KinoKoneser.pl
ŹródłoNazywam się KinoKoneser i też jestem filmoholikiem. Filmy nałogowo oglądam odkąd tylko pamiętam. Fascynacja zaczęła się od kina akcji z udziałem Jeana-Claude'a Van Damme’a, wraz z ilością obejrzanych tytułów ewoluowała niejednokrotnie kształtując mój obecny filmowy gust, który zdecydowałem się zmaterializować i odzwierciedlić na moim blogu.
-
Ciężko nazwać "Paradoks Cloverfield" filmem udanym, zwłaszcza, że scenariusz aż kipi od nieudanych wyborów. Samej produkcji bliżej do zrealizowanego za ogromną kasę przedstawiciela kina klasy B, niż do kosmicznego blockbustera, czy galaktycznej odysei.
-
Poza młodzieńczą i naiwną miłością nie ma w zasadzie nic.
-
W tym wszystkim na największe atuty tego filmu wyrastają porządne zdjęcia i świetny montaż. To tylko pokazuje moc i siłę tego filmu. Jeśli lubicie tytuły o innych nieudolnych bandziorach takie jak "Sztanga i cash", czy "Arizona Junior" może uda Wam się znaleźć jakąś małą nić porozumienia ze Shraderem.
-
Dawkuje różnorodne emocje i podejmuje różne style. Balansowanie pomiędzy grozą, humorem, czy absurdem jest bardzo płynne i nie wywołuje uczucia sztuczności.
-
Siła "Zła we mnie" tkwi w fantastycznej, osobliwej atmosferze niepokoju, utrzymującej nas ciągle w gotowości na nadejście najgorszego. W dodatku film jest tak nieoczywisty i intrygujący, że zaciekawienie widza wydawałoby się tylko formalnością.
-
Jest to pozycja bardzo nieoczywista, świetnie zrealizowana, co tym bardziej powinno zachęcić do jej obejrzenia.
-
Winocour udało się nadać nowych brzmień znanym gatunkowym kliszom. Dzięki niej "Cień" stał się interesującym reprezentantem dreszczowców oraz w mojej ocenie pozycją obowiązkową dla fanów tego typu produkcji.
-
W dobie czarnych bohaterów oraz negatywnych wartości "Przełęcz ocalonych", kultywująca pozytywne wzorce, jest wyrazem sprzeciwu wobec aktualnych tendencji.
-
Mogło być z tego wielkie kino, a jest tylko przyzwoicie. Przyjemności z oglądania nie można mu odmówić, ale wypadało pokusić się o coś więcej niż tylko dobra rozrywka.
-
Odtwórczy i nieco wybrakowany pod względem fabularnym oraz urzekający w warstwie estetyczno-wizulanej.
-
Pozornie nie zapowiada nic nowego i odkrywczego, ale w tych ciemnych i mało optymistycznych odcieniach wypada nie tylko autentycznie, ale i widowiskowo. Świetnie wyważona kompozycja dramatu ludzkiego, społecznego oraz kryminału i strzelanin.
-
Dawno się tak nie emocjonowałem, nie przeżywałem wydarzeń na ekranie - a to niby tylko zombie-movie!
-
Daleko mi do uznawania "La La Land" za wybitną pozycję. Doceniam jednak warsztat Chazella, który z niezbyt interesującego scenariusza uczynił udane widowisko z atrakcyjną otoczką.
-
Kryminalną zagadkę z horrorowym zacięciem w postaci "Lamentu" kupuję w tej postaci bez cienia wątpliwości. I jest to jeden z najlepszych filmów roku 2016.
-
Mimo niedociągnięć, "Midnight Special", to dobry film. Wielbiciele stylu Nicholsa zapewne i tak będą z seansu zadowoleni, a z resztą, która przypadkiem trafi na ten film może być różnie.
-
Wyrób horroropodobny - zawiera wszystkie mankamenty charakterystyczne dla tego gatunku i nie oferuje niczego wyszukanego.
-
Hollywood jak malowane, co zresztą potwierdzają wyniki boxoffice'u. Zazwyczaj patrzę na takie pozycje z dużą niechęcią, ale emocje i podziw tym razem zwyciężyły nad chłodnym podejściem do filmu.
-
Zagubiłem się w tej historii chyba bardziej niż główny bohater.
-
Obraz specyficzny, nie dla każdego, jednak lubujący się w rumuńskiej kinematografii znajdą tutaj to, co lubią.
-
Gdyby całkowicie porozwijać wszystkie wątki, to "Boss" musiałby trwać pewnie o kilka godzin dłużej. Furmanowi udało się wyjść z twarzą i mimo niemal 130 minut taśmy ogląda się ten tytuł z nieprzerwanym zainteresowaniem. Na minus same zawiązanie akcji oraz finał, które wydają się tanio rozegrane i nie pasują do bardzo porządnego środka.
-
Owszem, jako lekkie kino rozrywkowe, "Eddie zwany Orłem" może się podobać. Z pewnością wielu osobom dostarczy sporo pozytywnych emocji, jednak do mnie to nie trafia. Względy ideologiczne biorą nade mną górę i nie jestem za dostosowywaniem produkcji do potrzeb widza oraz jak największego sukcesu.
-
To przede wszystkim rozrywka, niestety słaba i bardzo odtwórcza. O całej reszcie też trzeba zapomnieć żeby zaliczyć seans do udanych i nie uznać czasu za stracony.
-
Poprawna, intrygująca opowieść z pewnym reżyserskim morałem, z którą warto poznać się osobiście.
-
Nic więc "Brooklynu" nie wyróżnia na tle innych melodramatów. Nie zmieni tego dobra realizacja, świetna gra aktorska, czy piękne krajobrazy i zdjęcia.
-
Iñárritu nie pozwolił na zbyt wiele akcji. Fabuła toczy się w dosyć monotonnym, usypiającym tempie z kilkoma zaplanowanymi pikami akcji serca. Wszystko jednak jest tak pięknie i estetycznie skomponowane, że snującą się "Zjawę" chce się chłonąć.
-
Festiwal niespełnionych obietnic, gdzie góruje ponad wszystkim tematyka.
-
Cooglar świetnie połączył sportowe widowisko z ludzkim dramatem.
-
Szczerze zachęcam ze zmierzeniem się z tym filmem.