-
Więcej
Bardzo podobał mi się dobór aktorów, zwłaszcza Keanu Reevesa w roli anioła z małymi skrzydełkami. To idealny kontrast do jego poprzednich występów kuloodpornego króla kina akcji. Do tego mamy jeszcze Setha Rogena w roli obrzydliwie bogatego kapitalisty, który będzie musiał przewartościować swoje priorytety, po tym jak Gabriel zamieni jego życie z życiem biednego Arja.
-
Więcej
Trudno mi było wgryźć się w ten film, trochę to trwało, zanim przyzwyczaiłam się do szarpanej narracji i udało mi się zbliżyć do głównego bohatera. Pomógł Idan Weiss, który jest idealny w tej roli. Nie tylko wygląda kubek w kubek jak sławny praski pisarz, ale jeszcze prezentuje przykuwającą oczy charyzmę i delikatność. Wierzyłam mu bez zastrzeżeń w każdej scenie. Nie uważam jednak, żeby był w pełni wykorzystany.
-
Więcej
W tym filmie właściwie nic się nie dzieje, poza tym że ludzie spotykają się i rozmawiają ze sobą w ten wyszukany, pełen niedopowiedzeń i jednocześnie naszpikowany aluzjami sposób, a ty widzu masz być pod wrażeniem ich intelektualnej wyższości.
-
Więcej
Nigdy bym nie pomyślała, że film o tak utalentowanym człowieku, żyjącym w tak ciekawym miejscu i czasach, tak bardzo mnie wymęczy. Chopin zasługiwał na więcej. I my widzowie też.
-
Więcej
To, co mi się tu bardzo podoba, to trójwymiarowi, dalecy od doskonałości bohaterowie. W tle mamy zdrady, kłamstwa, oszustwa i trochę przemocy, jednak nikt tu nie jest ewidentnie zły, ani dobry. Można zrozumieć ich postępowanie, a nawet im współczuć, nie rozgrzeszając przy tym ich wątpliwych moralnie poczynań. Postacie wydają się prawdziwie, duża w tym zasługa wspaniale wcielających się w nich aktorów, jednak sytuacje w które się pakują, są bezsprzecznie absurdalne.
-
Więcej
Film ma to co najlepsze i niestety coraz rzadsze w kinie, czyli nieprzewidywalność. Historia jest tak niestandardowa, że nie można przyłożyć do niej żadnego szablonu. Dzięki temu napięcie trzyma do samego końca. A finałowy pościg to już narracyjno - wizualny majstersztyk.
-
Więcej
Humor to sprawa bardzo indywidualna, ale chyba wielu się ze mną zgodzi, że podczas seansu więcej się człowiek uśmiecha niż śmieje na głos. Ja bym nawet optowała za tym, by określać tę produkcję jako komediodramat. Może w paru scenach koncept się ten wykoleja, kiedy scenarzysta próbuje wcisnąć o jeden kawał za dużo. Przeważnie jednak udaje się utrzymać równowagę między powagą, a komedią, co tylko wychodzi filmowi na dobre.
-
Więcej
Film oczywiście wygląda fantastycznie. Wielokrotnie podczas poszczególnych scen mój wzrok uciekał na drugi plan, by chłonąć piękne angielskie tło. Kto lubi te klimaty i tamtą epokę, ma szansę naoglądać się do syta. Nieważne, czy znajdujemy się w kameralnej bibliotece, czy w plenerowej scenie podczas wyścigów w Ascot, wszystko jest dopięte na ostatni guzik, by cieszyć nasze oko.
-
Więcej
Wszystko to podane jest w lekkiej, komediowej formie, ale bez siłowego ładowania gagów dla rozładowania napięcia. Podoba mi się bardzo, że przy całym nagromadzonym tu humorze, problemy naszych bohaterów są namacalne i niewydumane.
-
Więcej
Momentami śmiałam się na głos, najczęściej się uśmiechałam, a kilka razy z zażenowania nie wiedziałam, gdzie oczy podziać. Kawał serwowany jest nam średnio co trzy sekundy i można by czuć przesyt, ale na szczęście film trwa niecałe półtorej godziny, więc po seansie nie czuć zmęczenia.
-
Więcej
Twórcy mają też doskonałe wyczucie, jeżeli chodzi o ton filmu, kiedy ma być przerażająco, jest przerażająco, kiedy ma być obrzydliwie, nie cofają się przed makabrą. A co najważniejsze, kiedy ma być śmiesznie, to śmiejemy się zgodnie z intencją reżysera. Bo przy wszystkich innych zaletach, ten film to też świetna czarna komedia.
-
Więcej
Film jest świetnie zagrany i nakręcony, jednak zdaję sobie sprawę, że dla niektórych widzów może okazać się zbyt statyczny i powolny, wszystko zależy od tego, czego się oczekuje od tego typu produkcji. Dla mnie to był haust świeżego powietrza, tym bardziej, że film można oglądać bez znajomości innych marvelowskich dzieł. Oby tak dalej.
-
720 sierpnia
- 1
- Skomentuj
-
Więcej
Nie zawodzą tylko aktorzy, chociaż niektórzy z nich jak Borys Szyc i Kamila Baar mają mało okazji, by zabłysnąć. Robert Więckiewicz ma bezsprzecznie talent i charyzmę, ale nawet on z pustego nie naleje. Najbardziej zapamiętywalny jest jednak Marcin Dorociński, który przez wszystkie swoje sceny jedzie bez trzymanki, dając produkcji choć odrobinę tej jakże potrzebnej tu energii.
-
514 sierpnia
- 1
- Skomentuj
-
Więcej
Cieszę się, że za produkcję zabrali się Anglicy, bo mam mocne podejrzenie graniczące z pewnością, że amerykańscy twórcy nie wiedzieliby kiedy wyhamować. A okazuje się, że komedia sytuacyjna naprawdę może się obyć bez kawałów fizjologicznych. Tu postawiono raczej na czarny humor. I dobrze. I chociaż formuła w miarę trwania filmu coraz bardziej się wyczerpuje, to i tak zostaje sporo materiału na miłą, letnią komedię.
-
Więcej
To idealny film do puszczania w tle w czasie obiadu, albo w trakcie przeglądania mediów społecznościowych. Nie ma obawy, że coś nas ominie, bo akcja toczy się w ten sposób, że najpierw bohaterowie mówią, że coś zrobią, potem to robią, a potem wkracza policja i komentuje to, co ktoś zrobił. I tak kilka razy. Zero zaskoczeń.
-
Więcej
Patrząc na wyniki finansowe kolejnych filmów, wydaje się pewne, że ekranowym dinozaurom nie grozi wyginięcie. Duża w tym zasługa takich widzów jak ja, których od trzydziestu lat do kina zagania sentyment względem kultowej pierwszej części. Nieważne ile ich jeszcze powstanie i jak absurdalne będą opowiadać historie. To nie oznacza jednocześnie, że pozostaję wobec tej serii bezkrytyczna, ma ona bowiem swoje wzloty i upadki, a ostatnia propozycja zalicza się niestety do tej drugiej kategorii.
-
Więcej
Tak "ludzkiego" Supermana w moim długim już życiu jeszcze nie doświadczyłam i jestem zachwycona. Oczywiście mój zachwyt jest zapewne podyktowany tym, że mam powyżej uszu nonszalanckich i nadętych herosów, wiecznie patrzących spode łba. Nowy Superman jest miły i idealistyczny do bólu, wykazuje się też łatwowiernością zahaczającą o naiwność, ale nikt nie ma mu tego za złe, bo jest przy tym przeuroczy.
-
Więcej
Dla mnie prawdziwą perełką tego filmu, są główni bohaterowie. Idrisa Elby zawsze mogę być pewna. To jeden z moich ulubionych angielskich aktorów, którego niezaprzeczalna charyzma potrafi przebić się przez każdy scenariuszowy absurd. Pozytywnie zaskoczył mnie za to John Cena, którego miałam dotąd za topornego kloca, a który tu prezentuje idealne wyczucie komediowe.
-
Więcej
Czym charakteryzuje się dobry film sportowy, poza oczywiście sprawnie dozowanym napięciem? Tym, że w atrakcyjny dla oka sposób przybliża daną konkurencję. Nie twierdzę, że po seansie zostałam fanem F1, na pewno jednak jest to teraz dla mnie sport o wiele bardziej interesujący niż wcześniej. I rozumiem, dlaczego ma tylu zwolenników na całym świecie.
-
Więcej
Oryginał należy do moich ukochanych animacji, nic więc dziwnego, że ciągnęło mnie do kina, żeby jeszcze raz zanurzyć się w tym świecie. Z drugiej jednak strony szłam tam z obawą, że ów świat zostanie zniszczony nieporadną adaptacją. Wszyscy znamy przecież nowe wersje starych produkcji, którym nadgorliwi twórcy starają się nadać współczesny sznyt i przy okazji kompletnie wypaczają historię, która zachwyciła widzów. To na szczęście nie jest taki przypadek.
-
Więcej
Jak zwykle dostajemy dopieszczoną do granic absurdu scenografię, paletę gwiazd oraz bardzo czarny i suchy humor. I te aspekty działają bezbłędnie. Uwielbiam serwowany tu rodzaj humoru i fakt, że nawet w najmniejszej rólce można wypatrzeć znaną twarz. A jednak nie jestem w stanie z czystym sercem polecić ten film komuś, kto nie jest zakochany w stylu i estetyce reżysera i oczekuje jedynie interesującej historii. Bo tej tu nie ma.
-
Więcej
Co prawda na pierwszy efekt "wow" musiałam czekać jakieś pół godziny, ale było warto, od tego momentu było też coraz lepiej. Wartkie tempo, dynamiczny montaż, doskonały dźwięk, idealnie dopracowana choreografia i to, na co zawsze liczę przede wszystkim, czyli kreatywność. Zdaję sobie sprawę jak trudno obecnie wymyślić coś nowego w kinie akcji i zachwycić widza, a jednak w tej franczyzie nadal się to udaje.
-
Więcej
Może nie wszystko jest tu tak dobre, jak być powinno na poziomie scenariusza, ale nawet nieco słabszy film w tej serii, bije na głowę większość dzisiejszych produkcji kina sensacyjnego.
-
Więcej
Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo rośnie moje serce kinomana, kiedy oglądam na ekranie Michaela Fassbendera i Cate Blanchett, którzy wreszcie mają co grać. Dzielnie sekundują im Tom Burke i Pierce Brosnan oraz reszta fantastycznej angielskiej obsady. Każda potyczka słowna w ich wykonaniu dostarcza widzowi więcej adrenaliny niż regularna scena akcji. To seans skrojony raczej pod tych bardziej skupionych widzów, gdyż nikt tu nie bawi się w ekspozycje i objaśnianie świata przedstawionego.
-
Więcej
Trochę boję się przyłączać do panującej wokół tego filmu euforii, żeby nie zapeszyć. W końcu jeden udany projekt nie kończy chudych lat Marvela. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że bardzo dawno na żadnym filmie z tej serii się tak dobrze nie bawiłam.
-
Więcej
To, że ten film, operujący bardzo prostymi, delikatnymi środkami, wchodzi pod skórę i zostaje tam na długo, to w dużym stopniu zasługa aktorów. Cillian Murphy jest jak zwykle doskonały, na jego twarzy odmalowują się wszystkie, nawet najbardziej skrywane emocje. Mnie jednak najbardziej zachwyciła, a jednocześnie przeraziła Emilii Watson, wcielająca się w rolę zakonnicy.
-
Więcej
Na przykładzie jednej rodziny, operując prostymi środkami wyrazu, ukazuje się nam dokładnie, jak funkcjonował reżim i jak bez mrugnięcia okiem zmieniano życie ludzi w piekło. Przejmujące, chociaż kameralne i intymne kino z fenomenalną rolą Fernandy Torres.
-
Więcej
Film odcina się grubą kreską od przeszłości Emilii jako bossa narkotykowego odpowiedzialnego za śmierć wielu ludzi i zostawia nam tylko Emilię - filantropkę. Nawet jeśli spotyka ona na swojej drodze wdowę po jednej ze swoich ofiar, to okazuje się że mężczyzna był przemocowcem, więc w sumie dobrze się stało. No jak wygodnie! Film, który chce być traktowany poważnie, a jednocześnie unika poważnych kwestii, nie jest chyba dla mnie.
-
Więcej
Wydaje się, że reżyser chciał chwycić zbyt wiele srok za ogon, i w rezultacie powstał narracyjny bałagan. I szkoda, bo aktorzy z Robertem Pattinsonem na czele, grają wspaniale, a film wygląda bardzo dobrze, bo tym razem efekty specjalne dowiozły. Tylko sama fabuła miejscami się gubi, chociaż dostarcza przy tym kilka okazji do śmiechu.
-
Więcej
Film trwa jedyne półtorej godziny i cały czas trzyma w napięciu, nawet jeśli zna się dokładnie przebieg tamtych wydarzeń. Podobało mi się jak umiejętnie wpleciono tu inne zagadnienia, jak choćby wciąż żywą pamięć o II wojnie światowej, czy traktowanie kobiet w miejscu pracy. Nie zaburza to tempa akcji, ale jednocześnie jeszcze lepiej osadza film w realiach tamtych czasów
-
Więcej
Film oczywiście wygląda pięknie i malowniczo. Nic dziwnego, skoro za inspirację posłużyło malarstwo z tamtego okresu, tak że każdy niemal kadr jawi się niczym ożywiony obraz. W miarę rozwoju akcji czułam się jednak bardziej jak w muzeum, niż w prawdziwych miejscach epoki. Nawet makabra, której tu nie brakuje, jest dopieszczona i wystudiowana. Sama się sobie dziwię, jak bardzo byłam nieporuszona, gdy z ekranu lały się płyny ustrojowe, a ulicami opętanego plagą miasta przebiegały hordy szczurów.
-
Więcej
Nie pomaga postać głównego bohatera, który jest równie bez wyrazu, jak cały film. Anthony Mackie, który przejął pałeczkę po Chrisie Evansie, to utalentowany aktor, jednak bez wątpienia drugoplanowy. Jego postaci brakuje charyzmy i charakteru. Scenarzyści też nie pomogli, nie oferując mu żadnych dylematów czy przemiany. W rezultacie schodzi on na drugi plan, ustępując pola Harrisonowi Fordowi w roli Thaddeusa Rossa, prezydenta USA, który ma o wiele ciekawszy wątek.
-
Więcej
Może to ze względu na sentyment, albo ze względu na fakt, że takie ciepłe, niecukierkowe filmy rzadko już goszczą na dużym ekranie, ale brakowało mi takiego kina i na seansie bawiłam się wyśmienicie. I przede wszystkim bardzo pozytywnie się doładowałam. I chociaż zostawiamy Bridget w satysfakcjonującym epilogu, to nic nie poradzę na to, że będę mocno tęsknić.
-
Więcej
Jednym ze znaków rozpoznawczych reżysera Seana Bakera jest to, że jego historie wypadają bardzo naturalnie, widać to zwłaszcza w kreacjach aktorskich i dialogach. Przez większość czasu widz ma wrażenie, że podgląda prawdziwe wydarzenia i ludzi. A jeżeli wierzymy w to, co oglądamy na ekranie, to nie mamy problemu z zaangażowaniem w historię.
-
Więcej
Chodzi o zrozumienie Callas, co widać zwłaszcza w ukazaniu jej związku z Arystotelesem Onasisem. Zamiast po raz nie wiadomo który skupić się na toksyczności tej relacji, reżyser próbuje rozszyfrować, na czym polegało ich wzajemne przyciąganie, które nigdy nie minęło. Nie ma co ukrywać, film jest mocno melancholijny, żeby nie powiedzieć smutny. Jest przy tym również poruszający, bo ma w sobie to, co najważniejsze w kinie, czyli emocje.
-
Więcej
Myślę o tym filmie jako o arcydziele, a myślę o nim sporo, bo to jedno z tych dzieł, które zostają na długo. Dawno nie widziałam w kinie obrazu, który byłby tak olśniewający i potężny od strony wizualnej, a jednocześnie emocjonalnie rozkładał na łopatki. Nie da się dostatecznie nachwalić aktorów.
-
Więcej
Jest tu mnóstwo twistów, a już pierwszy pozwala mieć nadzieję, że nie będzie to kolejny odgrzewany kotlet. Film ma bardzo ciekawy koncept, który stopniowo rozwija i który daje duże pole do popisu dla scenarzystów oraz aktorów, którzy tu wypadają świetnie, zwłaszcza Sophie Thatcher, którą całkiem niedawno podziwiałam w "Heretic".
-
-
Więcej
Cóż, tytuł nie kłamie. Po obejrzeniu biografii Boba Dylana, jej bohater pozostaje dla mnie równie enigmatyczny, jak był przed seansem. Wyraźnie widać, że taki był zamysł twórców i tego przez cały film konsekwentnie się trzymają. I to, czy film się spodoba widzom, zależy głównie od tego, czego oczekują od biografii. Ja się z tak poprowadzoną narracją trochę minęłam.
-
Więcej
To debiut Zoe Kravitz w tej roli i jestem naprawdę pod wrażeniem. W wielu momentach napięcie można kroić nożem, jest idealnie podbudowywane i dawkowane. Udało się zręcznie wykreować atmosferę niepokoju, która stopniowo przeradza się w przerażenie. Film jest bardzo brutalny, jednak dopiero od pewnego momentu. Wcześniej więcej się sugeruje, niż pokazuje i fakt, że sami musimy sobie dopowiedzieć pewne rzeczy oraz wyciągnąć wnioski, daje o wiele bardziej piorunujący efekt
-
Więcej
Mnie się ten film podobał, bo nie miałam problemu, żeby uwierzyć w to, co widzę na ekranie. Żadne reakcje, czy interakcje bohaterów nie wydają się naciągane i nienaturalne. Scenariusz i reżyseria zostały dobrze przemyślane, jednak największe wrażenie zrobili na mnie aktorzy. To jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza rola Nicole Kidman. Jej bohaterka w jednej scenie jest wrażliwa i bezbronna, żeby w następnej przeobrazić się w twardą businesswoman i ta transformacja przebiega bezbłędnie
-
Więcej
Kamera się nie rusza, co oznacza, że brak tu zbliżeń i co za tym idzie tracimy część ekspresji aktorów. Nie ma jednak pomysłu, jak to zrekompensować. Dlatego momentami przypomina to słabą sztukę teatralną, oglądaną z ostatniego rzędu. Wypada to wszystko sztucznie, a skoro nie jestem w stanie uwierzyć w historię rozgrywającą się na ekranie, trudno oczekiwać, że mnie ona zaangażuje.