Firmowa impreza przedświąteczna wymyka się spod kontroli.
- Aktorzy: Jason Bateman, Olivia Munn, T.J. Miller, Jennifer Aniston, Kate McKinnon i 15 więcej
- Reżyserzy: Josh Gordon, Will Speck
- Scenarzyści: Dan Mazer, Justin Malen, Laura Solon
- Premiera kinowa: 9 grudnia 2016
- Premiera światowa: 7 grudnia 2016
- Ostatnia aktywność: 30 marca
- Dodany: 10 października 2016
-
Choć są momenty, w których ciężko powstrzymać się od śmiechu, to twórcom takiego kina należałoby jednak podrzucić pod choinkę olbrzymią rózgę.
-
Rozkręca się we właściwym tempie i nie zaskakuje niczym nowym czy specjalnie religijnie kontrowersyjnym, ale naprawdę można nie raz parsknąć ze śmiechu i okazji do facepalmu też się raczej nie uświadczy. Zgrabnie połączony kawał dobrej rozrywki, będący rzemieślniczym popisem amerykańskiej wirtuozerii filmowej.
-
Mimo obecności jak zawsze sympatycznego Jasona Batemana i lwiej części obsady "Saturday Night Live" tylko niektóre żarty trafiają w cel. Większość pozostaje sucharami i, co dziwne, twórcy wydają się świadomi ich słabości.
-
Nie dorównuje konkurencji, to produkt jednosezonowy, do obejrzenia i zapomnienia. Nawet tak zasłużonej obsadzie ekranowych weteranów nie udało się tchnąć życia w ten ograny i nudny schemat.
-
To przede wszystkim film momentów. Od tych żenujących, przez odpychające i niesmaczne do zabawnych i nielicznych, na których widownia pęka ze śmiechu.
-
Wynika z tego trochę niezłych gagów, ale większość jest w bardzo tanim gatunku: główną podstawą humoru jest to, że wszyscy są coraz bardziej uwaleni, a impreza coraz bardziej szalona i destrukcyjna. W całym tym chaosie ginie historia: w kulminacyjnej scenie chodzi o to, czy nasi bohaterowie złapią internet - napięcie było takie że mało sobie ręki nie odgryzłem.
-
Trudno temu filmowi odmówić wdzięku i konsekwencji.
-
To zdecydowanie nie jest film, który wprawia w świąteczny nastrój. Mimo to jest zadziwiająco mało irytujący, a nawet i zabawny.
-
Przyjemna komedia przy której można zapomnieć, że za oknem mróz i śnieg. I rozkoszować się jazdą bez trzymanki w świątecznym klimacie.
-
Gniot niewarty uwagi. Ta pozbawiona scenariusza produkcja zamęczy nawet najbardziej cierpliwych widzów.
-
Po męczącej dniówce "Firmową Gwiazdkę" można uznać za idealny wybór na wieczór w gronie przyjaciół z korporacji. Pozostali zabawę na tej imprezie mogą sobie podarować.
-
Okazji do śmiechu też nie zabraknie. Pod warunkiem, że macie choć trochę dystansu do siebie i sporadycznie głupich żartów.
-
Produkcja może się pochwalić wysokim poziomem jakości gagów i ironicznych wymian słownych. Niestety, seksualne aluzje w pewnym momencie przestają być zabawne i zaczynają sprowadzać film w stronę humoru gimnazjalnego.
-
Choć operuje oklepanymi zabiegami komediowymi i fabularnymi, jest całkiem znośnym, a nawet przyjemnym filmem rozrywkowym.
-
Gwiazdkowego klimatu pomimo wszechobecnych mikołajów nie ma tu za grosz...
-
Niestety, film jednego wieczoru, konia z rzędem temu, kto będzie cokolwiek pamiętał z filmu parę dni po jego obejrzeniu. Nie ma w tym obrazie niczego zaskakującego: wiadomo jak się potoczy, wiadomo jak się skończy, wiadomo jacy będą bohaterowie, a nawet to czym nas zaskoczą.
-
Miało szanse się to udać, gdyby ktoś bardziej popracował nad scenariuszem, a nie naszpikował go nieśmiesznymi żartami i liczył, że przynajmniej część z nich będzie bawić.
-
Nie jest szaloną imprezą bez trzymanki, to raczej przyjemna, tylko miejscami wymykająca się spod kontroli, domówka w gronie przyjaciół.
-
Może się pochwalić niesamowitą obsadą, ale nie pomaga to w stworzeniu filmu, który będzie się miło wspominać.
-
Nie skradnie waszego serca jako bożonarodzeniowa propozycja. Nie ubawi Was też sprośnym humorem. Obraz Gordona i Specka to po prostu zabawna propozycja na leniwe popołudnie przy piwku i jako taka otrzymuje ode mnie słabą trójkę.