Patryk Głażewski
Krytyk-
Tym samym cykl rozpoczęty kontrowersyjnym wyborem Craiga został godnie zakończony, a co Bondowi udało się w szczególności, to to, że każda kolejna premiera wzbudzała duże emocje.
-
W Legionie samobójców: The Suicide Squad brakuje nieco wyważenia, ale Gunn w końcu pokazał jak to powinno wyglądać od samego początku.
-
Brakuje tu jednak elementu, który mocniej by go wyróżniał na tle innych filmów wojennych. W finale bywa nieco patetycznie, jednak znaczna większość filmu jest szorstka, wulgarna i brutalna, co zadowoli miłośników tego rodzaju kina.
-
Choć w dziedzinie adaptacji bijatyk film nie ma mocnej konkurencji, całości paradoksalnie brakuje mocniejszego uderzenia. Zaszkodziło tu kilka nietrafionych decyzji, lecz jeżeli czeka nas w przyszłości kolejna filmowa seria, całość mimo wszystko niesie ze sobą potencjał.
-
Serial skupia się na prostych, wesołych przygodach i robi to znakomicie, odpowiednio utrzymując tempo.
-
Głównym mankamentem Manka jest to, że choć historię ogląda się z zaciekawieniem, nie jest ona szczególnie porywająca.
-
Jak często u Kaufmana, mamy tu motywy zagłębiania się w zepsutą psychikę bohaterów, którzy być może sami sobie tworzą problemy. Nie brakuje też pewnej dozy komediowości.
-
Nie porwał mnie jak pozostałe filmy Christophera Nolana, którego wciąż niezwykle sobie cenię jako twórcę. Jego najnowsze dzieło nieco mnie wymęczyło, lecz być może przy kolejnych seansach docenię i zrozumiem je bardziej. W końcu każdy odtwarzacz ma funkcję cofania czasu.
-
Gdyby to był kolejny amerykański horror, utonąłby w morzu podobnej do siebie taniochy. Można było pobawić się nieco bardziej schematami i oczekiwaniami, a tak kończymy z tym, co mamy. Chwilę zabawi, ale szybko popadnie w zapomnienie.
-
Spełnia swoje zadanie, będąc sztampowym filmem familijnym, który wbrew pozorom traktuje źródłowy materiał z szacunkiem - a to już coś.
-
Nie jest to także horror w zwykłym tego słowa znaczeniu. Film stara się wytworzyć pełną niepokoju atmosferę, tym samym stając się obrazem nieco lovecraftowskim. Napięcie ostatecznie udzieli się i nam. W końcu kogo nie przyciągnie tajemnicze światło, gdy dookoła panują wyłącznie pustka i ciemność?
-
Spokojne i nastrojowe kino. Ktoś kto liczył na dynamiczne kino pokroju Marsjanina może się srodze zawieźć, a tych na pewno przyciągnie twarz Brada Pitta, który całkiem dobrze radzi sobie z rolą.
-
O ile pierwszy film był długi, tak kontynuacja trwa prawie trzy godziny. Nie odczuwałem jednak znużenia, ponieważ stale coś się dzieje, nawet jeśli występuje pewna powtarzalność wątków.
-
Ewidentnie tym, co stanowiło największą siłę serialu, była swojskość bijąca z szarych barw polskiego podwórka, szkolnego otoczenia pamiętającego jeszcze czasy PRL-u czy sytuacji znanych każdemu widzowi. Humor najczęściej bywał głupawy, silący się zazwyczaj na kontrowersyjność za pomocą wulgaryzmów czy przemocy, co tylko nakręcało dorosłych odbiorców.
-
Czasem, gdy podobnie jak Vincent czujemy zachwyt nad otaczającym nas pięknem, jesteśmy z tego poczucia nagle wyrywani. Wiemy przez to, że jest on człowiekiem pełnym sprzeczności, który najchętniej zostałby pozostawiony sam sobie, a jednocześnie tak bardzo potrzebuje wsparcia i miłości.