Firmowa impreza przedświąteczna wymyka się spod kontroli.
- Aktorzy: Jason Bateman, Olivia Munn, T.J. Miller, Jennifer Aniston, Kate McKinnon i 15 więcej
- Reżyserzy: Josh Gordon, Will Speck
- Scenarzyści: Dan Mazer, Justin Malen, Laura Solon
- Premiera kinowa: 9 grudnia 2016
- Premiera światowa: 7 grudnia 2016
- Ostatnia aktywność: 20 września 2023
- Dodany: 10 października 2016
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Choć są momenty, w których ciężko powstrzymać się od śmiechu, to twórcom takiego kina należałoby jednak podrzucić pod choinkę olbrzymią rózgę.
-
Rozkręca się we właściwym tempie i nie zaskakuje niczym nowym czy specjalnie religijnie kontrowersyjnym, ale naprawdę można nie raz parsknąć ze śmiechu i okazji do facepalmu też się raczej nie uświadczy. Zgrabnie połączony kawał dobrej rozrywki, będący rzemieślniczym popisem amerykańskiej wirtuozerii filmowej.
-
Mimo obecności jak zawsze sympatycznego Jasona Batemana i lwiej części obsady "Saturday Night Live" tylko niektóre żarty trafiają w cel. Większość pozostaje sucharami i, co dziwne, twórcy wydają się świadomi ich słabości.
-
Nie dorównuje konkurencji, to produkt jednosezonowy, do obejrzenia i zapomnienia. Nawet tak zasłużonej obsadzie ekranowych weteranów nie udało się tchnąć życia w ten ograny i nudny schemat.
-
To przede wszystkim film momentów. Od tych żenujących, przez odpychające i niesmaczne do zabawnych i nielicznych, na których widownia pęka ze śmiechu.
-
Wynika z tego trochę niezłych gagów, ale większość jest w bardzo tanim gatunku: główną podstawą humoru jest to, że wszyscy są coraz bardziej uwaleni, a impreza coraz bardziej szalona i destrukcyjna. W całym tym chaosie ginie historia: w kulminacyjnej scenie chodzi o to, czy nasi bohaterowie złapią internet - napięcie było takie że mało sobie ręki nie odgryzłem.
-
Trudno temu filmowi odmówić wdzięku i konsekwencji.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Sam temat jest nawet dobra okazją do żartów. Bo nie ma nic głupszego od tych wigilii "pracowych".
Ale niestety film nie wykorzystuje tego potencjału komediowego. Samo spotkanie przeradzające się w połączenie libacji z orgią zajmuje góra 20% ekranowego czasu, a cała reszta to bardziej komedia o zarządzaniu firmą, którą bohaterowie - rodzeństwo dostali w spadku.
I tylko Aniston żal, bo to fajna kobitka. A tutaj dostała najgorsza rolę. Jej postać jest tak absurdalna i nieśmieszna, że aż boli.