Krzysztof Warzała
Krytyk-
Powstał potworek nie będący przyjemnym kinem rozrywkowym, a jednocześnie nie nadający się na poważny dramat. Brak tu rozwoju postaci oraz jakiegokolwiek przekazu, a jednocześnie tematyka nabiera zbyt poważnych tonów, by można było wyłączyć myślenie i rozkoszować się akcją.
-
Nie do końca sprawdza się w warstwie dramatycznej, która z kolei przeszkadza efektownemu mordobiciu, jednak to wciąż świetne kino kopane z jednym z najbardziej ikonicznych bohaterów w tym gatunku.
-
Zaskakująco uczciwy film, który daje widzowi dokładnie to, co obiecuje zwiastun - lekką acz angażującą rozrywkę w starym stylu.
-
Miało być tak pięknie. Twórcy tego serialu animowanego o Batmanie, który wszyscy kochają, powrócili do DC, wyprodukowali nowy film z Mrocznym Rycerzem w roli głównej i to według scenariusza własnego autorstwa. Gdzieś jednak na drodze twórczej pojawił się również reżyser niesławnego Zabójczego żartu i może nie należy zrzucać na niego winy za całe zło, lecz po raz kolejny w animacji o Batmanie dostaliśmy seks oraz homoseksualizm.
-
Wbija w fotel i przyprawia o szybsze bicie serca. Fani gatunku muszą koniecznie przeżyć to w kinie.
-
Taka krótka chwila oddechu od współczesnego zgiełku i podróż do beztroskich czasów, przypominająca o fundamentalnych priorytetach w życiu. Poucza widza z wdziękiem i szczerze wzrusza, dlatego zarówno mały jak i duży kinoman powinni się z tym dziełem zapoznać.
-
Mamy do czynienia z przeciętnym, letnim widowiskiem, które nie wpływa na nieznane wody, tylko żegluje z umiarkowaną prędkością po bezpiecznym terytorium. Może i pasażerowie szczytu ekscytacji w trakcie rejsu nie osiągną, ale również na pewno unikną morskiej katastrofy.
-
Może i to bezsensowne, ale za to słodkie i hipsterskie.
-
Zaskakuje na podobnej zasadzie, jak niegdyś zrobił to Obcy kontra Predator 2 - swoją bylejakością. Oczywiście tutaj otoczka wizualna wypada lepiej i całość ma dynamiczniejsze tempo, ale tak wielką serię przekształcono na odtwórczy thriller, przy którym zjechane Life błyszczy kompetentnością.
-
Kipi pozytywną, wiosenną energią, więc mimo że w tradycyjny sposób o przeżywaniu tytułowego święta nie opowiada, to jednak wpisuje się ładnie w panujący za oknem radosny okres.
-
Przegrywa głównie dlatego, że konkurencja wypada o niebo lepiej. McConaughey po raz drugi sparzył się na złocie. Jego najnowszy obraz nie zaskakuje, nie szokuje, nie bawi jakoś wybitnie, ale też nie zanudza na śmierć i tyle może niektórym fanom aktora wystarczyć.
-
Jest sprawne tempo, ładne widoczki, tylko w kwestii treści i pomysłu panuje absolutna porażka, a to podobno ważne składowe każdego filmu.
-
Pozycja obowiązkowa dla miłośników kina akcji. Tylko koniecznie trzeba się z nią zapoznać w wersji przygotowanej przez twórców, a nie okrojonej pod mało wymagającego, amerykańskiego widza formie.
-
Może reżyser Ringu nie stworzył czegoś dopasowanego pod gusta przeciętnego wcinacza popcornu, lecz to wciąż fascynująca podróż i niezwykła tajemnica, którą zdecydowanie warto odkryć samemu.
-
Sztandarowy przykład odcinania kuponów i naciągania kinomanów.
-
Każde pojedyncze ujęcie wygląda na przemyślane i często zaskakuje swoją nieszablonowością, wciagającą publikę w sam środek ekranowych wydarzeń. Historia nawet nie opiera się na płytkim zaskakiwaniu widza i ciągłym zmienianiu tego, co już wie, lecz sukcesywnym budowaniu jednego obrazu, bardzo skomplikowanej jednostki.
-
Przejażdżka jest nudna, ale bezkolizyjna.
-
Kolski stworzył dzieło puste, artystyczną wydmuszkę mającą być pokazówką jego twórczej wrażliwości i aktorskich możliwości Krzysztofa Majchrzaka. Okrutny przerost stylu nad treścią.
-
Sztampowy, ale strawny, nieco zbyt łzawy, typowo amerykański dramat.
-
Jest doświadczeniem absolutnie wciągającym i intrygującym, na które koniecznie trzeba wybrać się do kina.
-
Sprawdza się zarówno jako kino akcji oraz produkcja fantastyczno-naukowa. Wszyscy miłośnicy tych klimatów mogą śmiało sięgać po Spectral.
-
Nic szczególnie złego się w Keanu nie uświadczy. Nic szczególnie dobrego również. Miałki film.
-
Ostatecznie źle mimo wszystko nie jest. Zwiastun zapowiadał żenującą kalkę, po której liczyłem, że się przejadę jak po burym piesku płci żeńskiej, a tu wyszedł taki przeciętny film akcji klasy B. Jeśli ktoś lubi tego typu kino, może sobie raz obejrzeć.
-
Tylko największym hardkorowcom polecam seans. Idealne rozwiązanie w tej sytuacji, to omijanie Zabójcy idealnego szerokim łukiem.
-
Dają dużo tego kiczu, którego się można było spodziewać, przez co są lepsze od 99% obrazów produkcji SyFy i Asylum, ale to wciąż kiepski film i kino przeznaczone dla prawdziwych koneserów.
-
Nawet przyjemne doświadczenie, podnoszące adrenalinę, zapewniające trochę śmiechu i wcale nie nudzące aż tak bardzo.
-
-
Rozkręca się we właściwym tempie i nie zaskakuje niczym nowym czy specjalnie religijnie kontrowersyjnym, ale naprawdę można nie raz parsknąć ze śmiechu i okazji do facepalmu też się raczej nie uświadczy. Zgrabnie połączony kawał dobrej rozrywki, będący rzemieślniczym popisem amerykańskiej wirtuozerii filmowej.
-
Najgorszy przykład żerowania na znanym tytule w celu wydojenia kolejnych grosików od biednych kinomanów. Wymyślcie sobie coś oryginalnego, panowie producenci.
-
Trudny seans i świata nie zbawia, ale wzbogaca widza, jeśli ten wykaże się odpowiednim skupieniem.
-
Oglądanie filmu przypomina patrzenie na imprezującą ekipę, co świetnie się bawi, podczas gdy samemu się jest trzeźwym.
-
Na całości widać pewien autorski sznyt, przejawiający się w dogłębnej analizie jednostek i uczłowieczeniu ich, a jednocześnie film ma bardzo skupiony i przejrzysty charakter, dzięki czemu seans zwyczajnie angażuje i dostarcza nie tylko tematu do dyskusji nad granicami ludzkiej moralności, lecz również dobrą rozrywkę.
-
Twórca nadchodzącego The Predator uczciwie dostarcza elementy, za które dawno temu pokochali go kinomani: czarny humor, świetne dialogi, wielowymiarowe postacie, zaskakujące zwroty akcji i sensowną historię.
-
Krótkie, acz bardzo intensywne doświadczenie, poruszające nie tylko pod względem wizualnym, ale też dramatycznym.
-
Zresztą czego by tu nie bluzgać, to wciąż mamy do czynienia z genialnym arcydziełem, przy którym wszelkie produkcje Marvela mogą się schować.
-
Zjada na śniadanie większość tego, co się w naszym kraju kręci. Wołyń bezapelacyjnie reprezentuje poziom światowy, przede wszystkim w kwestii fabularnej, a odstaje tylko nieco pod względem technicznym.
-
Piękne plenery, rytmiczna muzyka, gorące dziewczyny, dynamiczny montaż - za kilka lat Randka na weselu pewnie zostanie zapomniana i nie będzie po co do niej wracać, ale obecnie to idealny film na lato. Wtórny, ale bezpretensjonalny w swojej prostocie, a przede wszystkim śmieszny i mimo wszystko stoi na wyższym poziomie niż krocze.
-
Dzięki zastosowaniu jakże nowatorskiego i współczesnego pomysłu oparcia osi fabularnej o dorobek naukowy doktora Zygmunta Freuda wszystko nabiera nowobogackiego sznytu, odznaczając się silnym inteligenckim podszyciem, stanowiącym idealny kontrapunkt dla rubasznego charakteru pierwotnej natury żartów na temat stosunków damsko-męskich.
-
Niezwykły film fantasy dziejący się w magicznym uniwersum Disneya.