-
W tym wszystkim na największe atuty tego filmu wyrastają porządne zdjęcia i świetny montaż. To tylko pokazuje moc i siłę tego filmu. Jeśli lubicie tytuły o innych nieudolnych bandziorach takie jak "Sztanga i cash", czy "Arizona Junior" może uda Wam się znaleźć jakąś małą nić porozumienia ze Shraderem.
-
Schrader próbuje bawić się w postmodernistyczną, eksperymentalną zabawę formą, by ożywić ograne klisze kina klasy B. Chociaż dla mnie jest to zbyt bałaganiarskie, zaś finał wywołuje jedno wielkie WTF w głowie, to miewa ciekawe, wręcz drapieżne momenty.
-
Ogląda się tak, jak jeździ się na rollercoasterze. Podjazdy są za długie, ale wynagradzane szybkimi zjazdami.
-
Wszelkie narracyjne potknięcia rekompensują nam tu aktorzy, a szczególnie Dafoe. Od lat nie był w tak doskonałej aktorskiej formie, a jego Mad Dog to autentycznie przerażający wściekły pies. I choćby dla niego warto "Dog Eat Dog" zobaczyć.