-
Wydawać by się mogło, że statek tonie na naszych oczach i ciężko w ogóle sobie wyobrazić jego dotychczasowe funkcjonowanie na mapie piszczącej biedą okolicy. W końcu Lombard jest nie tyle filmem o placówce, gdzie jedni sprzedają, drudzy kupują i "jakoś" to się kręci. Jest portretem Polski, o której bogate miasta regularnie milczą, traktując jako ciekawostkę, co jakiś czas pochylając się i dobrotliwie głaszcząc po głowie, a potem szybko wracając do swoich interesów.
-
Prosty, pełen humoru, nieszablonowych postaci i dziwnych zdarzeń film, w którym czas płynie wolno, a pomiędzy kolejnymi scenami przemyka, w nienachalny sposób, bezpretensjonalna mądrość życiowa. Reżyser unika patosu, wielkich hipotez i próby zdefiniowania pokazywanego świata. Zamiast tego pozwala bohaterom po prostu być, a publiczności daje przyjemność przebywania z nimi.
-
Słodko-gorzka pigułka z Polski B, gdzie czas się zatrzymał, jak w tym komisie, gdzie nie ma perspektyw na drugie życie, zarówno dla przedmiotów, jak i wegetujących wokół ludzi. Ale "Lombard" to także śmiech, pozytywne myślenie, nieustannie przychodzące do głowy szalone pomysły i sporo nadziei, a tą niesie wiara w małą społeczność, która mimo przeciwności losu wciąż potrafi się wspierać.