Dokument pokazuje współczesne konsekwencje wprowadzenia rozwiązań z manifestu partii socjalistycznej opublikowanego w 1968 roku.
- Aktorzy: Zygmunt Bauman, Erik Erichsen
- Reżyser: Erik Gandini
- Scenarzysta: Erik Gandini
- Premiera kinowa: 10 lutego 2017
- Premiera światowa: 15 listopada 2015
- Dodany: 12 stycznia 2017
-
Mimo że momentami dokument Gandiniego przypomina rozprawkę z socjologii i brakuje mu chwilami dyscypliny, bo nie jest trzymany w ryzach i czasami gubi wątek, to oferuje ciekawsze spojrzenie na temat relacji międzyludzkich niż niektóre amerykańskie obrazy opowiadające o miłości.
-
Wkłada kij w mrowisko, prowokuje i daje do myślenia. To lubię!
-
Opowiada ciekawie i dowcipnie. Problem w tym, że "Szwedzka teoria miłości" jest boleśnie czarno-biała i niewiele ma wspólnego ze współczesną Szwecją.
-
Ciekawie się to ogląda w Polsce, która wzmacnia model rodziny blisko narodu.
-
Dokonuje diagnozy szwedzkiego społeczeństwa, obalając mity o skandynawskim raju.
-
Ten filmowy esej jest ciekawy i pouczający, choć trudno go nazwać odkrywczym i w wielu miejscach pokrywa się ze stereotypowymi wyobrażeniami o Szwecji jako kraju bogatym i dobrze zorganizowanym, ale zimnym, sterylnym i niegościnnym.
-
Okazuje się najciekawszy tam, gdzie charakterystyczne dla niego okrucieństwo niespodziewanie łączy się z czułością.
-
Ta sprzeczność między deklarowanym a rzeczywistym przesłaniem "Szwedzkiej teorii miłości" mogła pogrążyć dokument Gandiniego. Zamiast tego stała się największą zaletą, pobudza bowiem widzów do myślenia i dyskutowania o filmie i na pewno nie pozwala przejeść obok niego obojętnie.
-
Szczery i mądry, ale jest zrobiony też sercem. Bo o jego istnieniu i potrzebach próbuje nam przypomnieć.
-
Jest trochę jak naukowy referat o stanie społeczeństwa - nie tylko w tytułowej Szwecji. Ale na całej Ziemi.
-
Świetny pomysł na przekorny walentynkowy wieczór, choć zamiast wzruszeń dostarcza nawozu do refleksji. Nie zawsze przyjemnej.