Rok 2029. Walczący z cyborgami John Connor wysyła w przeszłość Kyle'a Reese'a, by uratował jego matkę przed terminatorem.
- Aktorzy: Arnold Schwarzenegger, Jason Clarke, Emilia Clarke, Jai Courtney, J.K. Simmons i 15 więcej
- Reżyser: Alan Taylor
- Scenarzyści: Laeta Kalogridis, Patrick Lussier
- Premiera kinowa: 1 lipca 2015
- Premiera DVD: 25 listopada 2015
- Premiera światowa: 21 czerwca 2015
- Ostatnia aktywność: 17 lutego
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Całkiem znośny film - do popcornu i coli. Jeśli nie mamy co z sobą robić przez dwie godziny, to można to coś obejrzeć. Trochę szkoda mi tego "dzieła", bo mógł to być powrót cyklu w wielkim stylu, jak to uczyniono z Jurassic World. Niestety, dostajemy coś na poziomie dwóch ostatnich filmów z uniwersum, a nie kino na miarę kultowej części pierwszej i genialnego sequela.
-
Cierpi na syndrom sequelozy. Więcej, głośniej, szybciej - lecz niekoniecznie lepiej.
-
Jeżeli zgadzamy się, że "jedynka" i "dwójka" to klasyki, a kolejne dwa filmy serii należy zaliczyć do wpadek, nie powinno dziwić, że "Terminator: Genisys" to zwrot ku początkowi.
-
Słaby i przewidywalny, a całości nie ratują nawet średniej jakości efekty specjalne.
-
Kawał porządnej rozrywki. Nie dziwię się, że Schwarzenegger wrócił dla takiego scenariusza. Tym razem naprawdę było warto.
-
Fanów serii nie trzeba przekonywać, a pozostali może się skuszą, chociażby po to, by zobaczyć jak dzięki podróżom w czasie stary Arnold Schwarzenegger bije się z młodym Arnoldem Schwarzeneggerem. Kolejny raz okazało się, że w kinie wszystko jest możliwe.
-
Powrót Arnolda Schwarzeneggera do jednej ze swoich legendarnych ról to najlepszy element nowego "Terminatora". Niestety, jeden z niewielu udanych.
-
Jak ocenić Terminatora Genisys? Moim zdaniem plasuje się on niżej niż pierwsze dwie odsłony, zaś wyżej niż ma to miejsce w przypadku Buntu maszyn i Ocalenia. Film znacznie stracił na źle dobranych aktorach i fatalnym wątku romansowym, niemniej motyw nałożenia się linii czasowych i postać Schwarzeneggera zgrabnie spajają obraz.
-
Jeżeli liczyliście na najlepszego Terminatora od lat, który będzie godnym następcą dwóch pierwszych części, możecie się srogo zawieść. Tym niemniej Terminator: Genysis to w dalszym ciągu solidnie zrealizowane kino akcji z masą easter eggów, które fani serii będą wyłapywać przez długie miesiące.
-
Wywraca do góry nogami całą historię serii i nie bardzo tłumaczy dlaczego. Wszystkie powiązania zakładają, że dokładnie wiemy o co chodzi, co dla wielu może być mocno kołujące. Jeśli natomiast znacie serię i lubicie Arnie'go to będziecie się świetnie bawić.
-
Były chwile, gdy miałam wrażenie, że nie rozchodzi się w "Terminatorze" o świat, a o miłość dwojga młodych ludzi, którzy nie powinni być razem. Męskie kino zapachniało nagle paranormalnym romansem. To, w połączeniu z wyraźnym obniżeniem minimalnego wieku potencjalnego odbiorcy filmu, sprawiło, że zagubiłam się nieco targetowo.
-
Bardzo typowy blockbuster - ma kilka ciekawych scen między postaciami, ale wszystko to niknie w bylejakości i straconych szansach.
-
Zbyt humorystyczne podejście do historii i nic nie wnoszące sceny akcji zabijają ten film.
-
W "Terminatorze Genisys" jest kilka inspirujących pomysłów oraz Arnold w swojej popisowej roli. Ale bez porównań na korzyść poprzednich filmów się nie obejdzie.
-
Dobra produkcja, z kilkoma wadami, jednak w ostatecznym rozrachunku naprawdę warto ją obejrzeć. Mamy mnóstwo akcji, walk, wybuchów i podróży w czasie. Nie można jednak także zapomnieć o rewelacyjnej ścieżce dźwiękowej i zdjęciach.
-
Podczas seansu "Terminator: Genisys" czułem się nieswojo, bo nie jest to film podobny do klasycznych wersji o przygodach Terminatora. Niemniej jednak wyznacza nowoczesną wizję tego, w jaki sposób połączyć to, co stare i dobre, oraz to, co nowe i sprawdzone w dzisiejszym kinie. Boję się takich połączeń, ponieważ są mi równie bliskie, co dalekie, jak chyba większości z mojego pokolenia.
-
Miał potencjał i jakoś dałoby się wybaczyć wady, ale nokaut w postaci złych decyzji obsadowych i, co jest tegoż skutkiem, kiepskiego aktorstwa, sprawia, że film leży na deskach i nie ma nadziei, że się podniesie.
-
Po dwudziestu czterech godzinach od wczorajszego seansu wciąż nie jestem pewny, jaki ani o czym film oglądałem. Jak zatem finalnie miałbym go ocenić?
-
Czy fani Terminatora oraz Dnia Sądu znajdą tu coś dla siebie? Wbrew pozorom: tak - trzeba tylko zacisnąć zęby, jak T-800 naśladujący uśmiech.
-
Wywołuje mieszane uczucia i z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Warto jednak ten film zobaczyć, chociażby dla samego Schwarzeneggera, który nie tylko przy pomocy efektów specjalnych przeżywa tu kolejną młodość.
-
Pusty, ale efektowny, bardzo dobrze zrealizowany. Zapewnia dobrą rozrywkę pod warunkiem, że nie porównuje się go z najlepszymi odsłonami serii.
-
Nie jest dobrym filmem, wyzierają z niego złe pomysły i wielkie dziury logiczne, a ikona serii - Arnold Schwarzenegger, zdecydowanie powinien odpuścić sobie już wcielanie się w T-800. Jednak mimo tych wszystkich zarzutów i z pełną ich świadomością, na seansie bawiłem się bardzo dobrze.
-
Prosty film rozrywkowy dla masowego odbiorcy. Szkoda straconej szansy na świetne kino science fiction.
-
Na nowego Terminatora szedłem z przekonaniem, że czekają mnie dwie godziny męki i gwałtu na jednej z moich ukochanych serii. Okazało się, że nie jest tak źle i film broni się jako całkiem dobre wakacyjne oglądadło. Choć oczywiście nie ma nawet porównania do genialnych pierwszej i drugiej części.
-
Jest dziełem absurdalnym. Wcale niezłym, jeśli chce się oglądać go jako film sensacyjny, ale tragicznym gdy próbuje się go analizować na serio.
-
Reprezentuje najgorszy rodzaj pastiszu, taki, który nie przejaskrawia, tylko upupia. Skondensowany mrok pierwowzorów zostaje zastąpiony stylem zerowym i kategorią wiekową PG-13.