ChrsL91
Użytkownik-
-
Czy sądziłem, że będzie aż tak zły? Nie. Jest tragiczny. Cringe, lenistwo, nuda, klisze. Nie ma tu zupełnie niczego.
-
Świetnie nakręcony, ładnie zainscenizowane kadry, które jednak przewidywalnie opowiadają prostą, zbyt prostą i upraszczaną na każdym kroku historię. Niemniej jednak to czym stoi ten film to strona wizualna i dobrze dobrani aktorzy do swoich ról. Kreatywny wizualnie, prosty scenariuszowo. A szkoda, bo odrobinę skrobał do drzwi remake'u Suspirii...
-
-
-
Bardzo przekonująco pokazuje, że nie możemy być pewni relacji zdarzeń innych ludzi, ich powiadomej tendencji do ukrywania prawdy, dopowiadania sobie sekwencji wydarzeń, a także tego, co sami byśmy w danej sytuacji zrobili. Nie daje prostych odpowiedzi, ale w zamian stawia pytania, na które każdy może sobie sam odpowiedzieć i wcale nie muszą to być te same przemyślenia.
-
Szkoda mi tylko tych świetnych designów i historii braterskiej, która została potraktowana w bardzo powierzchowny i mało interesujący sposób. Już nawet nie chcę narzekać na zmarnowanych antagonistów, czy prymitywnie głupi humor i stos klisz, który spowodował, że z trudnej można było śledzić tę przeciętną historię. Ale te designy... takie ładne...
-
Zdecydowanie najsłabszy film tego reżysera. Pełen nawiązań biblijnych i mitologicznych, trzymający w napięciu, ale banalnie prosty w swych założeniach thriller, który ostatecznie nie dostarcza błyskotliwych rozwiązań. Z pewnością nie pomagają papierowi i antypatyczni bohaterowie, którzy sprawiają, że ostateczne rozwiązanie fabularne nie uderza z taką mocą, z którą powinno.
-
To jeden z tych filmów, którym szkodzi fabula. Absolutnie bzdurna, nieciekawa, nieangażująca paplanina, która przekładana jest świetnie wyreżyserowaną akcją. Słyszałem, że ten film to w zasadzie jedna ciągła i niekończąca się scena akcji... i szczerze, to tak to powinno wyglądać. Szkoda, że to budowanie świata jest tak koszmarnie męczące, a fabuła to zabawa w kotka i myszkę, tylko po to, żeby film trwał i trwał... Zmęczył mnie, wynudził i pewnie zapomnę przez to jak dobre były tu sceny akcji.
-
Fantastyczna zabawa kiczem i podtekstem, zupełnie bezwstydna i dostarczająca. Wywoluje salwy śmiechu. Fantastyczny Hugh Grant. Jedna z najlepszych scen sugestywnego jedzenia spaghetti. Magnetyzująca i samoświadoma Amanda Donohoe robi wszystko co może, żeby być doskonałą antagonistką, z którą chcemy śledzić tę niedorzeczną przygodę pełną koszmarnych green screenów, fenomenalnych charakteryzacji i przemyślanych eksplozji cringe'u.
-
Pastsz, bardzo niekomfortowy i pełen wartych przemyślenia wątków. Jest głębszy niż się pozornie wydaje na pierwszy rzut oka, lecz... nie jest to dzieło idealne. Niewątpliwie osiąga kilka celów i bawi się z oczekiwaniami widza. Lubię momenty, gdy bohaterowie wygłaszają totalnie niekomfortowej treści w sposób w pełni poważny i wybrzmiewa to, co w takich okolicznościach powinno być dla wszystkich niedorzeczne i niezbyt normalne.
-
Nie jest to może najbardziej subtelny antywojenny komentarz, lecz miszmasz stylów i inspiracji, dysonans wizualno-treściowy i unikalny pomysł na całość polana bardzo specyficznym poczuciem humoru jest bardzo interesującą formą uderzenia w widza ważnym przesłaniem społecznym. Brygada pozornie słodkich misiów idąca na wojnę z jednorożcami ma głęboko w sobie ukryte traumy i okrucieństwo, które wychodzi na światło dzienne i intensyfikuje się w obliczu wyimaginowanej wojny. Intrygujące i niewygodne.
-
7.528 stycznia
- Skomentuj
-
-
Prosta historia, ale pełna zniuansowania. Jest nie tylko opowieścią o przyjaźni w NY sprzed 9/11, ale sprawdza się przede wszystkim jako odzwierciedlenie wakacyjnych przyjaźni, ich oddziaływania na młode umysły samotnych dzieciaków. Działa również jako historia samotności per se i tego jak funkcjonujemy w relacjach, gdy mentalnie jesteśmy na innych etapach życia i rozwoju emocjonalnego. Bardzo ciepłe i pozbawione dialogów przeżycie i melancholijna podróż w przeszłość, która bawi i wzrusza.
-
Frankenstein 2023. Emancypacja pokazana z tej dobrej, niekarykaturalnej strony podana w groteskowej formie opowieści w formie baśni. Cudownie oddaje czym jako ludzkość powinniśmy być zażenowani i gdzie zbłądziliśmy. Brzmi pretensjonalnie? Zupełnie nie jest. Jest to szczery komentarz do otaczającego nas świata, okrucieństw i tego jak mimo wad i skrzywień wywołanych przez nasze otoczenie pozostać człowiekiem. Doskonała i odważna Emma Stone, świetny Ruffalo, bezbłędny Dafoe.
-
Zabawna w formie opowieść i zatracaniu samego siebie w toksycznych okowach przywiazania do własnej rodziny, opinii rodziców i powolnej utraty mocy sprawczej i kontroli nad własnym życiem w imię tradycji i wartości, których sami nie wyznajemy. Upadające autorytety, nieporozumienia, szukanie swojej ścieżki w życiu, gdzie musimy żyć z konsekwencjami utraconych szans. Ciekawy w formie, szalony i jednoczesnie zabawny film, który miewa drobne przestoje i problemy z tempem, ale opowiada coś ważnego.
-
Pierwsze 3 odcinki dawały pewną nadzieję i wprowadzały postaci, które dało się polubić przede wszystkim dzięki odtwórcom tych ról, ale później wpadamy w meandry typowego w ostatnim czasie MCU, pędzącego na złamanie karku finału, pozbawionego logicznego sensu, psującego charaktery postaci, pełnego karykaturalnych rozwiązań i wytrychów fabularnych. Kuriozum. Broni się obsada i kilka motywów mitologii rdzennych Amerykanów, ale całościowo nie dowozi jako koherentna opowieść.
-
411 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
-
Wskazówka już nie tyka, jak to miało miejsce przed laty. Nie tylko Ford stracił energię i chęć do grania, ale również główny bohater wygląda jakby nie chciał dłużej już istnieć. Muzyka nie pomaga, nie wyewoluuje ani ciarek, ani nie pobudza ducha przygody. Generyczny antagonista. Świeża krew daje radę i wprowadza nieco życia... a to tylko znak, że przydałby się pewnego rodzaju reset zamiast ciągłego przesuwaniela wskazówek w już dawno niedziałającym zegarku.
-
-
S2E3: Nudny i pozbawiony kreatywności Holiday Special. Niepodległości ma tu niczego. Zupełnie.
-
Nudny, przewidywany, przeprojektowany, wizualnie pozbawiony uroku. Genetyczny skok na nostalgię i klasyczne historie świąteczne. Jedyne, co jest chwalone to oprawa wizualna i Mackenzie Foy. I o ile ten drugi pozytyw jeszcze do mnie przemawia, to od warstwy wizulnej się totalnie odbiłem. Przaśne, bez polotu, przeprojektowane kostiumy i scenografie... głównie paskudnie cyfrowe.
-
S2E2: Nuda, masa ekspozycji, koszmarne dialogi. Wprowadzają naprędce stos bohaterów, jednoczenie nie dając odpowiego kontekstu widzowi z zewnątrz. Brak emocji, stawki, tego czegoś... przede wszystkim brak w tym ciekawego i kreatywnego pomysłu.
-