-
Ekipa pod wodzą Julio Soto Gurpide zadbała, by kolorową mozaikę oryginałów zwierzęcych wyposażyć w bogaty zestaw narracyjnych kombinacji na filmowym planie.
-
Jest świadectwem wiarygodnym i spójnym, po którym nie należy się spodziewać entuzjastycznych not stylistycznych, a jedynie ocen za dobrze wykonany program obowiązkowy.
-
Stanowi przykład kina skromnego, nie licytującego pazernie ponad stan, które pod wprawną ręką potrafi zaskoczyć swoją inwencją
-
Jest nostalgiczną opowieścią dedykowaną niemal każdemu, kto przeżył w życiu fazę inicjacyjną.
-
Jest niezbyt ambitną komedią podejmującą temat już mocno zgrany, ale jak widać nie do końca zgłębiony.
-
"Różyczka2", będąc wprawdzie kinem sprawnym i potoczystym, wpada co i rusz na mielizny nieraz wręcz nonsensownej proweniencji/
-
Scorsese wykazał się pietyzmem, realizując dzieło długie i metodycznie drobiazgowe.
-
Miał szansę sprostać bardziej ambitnym zadaniom, lecz gładko wpadł na tory pospolitego kina klasy B.
-
Zmagamy się z dziełem rozrzedzonym, które podnosząc kilka kwestii - żadnej nie wynosi do rangi głównej.
-
brany w sztafaż ludycznej muzyki, jaka chwilami wpada w tony wręcz orgiastyczne, film Doroty Kobieli ma szansę zaistnieć wszędzie. Zaledwie nieliczni na świecie zrozumieją co prawda jego kontekst historyczny. Wielu zapewne zachwyci się emocjonalnym i malowniczym klimatem tego rodzaju kina. Całkiem stosowna to rekompensata artystyczna dla zapomnianego noblisty, którego stulecie śmierci obchodzone będzie niebawem.
-
Jan Holoubek postanowił zrobić film oparty o realia dość już przebrzmiałe. Rykoszetem wyszła z tego produkcja wprawdzie atrakcyjna wizualnie, ale niezbyt zrozumiała pod względem intencji.
-
Mamy do czynienia z filmem błahym, którego akcja nie dowodzi, iż widz uczestniczy w wędrówce niezwykłej, a przynajmniej intrygującej.
-
Agnieszka Holland zdecydowała się podjąć temat, który w okolicznościach niezwiązanych z politycznym przesileniem prawdopodobnie mógłby liczyć na znacznie mniejszy rezonans.
-
Gdyby zrezygnować z całej "rozstrzelanej" podstawy programowej, scenariusz skurczyłby się do rozmiarów lekko tylko oddzielających reklamy poprzedzające właściwy seans od napisów go kończących
-
"Sound of freedom. Dźwięk wolności" stanowią szlachetną, lecz cokolwiek naiwną próbę podjęcia tematu handlu dziećmi w celach seksualnych.
-
Realizatorzy filmu pt. "Teściowie2" uznali, iż uprzednio nie wyczerpali wszyskich pokładów poczucia humoru i postanowili zaserwować kinową dogrywkę.
-
Infantylna opowieść o miłości zrealizowana najprostszymi środkami kinowego wyrazu.
-
To chęć odnalezienia panaceum na rozwiązanie wszystkich zagrożeń światowych, podczas gdy pomysłu do ich realizacji nie starcza nawet na pół filmowej inwencji.
-
Pozornie trudny do okiełznania tok monologów Herkulesa Poirot w miarę trwania filmu staje się przyswajalny i logicznie krystaliczny.
-
Obecna ekranizacja nie dyskontuje twórczych zalet gatunku, lecz raczej je uzupełnia pod względem warsztatowym.
-
"Podrabiani zakochani" noszą znamiona szalonej, choć miejscami zbyt infantylnej komedii.
-
Prezentuje wartki tok opowieści obrazowany zgrzebną, komiksową formułą, dzięki której paradę gadających głów ogląda się bez znużenia
-
Rozcieńczony nudą traktat o wartościach bliżej niesprecyzowanych.
-
Ambicje realizatorów "Raportu Pileckiego", by uczynić tę produkcję ucieczką do przodu z pozycji grup rekonstrukcyjnych, powinna zostać doceniona.
-
Podejmuje dwa istotne tematy, dotąd skrzętnie omijane przez kinematografię polską. Jednak Piotr Adamski uczynił z nich de facto jedynie tło dla swojego thrillera.
-
Ma za zadanie pokazać zakontraktowaną ustawkę aktorów ze statystami, zdetonować tuzin samochodów, rozlać po planie kilka litrów czerwonego płynu...
-
Widz może liczyć na pełne zwrotów akcji widowisko, w jakim kolejne jego kadry spiętrzają coraz żwawsze tempo.
-
ma niewiele wspólnego z wojną. To raczej balet wystawiony na deskach przyjezdnego cyrku, w jakim rozdano broń nieprzywykłym do walki ambitnym woltyżerom
-
Twórcom filmu "Mavka i strażnicy lasu", niezależnie od wartości ich dzieła, należy się uznanie za przywrócenie potomnym pamięci kanonu założycielskiego ukraińskiej literatury.
-
Ben Wheatley pomieszał szyki tym, którzy nazbyt przywiązali się do chronologii historycznej.
-
Yuval Adler skomponował niewielkimi siłami widowisko niezbyt ambitne, ale wystarczająco pasjonujące.
-
Genialny w swojej prostocie pomysł dramaturgicznego samograja.
-
Scenariuszowe, a zwłaszcza aktorskie niedobory, zobrazowane dość naiwnymi i przewidywalnymi sekwencjami dadzą się strawić, gdy rzucić je na tło pejzaży z końmi w roli głównej.