tlenoodporna
Użytkownik-
Najbardziej epicki fanfilm w historii kina. Niby dziurawe, niby bzdurne, niby przygniata ciężarem, ale żaden 3-godzinny moloch nie da nam jeszcze długo tyle skrajnych emocji. Zwieńczenie na jakie MCU zasługiwało.
-
Świetny finał trzech pierwszych faz MCU. Gdyby po tym filmie nie byłoby kolejnych produkcji osadzonych w tym uniwersum, to byłoby idealnie zwieńczenie serii. Ma co prawda pewne problemy z historią, ale finał wynagradza wszystko.
-
Czasem staje się zbyt pretensjonalna, ale za to, że wygląda jak klasyka polskiej kinematografii, której remaster wypuszczono w tym roku do kin, szanuję okrutnie. Bywa, że jest lekki przerost formy nad treścią, ale to, z jaką miłością stworzono tę formę, wynagradza wszystkie wady filmu.
-
825 września 2018
- 15
- #16
- Skomentuj
-
Szaleńcza i mistrzowsko wciągająca jazda bez trzymanki. Najlepszy Peter Parker, najlepsza Gwen Stacy, najlepszy Spider-Man. Kreatywna i przepiękna perełka.
-
1011 grudnia 2018
- 12
- #48
- Skomentuj
-
Wielka szkoda, że film nabiera tempa dopiero od tej sceny w sklepie, na którą wszyscy czekali, a przed jej nadejściem zbyt często się snuje, ale jak przypieprzy nagłym wybuchem emocji, to włosy stają dęba. Dialogi bywają zbyt podniosłe i pompatyczne, ale aktorzy, zdjęcia, muzyka i bijące serducho Harlemu napełniają widza fajnym ciepełkiem mimo faktu, że bierze na klatę jeden z najbardziej sk*****łych rozdziałów z historii ludzkości.
-
Guilty Pleasure. Zabawa podczas seansu była naprawdę przednia, mimo wielu wad, które nie powinny mieć racji bytu w takich produkcjach. Warto się jednak poświęcić i obejrzeć choćby dla ironicznej kreacji niezawodnego Toma Hardy’ego. Po wcześniejszym nastawieniu na komedię gwarantowana świetna rozrywka.
-
Najsmutniejsze jest to, że czasem to naprawdę dobry film - Hardy z Venomem radzą sobie naprawdę ładnie i ich dyskusje to zdecydowanie największa zaleta filmu. A potem wracamy do głównej fabuły, która przypomina czemu ten film nie jest dobry - bo to czysty scenariuszowy chaos, z wymieszanymi wieloma gatunkami i nawet nie starający się nas zainteresować.
-
To kolejny średni film z originem komiksowej postaci lecz przez grzebanie w stumilionowej produkcji przez osoby nie mające pojęcia co robią wyszedł z tego przeciętniak, którego musiał udźwignąć tylko jeden aktor. Warto samemu sprawdzić jeżeli macie w sobie odrobinę dziecka lubiącego komiksy z lat 90. Dużo mięcha, dużo akcji i mało logiki.
-
Cierpi na masę problemów z fabułą i montażem, a sam złoczyńca to typowy zły człowiek w garniturze, który później zmienia się w większego stwora podobnego do tytułowego bohatera. Jednak sceny akcji wypadają nieźle, a relację Venoma z Eddie'm zrealizowano naprawdę dobrze. Od momentu połączenia tej dwójki bawiłem się całkiem dobrze na tej produkcji. Szczerze mówiąc, naprawdę chciałbym zobaczyć sequel do tego filmu.
-
Czy jest to dobry film? Nie. Czy bawiłam się na nim dobrze? W sumie tak. Będzie to dla mnie takie guilty pleasuer. Film ratuje Tom Hardy oraz relacja Venoma i Eddiego. Tyle, że jest to typowy origin, który po 10 latach MCU jest po prostu słaby. Pierwsza część filmu gdzie poznajemy głównego bohatera jest zbyt długa i zaczeło się robić nudno. Szkoda, że nie zrobili jak w Spider-man Homecoming, wtedy poznalibyśmy Eddiego już po połączeniu z Venomem.
-
Cóż wszystko co się działo wokół tej produkcji nie napawało optymizmem. Hardy stara się jak może a jego relacja z symbiontem jest... głupia,ale urocza. Motywacje Venoma są idiotyczne ale nie tak jak złoczyńcy. Ehhhh tak złoczyńca w tym filmie to jedno wielkie XDD. Niewykorzystana jest Williams, efekty to niezły crap tylko, że ogląda się to znośnie. Dla Hardego można się wybrać, ale poza tym to lepiej przejść się na Kler.
Ps:Tak w tym filmie jest Harrelson i o ja pierdole Woody co oni ci zrobili. -
Chaotyczne lazy writing i papierowe otoczenie z postaciami bez charyzmy. Tom Hardy po raz kolejny udowodnił jednak, jak dobrym jest aktorem. Ratuje ten film i to na wiele sposobów. Lecz po tylu odsłonach spod szyldu Marvela, publiczność oczekuje czegoś więcej. Scena po napisach końcowych daje nadzieję na rehabilitację pełnokrwistą kontynuacją.
-
Chaotyczny i przeładowany wątkami - sceny akcji są świetne, a finał daje radę, ale niestety cięcia z fatalnym Ultronem ciągną film w dół.
-
Typowy film Marvela z trochę wymuszonym humorem, takim sobie CGI i standardowym origin story. Ok, ale nic odkrywczego.
-
Zrobione od linijki solidne origin story by Marvel z fenomenalnym aktorem. Nic więcej, nic mniej.
-
-
Esencja zajebistości i przykład jakie cudeńka mogą powstawać gdy odda się dużo pieniędzy takim ludziom jak Del Toro. Kocham. I TEN MOTYW MUZYCZNY <3 https://www.youtube.com/watch?v=1vU7XqToZso
-
Prezentuje irytującą i nieobliczalną nastolatkę by pokazać jak ciężko jest niektórym, gdy nie mają de facto niczego.
-
-
-
Marvelowski Władca Pierścieni połączony z Guardians of the Galaxy i rodzinnym dramatem. Why not?