Rok 1996. Podczas wspinaczki na najwyższy szczyt świata członkowie ekspedycji stawiają czoło potężnej burzy śnieżnej.
- Aktorzy: Jason Clarke, Josh Brolin, Jake Gyllenhaal, John Hawkes, Robin Wright i 15 więcej
- Reżyser: Baltasar Kormákur
- Scenarzyści: Simon Beaufoy, William Nicholson
- Premiera kinowa: 18 września 2015
- Premiera DVD: 24 lutego 2016
- Premiera światowa: 2 września 2015
- Ostatnia aktywność: 1 kwietnia
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Przejmujący, ale nie do końca pesymistyczny, pozostający długo w pamięci po wyjściu z kina.
-
Pewnych rzeczy za pomocą słów po prostu nie sposób przekazać. Trzeba je pokazać...
-
Największą siłą tego obrazu jest jednak nie historia, a, wspomagane klimatyczną muzyką, wspaniałe zdjęcia autorstwa Salvatore Totino, które doskonale oddają piękno góry. Zupełnie jakbyśmy razem z himalaistami wspinali się na Everest.
-
Po seansie zamiast dreszczyku emocji, zostaje gula w gardle.
-
Można jedynie przyklasnąć decyzji reżysera, który nie zdecydował się na kolejny nudny film katastroficzny. "Everest" to świetnie wyreżyserowane kino przygodowe, które w końcówce zamienia się w pasjonujący thriller.
-
Jeżeli nie jesteś fanem klimatów górskich, ten film na pewno zmieni twoje zdanie. Jest to wręcz poetycki obraz piękna natury jakim są góry oraz trudu z jakim spierają się wspinacze górscy.
-
Jest nie tylko najlepszym filmem w dorobku Kormakura, ale i jedną z ciekawszych górskich propozycji wysokobudżetowego kina amerykańskiego.
-
Wbrew oczekiwaniom "Everest" nie jest jedynie opowieścią katastroficzną, thrillerem o utajonym zabójcy - potężnej górze. Jak dla mnie rodzi wiele etycznych i moralnych pytań.
-
Po zakończeniu seansu będziecie się czuli, jakbyście wyszli na szczyt Everestu i z niego wrócili, tylko że w pewnym momencie zorientujecie się, że za żadne skarby nie pamiętacie tych cudownych widoków.
-
Imponuje od strony wizualnej - bez szkody dla fabuły, i pomimo tego, że wiadomo, co oglądamy i jaki będzie tego finał, reżyser jest w stanie podsycać emocje do samego końca, a film z każdą kolejną sceną nabiera impetu niczym tocząca się kula śniegowa prowadząca do nieuniknionego.
-
Naprawdę nerwowo robi się tu dopiero w samym finale. Większość filmu to natomiast urokliwa widokówka ze skąpanych w śniegu okolic wokół Góry Gór.
-
Podczas kilku scen osobom o słabszych nerwach nawilżą się policzki - warto mieć ze sobą w trakcie seansu zachomikowaną choć jedną paczuszkę chusteczek, inaczej pod fotelem pojawi się mała, słona kałuża.
-
Emocjonujący, imponujący obsadą i świetnymi zdjęciami.
-
Dobry, ale nic poza tym. Spełni wymagania widza, który ciekaw jest fabularnego spojrzenia na historię wyprawy Roba Halla. Powiniem spodobać się też fanom filmów "wspinaczkowych". Zawiedzie natomiast tych, którzy oczekiwali solidnego thrillera akcji, rozgrywającego się wśród śmiertelnie niebezpiecznych śniegów, na szczycie świata.
-
Dla mnie to piękny wstęp do poznania historii tych ludzi. Stanowi idealny wstęp do tego, by ten zarys poszerzyć chociażby książką "Wszystko za Everest", autorstwa wcześniej wspomnianego dziennikarza, który brał udział w wyprawie.
-
Z jednej strony ma ambicje blockbustera, ale chce też zachować realizm wydarzeń. Trudno odmówić ambicji, chociaż posiada kilka klisz i stosuje parę razy emocjonalny szantaż.
-
To zdecydowanie widowiskowy film, który warto zobaczyć choćby po to, żeby poznać kawałek historii himalaizmu. A także po to, żeby chociaż "wirtualnie" zdobyć najwyższy szczyt świata wraz z bohaterami filmu.
-
Historię opartą na faktach reżyser pokazuje w rzetelny, zaskakująco nieśpieszny sposób. Przy pomocy całego instrumentarium kina rozrywkowego, tę mrożącą krew w żyłach opowieść przedstawia w konwencji kina komercyjnego z ludzką twarzą. Na szczęście i w blockbusterze można nie obrażać inteligencji widza.
-
Baltasar Kormákur w pełni korzysta z technologii 3D, prezentując nam jeden z najbardziej zatrważających filmów dekady. Wielka góra i ogromne przepaście - Everest dla wielu himalaistów to góra przeznaczenia, ale też śmiertelne niebezpieczeństwo.
-
Kawał solidnego kina, zrealizowanego w zgodzie z zapisem prawdziwej historii Halla i Fischera. A w przypadku hollywoodzkiej superprodukcji to już bardzo dużo.
-
Nie jest szczytowym osiągnięciem światowego kina, ale dość sprawnie eksponuje to, co jest największym atutem filmowej sztuki: widowiskowość i zdolność narracyjną.
-
Walka bohaterów o marzenia, momentami przeradzająca się w egoizm, wybija się w thrillerze Kormákura na plan pierwszy.
-
Spektakularne doświadczenie, które po prostu zasługuje na to, aby zobaczyć je w najlepszych warunkach, czyli w kinie, gdyż jest idealnie pod niego skrojone, a każdy z widzów zapamięta tę wizytę na swój sposób, z pewnością satysfakcjonujący. Nie jest to widowisko przełomowe jak na przykład Grawitacja dla pokazywanego w filmach kosmosu, ale z pewnością zostanie odpowiednio docenione.
-
Everest to nie wyścig po sławę, to wyprawa naznaczona wyrzeczeniami, potem i krwią. Walka z nieprzejednaną bestią, z własnymi słabościami oraz z limitami ludzkiego organizmu.
-
Historię feralnej majowej wyprawy zapamiętają pewnie tylko krewni jej uczestników, ale "Everest" trzyma w napięciu. Nie jest to może "Czekając na Joe", ale sprawdza się jako widowisko.