkę czarnego humoru, traktowany jest tymczasem przez Oldroyda i dwójkę scenarzystów śmiertelnie poważnie.
-
Stylowy, tajemniczy i intrygujący, z wyraźnym drugim dnem i wszelkimi zadatkami na obiekt kultu.
-
Gotycki horror, jakiego nie widzieliście.
-
To film kilku fajnych momentów i jednocześnie zlepek scen pozbawionych scenariusza. Wszystko tu jest za mocno, wszystkiego za dużo.
-
Funduje naprawdę kilka mocnych scen, a rosnące w widzu niedowierzanie i zaangażowanie w historię Edgarda Mortary przykrywają niektóre niedoskonałości..
-
Koszmar, który zniewala, obrzydza i zachwyca.
-
Niemal wzorcowy film estetyki kojarzonej - przynajmniej do tej pory - ze studiem A24. Pomysłowy, nieco odjechany, znakomicie napisany, wyreżyserowany i zagrany autorski głos śmiało flirtujący z gatunkami, ale robiący to w nieoczywisty sposób.
-
Wymagający horror, który przykuje cię do ekranu.
-
Superposistion najlepsze jest wtedy, kiedy reżyserka skupia się na socjologicznej analizie absurdalnej sytuacji bohaterów: w scenach coraz bardziej komfortowych interakcji między członkami podwójnego małżeństwa. Niestety, intryga musi w końcu zostać rozwiązana. W kluczowym momencie Lyngbye idzie po linii najmniejszego oporu, a szkoda, bo pomysł wyjściowy aż prosił się o bardziej szalone, zdecydowanie mniej bezpieczne zakończenie.
-
Science fiction oparte na niebanalnym pomyśle.
-
Komedia pełna humoru i odwagi, która bez wstydu porusza tematy tabu i pokazuje, że o wszystkim można rozmawiać, jeśli tylko się chce.
-
Zabawny, parodystyczny, ale zdecydowanie horror.
-
Mężczyźni w filmie Larraza pełnią funkcję przekąsek i rekwizytów w erotyczno-zabójczych igraszkach Miriam i Fran. Transgresyjny charakter Vampyres umknął krytykom i cenzorom, którzy zmasakrowali film jako soft porno pozujące na horror. Można ich zrozumieć: tyle golizny na ekranie zmyliłoby nawet papieża.
-
Klasyczny melodramat zbudowany na motywie trójkąta..