Montfermeil, które pulsuje od napięć, gniewu i niepewności to miejsce, w którym nawet niewinny psikus może okazać początkiem rewolucji.
- Aktorzy: Damien Bonnard, Alexis Manenti, Djibril Zonga, Issa Perica, Al-Hassan Ly i 15 więcej
- Reżyser: Ladj Ly
- Scenarzyści: Ladj Ly, Giordano Gederlini, Alexis Manenti
- Premiera kinowa: 28 lutego 2020
- Premiera światowa: 15 maja 2019
- Ostatnia aktywność: 16 lutego
- Dodany: 16 maja 2019
-
Pokazuje, że wspólne dbanie o dobro, zrozumienie i pomoc to najbardziej ludzkie przymioty, których zabrakło w tym niby tolerancyjnym społeczeństwie.
-
Ladj Ly nie tylko stara się pokazać bezsilność przedmieść, ale i sam jest bezsilny wobec ogromu tematu, którego się podjął. Być może dla niego przedmieścia, które pamiętał sprzed lat są jedynie zniekształconym wspomnieniem, zupełnie jak treść dawno przeczytanej książki, po której po wielu latach zostaje tylko pamięć tytułu.
-
Jest niezwykle gniewnym filmem, z ostrym zacięciem społecznym.
-
"Nędznicy" nie zyskają sympatii tych, którzy od kina oczekują misyjności oraz nieskomplikowanych diagnoz i recept. Mimo że formalnie przystępny, film może odstręczać widzów liczących na przeżycie katharsis.
-
Nędznicy okazują się ściskającym za gardło obrazem. Pozbawionym, niestety, krzty optymizmu, niepatrzącym w przyszłość z nadzieją. I trudno się dziwić, skoro ta nędza okazuje się starsza niż najstarsi spośród żywych. Wszyscy równie winni i równie bezradni. Solidny oscarowy kandydat i konkurent.
-
Nie jest pozbawiony wad. Nie zmienia to jednak faktu, że podejmuje on aktualną i istotną problematykę. "Nędznicy" w założeniu wykreowani zostali jako apel i na tej płaszczyźnie sprawdza się bezbłędnie.
-
Ly realizacyjnie nienaganny, w kwestii wymowy wydaje się zagubiony. Stereotypowy względem postaci, podążający za publicystycznymi narracjami i filmowymi kliszami, w czym przypomina mi Małgorzatę Szumowską. Niezdecydowany w tym, czy ma krzyczeć głosem kina zaangażowanego, w którym mają przeglądnąć się jego rodacy czy dreptać ścieżką policyjnego dramatu.
-
To zaledwie urywek z rzeczywistości i powtórne zwrócenie uwagi na problem, który jest przecież znany od lat, ale nic nie zapowiada, aby cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić. Czy Ladj Ly i jego film doprowadzą do rewolucji? Nie sądzę, ale próbować warto. A jeszcze bardziej warto oglądać tak dobre filmy jak "Nędznicy".
-
Ladj Ly w swoim pełnometrażowym debiucie daje nam prawdziwego emocjonalnego kopniaka. Nędznicy to trzymający w napięciu dramat społeczny, z wyrazistymi i świetnie napisanymi postaciami. Dawno w kinie nie widziałem, aby w czasie napisów nikt nie wstawał i panowała tak absolutna, przejmująca cisza.
-
W finale produkcja traci na subtelności, ale w dalszym ciągu pozostaje jednym z najważniejszych obrazów współczesnego społeczeństwa i godnym reprezentantem Francji w wyścigu oscarowym.
-
"Nędznicy" to wyrzut sumienia współczesnego społeczeństwa, rozliczenie z grzechami systemu budowanego na cierpieniu. Film uderza bezpośredniością oraz autentyzmem, burząc bezpieczny mur naszych wyobrażeń o sprawiedliwości. Naturalizmowi przedstawienia lokacji i ludzi bliżej do dokumentu niż fikcji filmowej. To odważna propozycja dla widzów nie bojących skonfrontować się z brutalną rzeczywistością.
-
Ogląda się nieźle, ale na dłużej w pamięci nie pozostaje.
-
Otrzymujemy nie tylko kino gatunkowe z prawdziwego zdarzenia, ale także dojrzałą, uniwersalną opowieść, a może i przypowieść, o systemowej niesprawiedliwości, która prędzej, czy później, musi doprowadzić do wybuchu.
-
Powala siłą swojego wyrazu. Takiej kinowej petardy - w dodatku będącej fabularnym debiutem - nie tylko Francja, ale świat cały nie widziały od dawna!
-
Całość ma bezbłędny dramaturgiczny nerw i trudno wręcz uwierzyć, że Nędznicy są dziełem debiutanta.
-
Ladj Ly nie szuka przyczyn nadchodzącej rewolucji przedmieść, raczej wskazuje na wieczną aktualność problemu niekontrolowanego gniewu. Jakie ma bowiem znaczenie, kto zaprószył ogień, gdy pali się świat? Nie iskra jest ważna, lecz łatwopalność rzeczywistości, drenowanej przez cały kompleks problemów, które są coraz trudniejsze do rozwiązania.
-
Zwykło się myśleć, że film akcji nie jest do myślenia, jest do oglądania. Wychodząc z kina z "Nędzników" zmienicie zdanie: ten dynamiczny, wstrząsający, brudny, brutalny - zdecydowanie bez une fin heureuse - daje tyle do myślenia, że aż strach.
-
Znakomity kalejdoskop postaci, wydarzeń i obrazków, które dają obraz problemów trawiących francuskie społeczeństwo. Mocny i potrzebny film.
-
Sukces tego filmu wynika z bardzo podobnych przesłanek co sukces "Bożego ciała" Jana Komasy, konkurującego w tym roku z "Nędznikami" o Oscara w kategorii najlepszy film zagraniczny. Chodzi o talent obserwatora. Ly zauważa więcej, dostrzega szerszą perspektywę. "Nędznicy" w świetnym, pełnym suspensu, hitchcockowskim stylu, pokazując konkretną sytuację, równolegle diagnozują całą chorą rzeczywistość, w której funkcjonujemy.
-
Surowe kino ulicy, duchowy ni to sequel, ni to remake klasyka Hugo, film gatunkowy i interwencyjny w jednym. Ponadczasowy, a zarazem perfekcyjnie trafiający w zeitgeist, rezonujący z narastającą furią "czarnych kamizelek" z francuskich przedmieść, ale i gniewem wykluczonych pulsującym pod tkanką całej Europy.
-
Siłą filmu Ladj Ly są nie tylko brawurowe sceny zbiorowe, ale i olbrzymi autentyzm postaci oraz ukazywanych wydarzeń. Surowa, niekiedy niemal dokumentalna forma tylko potęguje to wrażenie. Widać, że reżyser zna ten świat i wie, w którą stronę skierować kamerę, jaką rozmowę podsłuchać. I chociaż da się wyczuć, do kogo jest mu najbliżej, nie staje wyraźnie po żadnej ze stron zarysowanego konfliktu.
-
Niestety, jeśli chodzi o bogactwo filmowych środków stylistycznych, różnorodność lub oryginalność wizualną to widz nic z tego tu nie uświadczy. Bliżej ekranizacji Ly do zerowego stylu niż jakiejkolwiek innej formy.
-
Rewolucja wybucha z gniewu wobec instytucji i nic nie stanie jej na drodze.
-
Przyznaję, sam pomyślałem, że Francja robi sabotaż, wystawiając do oscarowego wyścigu "Nędzników" zamiast "Portretu kobiety w ogniu". I choć moje serce jest po stronie filmu Celine Sciammy, to w budowaniu złożonego portretu społeczeństwa i stopniowej eskalacji negatywnych nastrojów "Nędznicy" sa filmem bardziej nieoczywistym niż te głośniejsze tytuły jak "Joker" czy "Parasite".
-
Fenomen "Nędzników" polega na tym, że reżyser utrzymuje ów żywioł w stanie nieustannego wrzenia, równocześnie konstruując z jego elementów dramat o natężeniu bliskim antycznej tragedii. Zostajemy wrzuceni w rwący strumień zdarzeń, zbudowanych wokół Issy i trzech policjantów z brygady do zwalczania przestępczości.
-
W Nędznikach kino jest nieoswojonym dzikim zwierzęciem nie potrzebującym złotych, estetycznych klatek. Rzeczywistość ekranowa sama się tłumaczy bez zbędnych rusztowań.
-
W moim rankingu ubiegłorocznego festiwalu w Cannes zaraz obok "Parasite" Bong Joon-ho stał do końca debiut Ladjy Ly. Jego "Nędznicy" to najważniejsze wydarzeń w świecie francuskiego filmu ostatnich lat. I chyba najbardziej udana fantazja, parafraza, uwspółcześniona wariacja na temat powieści Victora Hugo jaką od dawna widziałem w kinie.
-
Ladj Ly otwiera w kinie przedmieść nowy rozdział. I objawia się w nim jako mediator. Na tym polega jego patriotyzm.
-
Reżyser pozostaje w rzeczonym rozkroku na tyle długo, by zostawić nas z rozczarowującym banałem: wszyscy jesteśmy winni, Victor Hugo, "nędza zła macocha", sytym Europejczykom łatwo oceniać. To już serio lepiej, żeby się przez dwie godziny strzelali.