Maciej Kędziak
Krytyk-
Twórca filmu, izraelski reżyser Matan Yair, bardzo wiarygodnie oddaje klimat tego, jak jak wygląda współczesny Izrael - ten zwyczajny, w zasadzie nam nieznany. Codzienny, rozgrywający się w trudnych dzielnicach, wśród pozostającej na dorobku grupy społecznej.
-
Piękno, które przeraża - tak, najkrócej, można powiedzieć o nowej francuskiej animacji.
-
Należy do tego typu kina, które dotyka, kąsa, szarpie - a w efekcie boli. To trzeci już, tylko w tym roku, rumuński film w polskich kinach, który warto poznać.
-
Ta kinowa opowieść jest czymś więcej niż tylko romantyczną komedią z elementami melodramatu. Zawiera coś z manifestu, ważnego głosu, zabranego w imieniu takich, jak tytułowa Aurora kobiet.
-
Taka sobie, miłosna, komedyjka? Owszem, ale nawiązująca, w wielu miejscach, do najlepszej filmowej tradycji kina znad Sekwany.
-
Twórca "Konstytucji" znalazł wspólny język dla swoich bohaterów. A dokonał tego w mistrzowskim stylu. Tego języka naprawdę warto się nauczyć.
-
"Dwie kobiety" należą do kategorii kina kobiecego, ale takiego w najlepszym wydaniu. Psychologiczne, refleksyjne, mądre.
-
Ujmująca opowieść o pewnej parze dojrzałych ludzi, u których slogan "jesień życia" wywołałby gromki śmiech.
-
To film, który działa kojąco. Odpręża. Jednocześnie pokazuje, że sposób, w jaki traktujemy nie tylko koty, ale generalnie zwierzęta, może mówić o tym, jakimi jesteśmy ludźmi.
-
Z samego środka piekła. Dopiero ta filmowa relacja z oblężonego miasta tak naprawdę uzmysławia, co dzieje się za jego zburzonymi murami.
-
To nie tylko przygoda. To ważna lekcja życia.
-
Jest stylowym, żeby nie powiedzieć kostiumowym dramatem, w którym - na szczęście - oprawa wizualna pozostaje jedynie uzupełnieniem tego, co przeżywają jego bohaterowie. Reżyser wydobył i podkreślił przede wszystkim psychikę głównej bohaterki.
-
Wywołuje śmiech przez łzy i łzy przez śmiech. To film z gatunku afirmujących. Tytułowe poczucie szczęścia pozostaje z nami jeszcze długo po projekcji. Jutro również będziecie się uśmiechać.
-
Za ten film należą się Niemcom wielkie brawa, gratulacje, szacunek. W 103 minutach opowiedzieli o najtrudniejszym z ludzkich problemów, przed jakimi może stanąć człowiek.
-
Powstała filmowa, pełna przenikliwego sarkazmu, opowiedziana z poczuciem humoru i wyczuciem smaku satyra na francuskie społeczeństwo. Ta przerysowana, całkowicie świadomie, historia demaskuje panujące nad Loarą konwenanse. Z upływem czasu stają się one skostniałe i groteskowe.
-
Kim Ki-duk, jeden z najbardziej znanych na świecie koreańskich reżyserów, opowiada tym razem o przekraczaniu granic - systemowych, politycznych, ludzkich i moralnych. Biedny rybak, który w efekcie awarii silnika jego łódki, dobija do brzegu wrogiego państwa, staje się bohaterem bardzo uniwersalnej i nieustannie aktualnej historii.
-
Reżyser, z pewnością, sprawnie i swobodnie bawi się narzuconą konwencją. Znajduje w niej miejsce na sceny całkiem serio - pełne dramatu i nawet przejmujące, szczególnie w wykonaniu Tomasza Kota. Są i te z przeciwnego bieguna: komediowe, przechodzące nawet w pewien rodzaj pastiszu i groteski.
-
Film, który wymaga choć odrobiny wyciszenia się, obejrzenia go przy zwolnionych obrotach. Odłożenia na bok codziennej gonitwy myśli. Wtedy, filmowa wędrówka do tytułowego miasta, będzie smakować jeszcze bardziej. Jak doskonałe wino, które stamtąd przecież pochodzi. 75 minut naprawdę wybornej degustacji.
-
Zawiera wszystkie, najlepsze elementy komedii, ułożone w błyskotliwą, a do tego pełną uroku całość. Smaczna, nienużąca, wartko płynąca akcja, oparta na prostym pomyśle scenariuszowym i dramaturgicznym.
-
Bo tego filmu, wyjątkowo, można również nie tyle oglądać, co słuchać, słuchać i słuchać.
-
Film bez jednoznacznego zakończenia. Podróż Star zdaje się nie mieć kresu. Jedni będą przez to bardzo ziewać w kinie, a innych to bardzo ucieszy.
-
Niestety, ale trudno jest uwierzyć w to, czego jesteśmy świadkami na ekranie. Historia kontaktu z duchem czy wątek tajemniczych sms-ów, które docierają do głównej bohaterki od nieznajomego, pozostają wydumane i papierowe.
-
Uduchowiony, patetyczny, w tonie niedzielnego kazania. Filmowy moralitet, który momentami staje się natarczywie nudny. Kiedy jednak spojrzymy na "Chatę" jako sztandarowy film z kategorii "christian movie" - gatunku, który święci obecnie triumfy w USA, to będziemy mniej krytyczni.
-
Jest kolejnym udanym powrotem do klasycznej filmowej animacji.
-
Jest trochę jak naukowy referat o stanie społeczeństwa - nie tylko w tytułowej Szwecji. Ale na całej Ziemi.
-
W tym teledyskowym filmie, który momentami przypomina bardziej klip niż fabułę, najbardziej udali się bohaterowie - za sprawą talentu wybranych przez Dolana aktorów.
-
Sugestywna, oryginalna metafora tego, jak działał komunistyczny system - konkretnie, w jaki sposób wpływał na postawy niektórych ludzi.
-
Ta chropowata, niewystylizowana, realizowana głównie za pomocą ujęć z ręki opowieść ma wielką siłę rażenia. Dotyka i "dociska".
-
Perfekcyjnie "przestudiowano" drogę Olgi Hepnarovej - od coraz bardziej zamykającej się w sobie, do gotowej na czyn ostateczny.
-
To, poza baśniowym, fantastycznym charakterem opowieści dla młodych widzów, naprawdę ważny film dla dorosłych.
-
Sceny batalistyczne - których jest naprawdę sporo - próbują "zagłuszyć" naprawdę liczne, "puste przebiegi" w scenariuszu. Zupełnie zapomniano czy może celowo pominięto tym razem poczucie humoru, jakie przecież towarzyszy poprzednim częściom.
-
Pełen pasji, ekspresji, doskonale wyreżyserowany.