Final Girls
Źródło-
Film, z którego możesz wyjść na papierosa i niczego nie przegapić, stonerski samograj, stworzony do oglądania na kampusach i seansach o północy, kinofilska selekcja obrazów, które wciąż kształtują nasze wyobrażenia o powojennej Ameryce - dodaj, co chcesz, The Movie Orgy przyjmie wszystko.
-
"Celluloidowy schowek" angażuje nawet dziś, niemal trzydzieści lat po premierze, kiedy kino uporało się z częścią problemów. To zasługa dobrze opowiedzianego tematu i przemyślanego doboru rozmówców (wśród których są osoby homo- i heteroseksualne, gwiazdy ekranu i postaci mniej znane, nie zawsze związane ze środowiskiem filmowym.
-
W "Randce w ciemno", jak w wielu filmach z lat osiemdziesiątych, zadbano o to, by feministyczne treści zbalansować utrzymaniem status quo. I chyba nie ma sensu się na to obrażać.
-
Wizja Anwara jest zuchwała, zabawna i wybornie zatopiona w lokalnym kolorycie.
-
Czy można rozpocząć komedię fragmentem Elegii ósmej Rilkego, nie wychodząc na bufona? Czy we współczesnym kinie da się opowiedzieć o utracie twarzy, bez jej stracenia, tzn. bez odwoływania się do zużytych klisz o tożsamości w świecie nowych mediów? I przede wszystkim - czy w filmach nie powinno być więcej zwierzątek?
-
Brytyjka, choć świadoma złożoności opisywanego problemu, pierwszego kroku do zdrowienia swojej bohaterki, szuka zatem w uważności innych, empatii, siostrzeństwie. Jej dojrzały głos, unikający wartościowania, niemal reportersko lustrujący sytuację, chwytający ducha czasu, wsparty narracyjnym talentem, należy do czołówki tegorocznych premier.
-
W filmie Glazera jest sporo z narracji powieściowej "Łaskawych" Jonathana Littella. Główny bohater książki - Max Aue z precyzją i emocjonalnym dystansem relacjonował pochód ofiar Babiego Jaru. Przyjmowani przez Hessa interesanci w podobnym tonie dywagują nad odpowiednią przepustowością komór gazowych i najbardziej ekonomiczną formą spalania. Co ciekawe, ta rozmowa to jedna z niewielu tak dosłownych wobec zagłady scen filmu.
-
Tytułowa bohaterka, jak czytamy w opisie zamieszczonym na stronie Festiwalu Pięć Smaków, "patrzy na świat inaczej niż jej rówieśnicy". Amiko nie wypełnia obowiązków. Nie zdmuchuje urodzinowych świeczek, ale od razu skacze wokół prezentu jak energiczny szczeniak. Zamiast jeść ryż, sięga po deser. Z kruchego ciastka z czekoladą zlizuje tylko polewę, brudzi się przy tym, a resztę poślinionego biszkopta oddaje koledze.
-
Niezależnie od tego, czy autorka jest przenikliwą obserwatorką rzeczywistości, czy po prostu jej dzieło mimochodem zgrywa się z tęsknotami odbiorców, Superposition spełnia swoją funkcję. Opowieść o ucieczce od cywilizacji do dzikiego, wzniosłego miejsca, chwilowo kompensuje potrzebę zaszycia się w samotni. Przy okazji wbita zostaje jednak szpila: jeśli do seansu zachęciły nas melancholijne krajobrazy skandynawskiej przyrody, jest duża szansa, że na ekranie spotkamy siebie.
-
Dopracowany realizacyjnie, skromny w środkach, ale bardzo nowoczesny pod względem pracy kamery czy perspektywy, Saint Omer jest filmem wymagającym, otwierającym dyskusję, a nie ją podsumowującym.
-
Bairéad traktuje bohaterkę z czułością i zrozumieniem, pozwalając jej na indywidualne spojrzenie na świat. To film o oswajaniu samej siebie, bez konieczności zmiany czy wychodzenia poza ciszę.
-
Jest na jakimś poziomie wypowiedzią polityczną. Kreśląc życie małego miasteczka reżyserka tworzy pigułkowy obraz swojego kraju, jego krytyczną metaforę. Ale nie nadużywa oskarżycielskiego tonu. Wręcz przeciwnie - całość wieńczy jednoznacznie pozytywnym przesłaniem. Pięć diabłów to zresztą dzieło przebojowe: muzyczne, intensywne, świeże, zadurzone w popkulturze.
-
Doszukując się powodów tak zajadłej krytyki, utożsamiającej Żyletę z symbolem najtisowego bezguścia, łatwo dostrzec, że nie wynika ona z niskiej jakości filmu. A przynajmniej nie tylko.
-
Ten przekraczający formalne granice dzieła filmowego esej wizualny, poprzez który Jarman chciał pożegnać się ze światem, jest przykładem czułego portretu tożsamości intersekcjonalnej. A pomimo upływu lat reprezentowane przezeń problemy i rodzaje wykluczeń, których doświadczają grupy mniejszościowe, są dalej aktualne.
-
W recenzjach poświęconych filmowi Haliny Reijn często przewija się garść co bardziej znanych tytułów - irytująca swoim uproszczeniem kalka, która odbiera twórcom i twórczyniom ich indywidualny charakter. "Bodies Bodies Bodies" nie potrzebuje porównań, aby wybrzmieć. Mówi własnym głosem, nie przymila się do kultowości i prostych skojarzeń. To slasher wywrócony do góry nogami - znający i akceptujący swoją proweniencję, a jednocześnie odważnie idący po swoje.
-
W scenie otwierającej zawiera się wszystko, co istotne dla filmu: zmysłowa sztuczność świata, dosadna, ale i oniryczna skojarzeniowość, wreszcie poczucie, że nic nie jest tym, czym się wydaje. Gwałt, który okazuje się perwersyjną grą,rozpoczyna blisko dwugodzinną serię prowokacyjnych zmyłek. Nieokreśloność płci i związane z nią zaskoczenie to zabieg charakterystyczny dla filmów francuskiego reżysera.
-
W porównaniu do wielu filmów o społeczności LGBTQ+, gdzie to orientacja seksualna staje się głównym źródłem konfliktu dla opowiadanej historii, w Służącej zdaje się ona nieistotna. Jest to raczej opowieść o emancypacji Hideko, która bez miłości i wsparcia Sookhee być może nie dałaby rady wyzwolić się spod ciągłej opresji.
-
Oprócz normalizacji tematu dorastania osoby niebinarnej największą zaletą Na zawsze Amber jest nieokrzesana forma dokumentu. Twórczynie stosują kolaże, kojarzące się z punkowymi zinami, gdzie nagrania w różnego rodzaju jakościach podkreślają złożoność charyzmatycznej postaci.
-
To film traktujący o czymś więcej niż o morderstwie. To w głównej mierze opowieść o odnalezieniu siebie w drugim człowieku i rozkochaniu się w jego duszy. Historia o wielu rodzajach miłości - matki do dziecka i dziecka do rodziców, miłości do siebie oraz tej romantycznej, rozgrzewającej do czerwoności, o której pisze się wiersze.
-
Prosty, pełen humoru, nieszablonowych postaci i dziwnych zdarzeń film, w którym czas płynie wolno, a pomiędzy kolejnymi scenami przemyka, w nienachalny sposób, bezpretensjonalna mądrość życiowa. Reżyser unika patosu, wielkich hipotez i próby zdefiniowania pokazywanego świata. Zamiast tego pozwala bohaterom po prostu być, a publiczności daje przyjemność przebywania z nimi.
-
W jednym z wywiadów Bertrand Mandico porównał surrealną erotykę Waleriana Borowczyka do igły wbitej w brzoskwinię. To obrazowe skojarzenie - zestawiające delikatność, okrucieństwo i zmysłową fizyczność - można z powodzeniem przyłożyć do filmów obu reżyserów. Nic dziwnego więc, że w Boro in the Box, wywrotowej, fikcyjnej biografii polskiego prowokatora, czuć głębokie zrozumienie składowych jego twórczości.
-
Cytowanie nie sprowadza się do samego cytowania, ale służy sięgnięciu w głąb historii, gdzie West ukrył dodatkowe przyjemności. X to dzięki temu nie tylko Teksańska Masakra wannabe, ale i film docierający do szerszych kontekstów kina lat siedemdziesiątych.
-
Twórcy nie tylko starają się zdemitologizować biografię hollywoodzkiej gwiazdy i zwrócić uwagę, jak media i fabryka snów szkodliwie wpływają na postrzeganie celebrytów przez samych siebie - do tego stopnia, że uniemożliwia im to zdrowe funkcjonowanie w społeczeństwie i wśród bliskich. Siła filmu tkwi w przedstawieniu uniwersalnego problemu. Najdroższa mamusia pokazuje ambiwalentną relację dziewczynki z matką - z jednej strony strach przed jej napadami szału, z drugiej - współczucie i miłość.
-
Naszpikowany dowcipnymi, błyskotliwymi dialogami film La Cavy działa jak dobrze naoliwiony mechanizm - cięte języki bohaterek mogłyby krzesać iskry.
-
Tym, co może najbardziej zachwycać podczas seansu, jest zarówno odwaga, aby w epoce coraz częściej stawiającej na wysokobudżetowe produkcje stworzyć intymny, autokrytyczny dramat, jak i gorzka uniwersalność treści, w których odbija się brudne wnętrze Hollywood.
-
Drużyna Pierścienia nurza się jeszcze co prawda w bajkowych zachwytach, pielęgnując moc dobrej opowieści i awanturniczych wojaży, ale jednocześnie zapowiada już grozę wyzierającą na horyzoncie kolejnych krain Śródziemia.
-
Furia przedstawia MMA nie jako wybieg dla złaknionych sławy pato-celebrytów, którzy dla chwili uwagi i wynagrodzenia w chaotyczny sposób dają sobie po ryjach. Opowieść o Aleksandrze bliższa jest takim klasykom jak Rocky, gdzie walka jest kluczem do poznania siebie, wymagającym żelaznej dyscypliny i większej siły ducha niż mięśni.
-
Został wyprodukowany i wyreżyserowany przez wirtuoza rozbuchanej wyobraźni, którego pomysły do dziś budzą podziw nieprzeciętną kreatywnością.
-
Na motyw przewodni filmu urasta niezręczność, która naznacza nie tylko ataki bohatera, ale w jakimś stopniu właściwie wszystkie relacje międzyludzkie.
-
Na pierwszy rzut oka debiut reżyserski Olivera Stone'a to jeden z wielu niskobudżetowych horrorów nakręconych w latach siedemdziesiątych. Pod tą fasadą kryją się jednak ciekawe ścieżki interpretacyjne.
-
Podczas seansu Colonii dopada nas niestrawność. Wstrzymujemy oddech i łamiemy zęby na wyrytych w kamieniu realiach, horrorze zapisanym ręką sadysty w setkach tysięcy ludzkich życiorysów.
-
Historia opowiedziana w Kate jest prosta jak grecki mit, pradawna baśń czy szekspirowska sztuka, co ułatwia odczytywanie jej w archetypicznym kluczu. To uniwersalna historia o zdradzie, pragnieniu władzy i próbie życia na własnych zasadach.
-
Na szczęście film Céline Sciammy nie okazał się przereklamowany. Z całego seansu najbardziej jednak zapamiętałam wrażenia nieobjęte żadnym z wyżej wymienionych haseł, a mieszczące się bliżej uszu.
-
Francuska twórczyni nie kryje się ze swoją kinofilską pasją. Unika fałszywej skromności i krygowania się, stawiając na odważne inspiracje dokonaniami poprzedników, przy czym czoła chyli nie tylko Davidowi Cronenbergowi, ale i wrażliwej na cielesne przekroczenia w duchu ekstremy - Claire Denis. Jednocześnie rezygnuje z oczywistej pomnikowości i jednoznacznych analogii na rzecz kolażowości cytatów i epileptycznych poptwistów prosto z epoki przebodźcowania.
-
Rodzinna misja ma wymiar symboliczny. Odwołania do Harveya Weinsteina, który sam przypomina komiksowego, przebrzydłego złoczyńcę, działają na wyobraźnię. Kolekcjonowanie młodych kobiet/wdów, żerowanie na ich słabości, manipulowanie nimi, kontrola nad ich ciałami - Czarna Wdowa to bohaterka doskonale przystosowana do tego, by wyzwolić legion swoich sióstr spod władzy napęczniałego villaina. Jej solowy film sam jest przecież swego rodzaju wyzwoleniem.
-
Mimo lżejszych tonów próżno tu szukać optymizmu. Perwersyjny klimat filmu nie pozostawia złudzeń - to nie żadna radosna opowiastka o akceptowaniu siebie.
-
Okupujący kina w tym samym roku, co sztandarowy dla nurtu Omen, film Narcisa Ibáñeza Serradora wyraźnie kontestuje oczekiwania i oczywiste tropy kojarzone z horrorem dziecięcym.
-
Przy całej komediowości Detektywa małolata, komediowości szczególnej, bo ani nie trywializującej obrazu świata przedstawionego, ani nie spowijającej go absurdem, Abe istnieje w tej roli bez pastiszu. Może dlatego, że noirowy detektyw zawsze jest trochę komediowy, ironiczny, podobnie - zawsze jest jakoś melancholijny. To outsider, który odczepił się innych, kiedy już doświadczył, jakiego świata stanowi cząstkę.
-
Mimo spoglądania w niepewną przyszłość, do końca pozostaje przede wszystkim relacją z pielęgnowania momentów.
-
Reichardt opowiada o przemocy, ale upycha ją na drugim planie lub poza kadrem - w rozmowach o fizycznych karach, w tle knajpianej pogawędki, w unaocznieniu jej przykrych skutków. Jej film jest po trosze słoneczny, ale też jakoś duszny - obrazy są ciasne, obleczone ze wszystkich stron wszędobylską przyrodą.
-
Młody, ale mający już na koncie pierwsze sukcesy reżyser, uszlachetniając opowieść o wielkim, atakującym znienacka zwierzęciu, zaproponował kinomanom nowatorską rozrywkę, która jednak nie odżegnywała się od egzystencjalnych dramatów minionych epok. Jednocześnie film wyraźnie stawiał na barwność i monumentalność opowieści, która miała otworzyć nowy rozdział kina masowego, redefiniując znaczenie kinowego przeboju.
-
"Strefa" przypomina o pierwotnym uczuciu olśnienia i grozy w bezpośrednim, niczym niezakłóconym kontakcie z naturą.