Alicja Sterna
Krytyk-
"Mrs. America" ogląda się więc z fascynacją, zaciekawieniem i szczerym podziwem. Można nienawidzić pani Schlafly, ale nie sposób odmówić jej skuteczności i wywalczonego sobie szacunku: mówi się wręcz, że gdyby nie jej poparcie, Donald Trump nie zostałby prezydentem Ameryki.
-
Trzecia seria "Obsesji Eve", którą już można oglądać na HBO GO, to nadal przyjemność dla oka i niezła zabawa, ale twórcy zdają się nie mieć pomysłu, jak wtłoczyć nowe życie do nieco zużytej już formuły.
-
Mimo podejmowania poważnych tematów film ma w sobie lekkość, świeżość i dużo wiary w to, że miłość i kariera wcale nie muszą się wykluczać. Zasługa w tym i samej Gerwig, która podeszła do materiału źródłowego z czułością, jak i aktorek i aktorów.
-
Lekka i bezpretensjonalna komedia romantyczna to nie szczyt możliwości reżysera, ale broni się błyskotliwością, humorem i świetnymi kreacjami aktorskimi. I warto ją ocenić w oderwaniu od towarzyszących filmowi kontrowersji.
-
Ten fascynujący dokument każe nam zatem zakwestionować naszą zdolność wyrobienia sobie opinii na każdy temat. Coś takiego jak prawda tutaj przecież nie istnieje.
-
Dokument, który nie pozostawia obojętnym, wywołuje emocje - nieraz sprzeczne i trzyma za gardło. Warto choć na chwilę podążyć za tym szaleńcem, Aleksem Honnoldem.
-
Od strony wizualnej "Faworyta" jest nie tyle bez zarzutu, co po prostu fenomenalna. Niżej podpisana jest fanką filmów kostiumowych, ale nawet ktoś, kto nie lubuje się w tego typu kinie, doceni obraz Lanthimosa za wspaniałe wnętrza, piękne kostiumy i genialne zdjęcia, kręcone bez sztucznego oświetlenia w konwencji "rybiego oka" - Łukasz Żal ma poważnego konkurenta w osobie Robbiego Ryana.
-
-
Yorgos Lanthimos nie zawiódł fanów swojego talentu. Jego inspirowane mitem o Ifigenii "Zabicie świętego jelenia" jest godnym następcą ukochanego przez festiwale "Lobstera", a może nawet filmem lepszym, bo bardziej koherentnym i przejrzystym.
-
Jest jednak przede wszystkim pełnym empatii i ciepła spojrzeniem na ludzi zignorowanych przez "amerykański sen". A ostatnia scena złamie wam serce na pół.
-
Zbudowany jest z przeciwieństw: jednocześnie intymny i epicki, delikatny i brutalny, poetycki i realistyczny, jednostkowy i uniwersalny. Barry'emu Jenkinsowi, dla którego to dopiero drugi film, udało się to wszystko połączyć w całość, która daje poczucie uczestniczenia w czymś dla kina rzadkim i wyjątkowym.
-
Dojrzewanie do akceptowania własnej seksualności i pokonywanie lęków w przekraczaniu progu dorosłości dawno nie było w kinie tak poruszające.
-
Ważny głos przeciwko odzieraniu człowieka z godności, a więc zawsze aktualny.
-
Kawałek dobrego, można chyba powiedzieć, że rozrywkowego kina.
-
Jest momentami bardzo zabawny - dialogi celowo ocierają się o śmieszność. Ale przede wszystkim jest szokujący, hipnotyczny i przerażający. Już nigdy na sesje zdjęciowe modelek nie spojrzycie tak samo.
-
To film zbudowany z paradoksów. Nie ma w nim ani jednej sceny seksu, a i tak bezwstydnie nim ocieka, na pierwszym planie są tu gołe męskie klaty i pośladki, a i tak w centrum znajdują się kobiety, fabuła jest szczątkowa, a i tak bawimy się na nim nieprzyzwoicie dobrze.