Upflix.pl
ŹródłoNa bieżąco śledzimy zmiany w ofercie platform VOD w Polsce oraz udostępniamy wyszukiwarkę ułatwiającą odnalezienie szukanych tytułów. Aktualnie w bazie mamy 15 różnych platform! Regularnie piszemy o tym co się pojawi, lub zniknie z katalogów Netflixa, HBO GO, Amazona i innych. Udostępniamy czytelnikom recenzje filmów i seriali, a także informujemy o wszelkich nowinkach związanych z branżą.
-
Choć zakończenie jest nieco pompatyczne, a produkcja momentami traci tempo, a centralna część zdaje się nieco zbyt długa, film zdecydowanie należy do udanych. Śnieżne bractwo trzyma w napięciu nie tylko dzięki wyjątkowemu realizmowi wydarzeń przedstawionych na ekranie, ale także zdjęciom oddającym emocje towarzyszące bohaterom.
-
To refleksja na temat zdrowia psychicznego, naszych wewnętrznych demonów oraz bezwarunkowej miłości. Ulotne emocje, których nie można uchwycić kamerą, oraz lęki, które skrywane są za uśmiechem - z filmu Charlotte Wells przebija się smutna refleksja, że czasem dostrzegamy za mało, za późno.
-
Ma wiele niedociągnięć, które negatywnie wpływają na odbiór całości. Seans można obejrzeć od początku do końca, a na platformie Netflix znajdziemy o wiele gorsze polskie produkcje. Szkoda, że film Nykowskiego nie wyróżnia się swoim stylem lub charakterem, bo wtedy mielibyśmy szansę na adaptację kolejnych części powieści Zbigniewa Nienackiego.
-
Prawdopodobnie nie podbije serc widzów, niezależnie od miejsca na ziemi. Niemniej jednak uważam, że to całkiem solidny serial. Broni się on wątkiem sci-fi, bardzo dobrym wykonaniem technicznym, jak również w punkt dobraną ścieżką dźwiękową. Pomimo że wątek romantyczny jest dość rozczarowujący, to inne udane elementy produkcji sprawiają, że chcemy obejrzeć te sześć odcinków do końca.
-
Miałam duże wątpliwości, czy twórcom uda się poprowadzić kolejny sezon przygód Joego Goldberga w sposób przyciągający uwagę i trzymający w napięciu do samego końca. Tymczasem dostałam zupełnie odmiennego głównego bohatera niż w poprzednich epizodach, co sprawia, że Ty ogląda się z rosnącym zainteresowaniem. Choć traktuję to bardziej jak zagadkę kryminalną, niż zabójczy romans, takie ujęcie gatunkowe zdecydowanie kupuję.
-
Trzeba oddać Léi Mysius, że potrafi w niebywały sposób zbudować klimat filmu. Poszczególne sceny są nie tylko dobrze przemyślane, ale również świetnie zainscenizowane. To przyjemny powiew świeżości narracyjnej, która ubrana została w płaszcz tajemniczości i która zbliżona jest swoim charakterem do fantastycznej baśni opowiadanej na dobranoc.
-
Produkcja Scheinerta i Kwana jest czystą rozrywką, w której kluczowe znaczenie odgrywa... bajgiel. Twórcy są w pełni świadomi kiczu, który fundują odbiorcy, mrugając do widza raz po raz i wywołując przy tym same pozytywne reakcje. Wszystko wszędzie naraz może się podobać, choć jednocześnie może być nieznośne w swojej groszowej filozofii. Może w innym multiversum ten film byłby jeszcze lepszy?
-
Obawiam się, że Makabryczne japońskie opowieści przejdą niezauważone przez widzów do biblioteki Netflixa wypełnionej masą różnego rodzaju anime. Tymczasem to ciekawa pozycja dla wszystkich tych, którzy kochają niekonwencjonalne fabuły oraz nie boją się nieeuropejskiego podejścia do gatunku horroru. Choć nie wszystkie odcinki serialu Makabryczne japońskie opowieści są tak samo intrygujące, to uważam, że warto dać szansę tej serii.
-
Nie spodziewałam się tak udanego seansu po Młodym mistrzu. Dostałam dynamiczną, naprawdę dobrze zrealizowaną komedię. Czyżby to był najlepszy Jackie Chan, jakiego możemy zobaczyć na małym ekranie? Wielu tak uważa. Jeśli lubicie klasyczne filmy kung fu, to zdecydowanie warto sięgnąć właśnie po tę pozycję hongkońskiego twórcy. Uwaga: rozbudza apetyt, aby obejrzeć kolejne produkcje z gatunku sztuk walki.
-
Nie wiem, czy doczekamy się trzeciego sezonu Sexify. O ile pierwsza część przygód nawet zachęcała, aby sięgnąć po kolejny z odcinków i obejrzeć historię do końca, tak drugi sezon już w pierwszym epizodzie sugeruje, by zostawić serial na później.
-
Szkoda, że Menu można było tylko obejrzeć, a nie się nim delektować. Choć pierwsza część filmu zapowiadała dobre widowisko, tak z każdą następną sceną wpadliśmy w wir monotonnej idei przekazywanej przez twórców w siermiężny sposób. Całość okazuje się ani smaczna, ani niedobra, jednak pozostawia z dużym niedosytem.
-
Pozytywnie mnie zaskoczył i pozostawił w pamięci kilka naprawdę świetnych scen, takich jak taniec głównej bohaterki podczas imprezy szkolnej. Jest to raczej niezobowiązująca rozrywka, dodatkowo z gatunku młodzieżowych, jednak oferuje wciągającą fabułę pełną tajemnic, która dobrze utrzymuje napięcie.
-
Tobias Lindholm nie stworzył dzieła na miarę Polowania z fenomenalną rolą Madsa Mikkelsena. Dobry opiekun to film prawidłowy, fabularnie intrygujący, jednak wykonany zbyt zachowawczo, aby zapadł widzowi na dłużej w pamięć.
-
Niesamowite widowisko. I choć wojna nie ma w sobie nic pięknego, trudno nie zachwycać się kadrami, które przedstawia nam James Friend. Przez prawie dwie i pół godziny przyglądamy się okrucieństwu i bezsensowi prowadzonych działań wojennych, które przemieszane są ze scenami dowódców decydujących o życiu i śmierci. Produkcję Edwarda Bergera nie ogląda się jak film wojenny, a jak horror.
-
Pomimo sporych oczekiwań najnowsza produkcja Guillermo del Toro skazana jest raczej na zapomnienie. Możliwe, że klimat Halloween przyciągnie widza na jeden lub dwa odcinki, jednak początkowe epizody nie zachęcają do sięgnięcia po kolejne. Odbiorca liczący na serial z gatunku horroru poczuje się srogo rozczarowany, bowiem Gabinet Osobliwości ma problemy z budowaniem napięcia, a co dopiero poczucia niepokoju.
-
Nie sądziłam, że polska komedia kryminalna może dostarczyć tylu pozytywnych wrażeń. Z pewnością nie będzie to produkcja roku, a na Netflixie możemy znaleźć o wiele ciekawsze pozycje z gatunku rozwiązywania zagadek. Wciąż jednak uważam, że Gang zielonej rękawiczki to niezobowiązujący wybór na wieczór, który dostarcza przyjemnej odskoczni względem seriali, z którymi obcujemy na co dzień.
-
Żałuję, że Derry Girls już zakończyły swoją historię. Dostarczyły nam one solidną dawkę humoru oraz w punkt rozpisane ścieżki dialogowe.
-
Robi wrażenie pod kątem realizatorskim, pokazując ogrom i nieprzewidywalność żywiołu. Czy warto zatem było drugi raz zalać Wrocław? Wydaje się, że tak.
-
Dobrze zrealizowana pod kątem technicznym produkcja, która w ciekawy sposób operuje obrazem oraz kolorem. Choć twórcy nie uniknęli błędów, w tym niekiedy zbyt powolnie prowadząc fabułę, to całościowo dostarczyli nam serię wyróżniającą się pozytywnie na tle pozostałych seriali kryminalnych.
-
Nie będzie moją ulubioną animacją od Netflixa. Arcane - mimo nietypowej grafiki - podobało mi się zdecydowanie bardziej. Jednocześnie produkcja polsko-japońskiego duetu stanowi świetną rozrywkę na wieczór wypełnioną akcją oraz dynamicznymi rozwiązaniami fabularnymi. Seria ta przypadnie również do gustu osobom lubującym się w klasycznym - aczkolwiek nieco krwawym, anime.
-
Niezwykle trudno zżyć się z głównym bohaterem, a tym samym w jakikolwiek sposób odczuwać trudy jego wyprawy i dążenie do realizacji pasji. Całość została po prostu pozbawiona emocji, a szkoda, bo historia polskiego himalaisty niewątpliwie stanowi solidne podstawy dla scenariusza filmowego.
-
Musical mnie nie rozczarował pod kątem muzycznym. Uważam, że to odważne - także ze względu na gatunki - widowisko, które potrafi umiejętnie budować atmosferę i napięcie.
-
Nie mam wątpliwości, że będę tęsknić zarówno za poczciwym Jimmy, jak i szalonym Saulem. Twórcom, a przede wszystkim Bobowi Odenkrikowi, udało się wykreować niezapomnianą postać, która niewątpliwie odciśnie swoje piętno w historii seriali telewizyjnych.
-
Twórcy postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko, zaostrzając apetyt publiczności. Sposób, w jaki bracia Duffer zbudowali portrety bohaterów oraz poprowadzili fabułę zachęca, aby przed ostatecznym starciem jeszcze raz odświeżyć sobie wszystkie sezony Stranger Things.
-
To, co przede wszystkim przemawia za sięgnięciem po "Peacemakera" to świetny, ironiczny, często autotematyczny humor. Jednakże nie oczekujmy wytrawnego poczucia humoru, bowiem produkcji Gunna bliżej do gówniarskich żartów urządzanych za czasów szkoły.
-
Realizacyjnie Ferajna z Baker Street może się podobać. Pod kątem fabularnym epizody są jednak dość nierówne. Żeby nie zdradzać zbyt wiele, wspomnę tylko, że warto dać szansę produkcji po pierwszym odcinku, który nieszczególnie angażuje emocjonalnie.
-
Seanse odcinków serialu dokumentalnego o koszykarzach rywalizujących w NBA dostarczają niebywałej rozrywki na co składa się nie tylko wciągająca historia samego klubu Chicago Bulls, ale również dynamiczny montaż.
-
Włoski twórca zdecydował się odkryć przed widzem intymny obraz własnej duszy. Żaden z poprzednich filmów nie był aż tak osobisty i bliski Sorrentino. Dzięki temu oglądamy bezpretensjonalne spojrzenie na artystyczne początki neapolitańczyka utkane przez przeznaczenie, zrządzenie losu lub przypadek.
-
7.54 stycznia 2022
- 1
- Skomentuj
-
To obraz samotności przedstawianej w różny sposób. Każdy z bohaterów jest sam i każdy zmuszony jest do walki z własnymi demonami. W tym męskim świecie pojawiają się wyraźne pęknięcia, których nie będzie można już załatać. Psie pazury to ospały seans sensualny, który wypełniony został w punkt dobraną muzyką Greenwooda.
-
Arcane okazuje się być jedną z największych, pozytywnych niespodzianek 2021 roku. Na ten sukces składają się naprawdę intrygująca historia oraz świetna kreska. Ta pozycja repertuarowa może zainteresować wszystkich fanów dobrej grafiki i choćby tylko z tego powodu warto dać szansę produkcji Netflixa.
-
Sama historia wzbudza zainteresowanie i stanowi dobry materiał na scenariusz. Prawdopodobnie to wyłącznie chęć dowiedzenia się, jak rozwiązano tę zagadkę sprawia, że dotrzemy do końca seansu. Niestety, żaden inny aspekt nie zachęca do projekcji.
-
Na pewno przypadnie do gustu fanom anime, a także innych rodzajów animacji. Postawię odważną tezę, że serial spodoba się również widzom, którzy cenią sobie dynamiczne krótkie fabuły i sporą dawkę akcji.
-
To nie jest kino wysokich lotów, ale też nie należy się tego po nim spodziewać. To lekka rozrywka, łatwa do wchłonięcia i zapomnienia. Fani Dietera i Zacka Snydera powinni być zadowoleni.
-
Winni nie są filmem złym - wręcz przeciwnie, pomysł jest świetny, a aktorstwo na najwyższym poziomie. Niestety jego istnienie samo w sobie jednak wydaje się mijać z celem, bo to po prostu angielskojęzyczna wersja duńskiego filmu, która właściwie niczym nie różni się od pierwowzoru. A jeśli porównać obie wersje, duńska wypada mimo wszystko korzystniej. Świat nic by nie stracił, gdyby amerkańska wersja Winnych nie powstała. Dlatego o wiele lepiej sięgnąć po prostu po oryginał.
-
Na rauszu nie jest w swojej tematyce wybitnie przełomowe i odkrywcze, nie stanowi również novum w dziedzinie komentarza społecznego. Duńczycy bowiem nie od dziś mają problem z alkoholem, podobnie jak wiele innych narodów. Jednakże to właśnie ostatnia scena, dająca poczucie niebywałego katharsis niesie ze sobą poczucie świeżości i sprawia, że film jest tak udany.
-
Przyjemna produkcja na rodzinne popołudnie. O ile byłoby lepiej, gdyby twórcy nie starali się wmówić widzowi, jakie to wielkie, przełomowe, feministyczne i progresywne dzieło stworzyli. Czasami po prostu potrzebujemy zanurzyć się w pięknym świecie, gdzie śliczna dziewczyna zakochuje się z wzajemnością w przystojnym księciu. Bo w takich historiach nie ma przecież nic złego. Każdy z nas potrzebuje czasem eskapistycznej opowieści.
-
To serial, który mógł być wielki. I choć tak się nie stało, nadal stanowi dobrą propozycję na miły wieczór. Być może, jeśli dostanie zamówienie na kolejny sezon i zyska więcej czasu, naprawdę uda mu się stać bardzo znaczącą pozycją mówiącą o ważnych problemach - nie tylko tych dotyczących świata akademickiego. Potencjał do tego jest ogromny, szczególnie z Sandrą Oh i Jayem Duplassem w obsadzie.