Kiedy narzeczona Mitcha ginie w ataku terrorystycznym, mężczyzna rozpoczyna współpracę z CIA, aby śledzić zamachowców.
- Aktorzy: Dylan O'Brien, Michael Keaton, Sanaa Lathan, Shiva Negar, Taylor Kitsch i 15 więcej
- Reżyser: Michael Cuesta
- Scenarzyści: Marshall Herskovitz, Edward Zwick
- Premiera kinowa: 15 września 2017
- Premiera DVD: 31 stycznia 2018
- Premiera światowa: 6 września 2017
- Dodany: 27 czerwca 2017
-
Dzieło, które warto obejrzeć co najwyżej jeden raz, a najlepiej gdy już pojawi się w telewizyjnych ramówkach.
-
Ten film jest niezłym przykładem jak można zepsuć wspaniale zbudowany scenariusz przez nadmierne odbieganie od jego pierwotnych założeń i wciskanie widowiskowości w każdą wolną przestrzeń.
-
Zbyt poważne kino sensacyjne, które nieudolnie próbuje udawać coś więcej. Ocierając się przy tym o granice absurdu.
-
Nie porywa na żadnej płaszczyźnie - nijaka fabuła, przeciętne aktorstwo, nudne sceny walk. Jeden z tych filmów, które miały potencjał, ale został on pogrzebany sześć stóp pod ziemią.
-
Mimo, że dzieje się w wielu krajach, w tym Polsce to wielu ciekawych akcji się w nim nie doszukamy. Owszem niektóre robią dobre wrażenie, ale przy takiej ich ilości sama ich powtarzalność może spokojnie uśpić.
-
Celnie pokazuje, jak w dzisiejszych czasach możemy być narażeni na ataki terrorystyczne ze strony Państwa Islamskiego czy innych grup tego typu. To temat wyjątkowo aktualny i ważny. Dobrze, że twórcy wzięli go pod lupę, nawet jeśli nie wszystko w "American Assassin" im się udało.
-
Wizualnie film może nas wbić w fotel, reszta nas może chcieć z niego wygonić. Od przybytku głowa boli.
-
Kiepski scenariusz, pozbawiona fantazji reżyseria i nieustanne poczucie oglądania taniego spektaklu - dwa dobre występy to za mało, żeby to uratować.
-
W tym filmie nie ma niczego dobrego, co by podnosiło ogólną jego ocenę. Jest to produkcja nudna, niebudująca akcji, pusta.
-
Paradoksalnie jednak, jak to w przypadku podobnych tworów bywa, całość ogląda się bez bólu. Na każdy idiotyczny zwrot akcji przypada tu parę minut nieźle budowanego napięcia, każda bitka ma przynajmniej parę ujęć, które pozwalają zapomnieć, że filmu nie nakręcił Paul Greengrass, zaś wszystkich Dylanow O'Brienów tego świata równoważy jeden Michael Keaton.
-
Generalnie niniejsza produkcja miała potencjał, by stać się porządną rozrywką wykorzystującą aktualne lęki i bolączki, ale wyszło przeciętne, trochę nużące filmidło, które można obejrzeć albo i nie. Brak tego seansu w osobistych doświadczeniach niespecjalnie zuboży odbiorcę.
-
Godzinami można byłoby opisywać, co się nie udało albo co żenująco stereotypizuje kolejne społeczeństwa i narodowości. Szkoda na to czasu. Fakt jest jeden - "American Assassin" to miód na serca tych, którzy chcieliby zobaczyć, jak "biały człowiek" bierze w sprawy w swoje ręce i robi porządek.
-
Co prawda, w filmie znajdziemy sporo klasycznych motywów, ale wygrane to wszystko zostaje już z zachowaniem nowych reguł.
-
Nowy thriller akcji od totalnej klęski ratuje tylko Michael Keaton.
-
Obraz nie wymagający, schematyczny, przy którym można usnąć, a i tak nic się nie straci, o którym zapomina się niedługo po wyjściu z kina.
-
Na szczęście Kitscha na ekranie nie jest zbyt dużo. Jego koledzy po fachu skutecznie nadrabiają straty, czyniąc z filmu Michaela Cuesty zaskakująco udane widowisko idealne na leniwą, deszczową sobotę.
-
Ma w sobie pewien sznyt staroszkolnego kina akcji z lat 90., tylko że te polityczne wątki bardziej są balastem i spowalniają go przed staniem się klasykiem gatunku. Niby jest otwarta furtka na sequel, ale to bardziej produkcja na raz. Zobaczysz, zapomnisz i poczekasz na coś lepszego w tym gatunku.
-
Okazuje się być tendencyjnym sensacyjniakiem, który z powodzeniem mógłby zapełniać jedynie nocne pasma telewizyjne, i to w dodatku tych mniej popularnych stacji.
-
Założę się, że za parę lat będzie murowanym hitem wieczornych seansów na Polsacie, obok szlagierów ze Stevenem Seagalem. Szkoda mi trochę tej produkcji, ale no Michael Keaton to za mało, by go bronić.
-
Pomimo swojego tematu, oscylującego wokół realnych zagrożeń, jakim musimy dziś stawić czoła, w moim odczuciu pomyślany jest przede wszystkim jako rozrywka dla fanów gatunku. Stosunkowo niewielki jak na tego typu produkcje budżet nie pozwolił konkurować z klasykami spod znaku "Johna Wicka", stąd sceny konfrontacji nie są aż tak spektakularne czy nowatorskie. Ale i w filmie Cuesty odnaleźć można sporo "guilty pleasure".
-
Przewidywalne, pełne plastikowych postaci, bezpiecznie poprawne kino skierowane do wzdychających do sezonowej gwiazdki jak O'Brien chichoczących nastolatek.
-
Kino klasy B, pełne klisz i skrótów typowych dla gatunku kina sensacyjno-szpiegowskiego.
-
Nie jest arcydziełem, ale bardzo fajnie mi się go oglądało i w sumie to mi się podobał. Nie wiem czemu, ale czy zawsze musi być jakieś wytłumaczenie? To przez ten klimat.
-
Przykład kina z potencjałem, ale zaprzepaszczonego już na etapie tworzenia niezbyt przekonującej fabuły. Żadne aktorskie popisy nie są w stanie wynieść produkcję ponad przeciętną, gdy śladowe ilości napięcia skutecznie utrudniają utrzymanie uwagi na seansie.
-
Ma wszelkie cechy złego filmu akcji, gdzie rządzi banał oraz łopatologia.
-
Dylan O'Brien, Taylor Kitsch i Michael Keaton przewodzą dość przeciętnemu filmowi akcji, aczkolwiek jeśli nastawicie się na solidne kino klasy B, to na "American Assassin" możecie się nawet nieźle bawić.
-
Trochę szkoda, że schemat goni tu schemat, a jeden stereotyp drugi stereotyp. Fabuła okazuje się przewidywalna, a liczba kalek i zapożyczeń pasowałaby do filmów z Dolphem Ludgrenem, a nie pełnoprawnej produkcji kinowej.
-
Zaczyna się obiecująco, jak współczesne "kino zemsty", w którym miejsce bandytów zajmują terroryści, ale szybko zamienia się w trywialne i prymitywne "kino akcji" z typowymi atrybutami tego gatunku.
-
Z sali wyszedłem z jedną myślą - po kilku modyfikacjach można by z tego zrobić naprawdę dobry serial.
-
"American Assassin" cechuje typowa hollywoodzka bezczelność, która zaważa na odbiorze całego filmu, ale nie jest to film tragiczny.
-
Powstał potworek nie będący przyjemnym kinem rozrywkowym, a jednocześnie nie nadający się na poważny dramat. Brak tu rozwoju postaci oraz jakiegokolwiek przekazu, a jednocześnie tematyka nabiera zbyt poważnych tonów, by można było wyłączyć myślenie i rozkoszować się akcją.
-
Obraźliwy twór, zamieniający istotny problem terroryzmu w amerykańską pulpę rodem z pierwszych "Jamesów Bondów" - one posiadały jednak własny styl i konwencję, czego wyraźnie brakuje najnowszej produkcji Cuesty.
-
Spełnione zostały wszystkie wytyczne filmu sensacyjnego napompowanego scenami akcji i pościgów. Szkoda tylko, że "American Assassin" można postawić w jednym rzędzie z jego przeciętnymi odpowiednikami nadawanymi wieczorami w polskiej telewizji.
-
Brak tu prawidłowego sprzężenia akcji z fabułą. Scenariusz nie zajmuje, bo jest o tym samym co zawsze. I trzeba to też napisać wprost. American Assassin dostał się do kin, bo w obsadzie jest Michael Keaton.
-
Nie jest to kino klasy "Tinker Tailor Soldier Spy", ale to bardzo dobry thriller szpiegowski, stylowy, dość wyrafinowany wizualnie i zarazem nieprzeładowany nadmiernie efekciarską pracą kamery.