-
Roberts przejawia w "Here for Blood" tę samą charyzmę, co Schwarzenegger w "Prawdziwych kłamstwach" lub "Bohaterze ostatniej akcji", a sam film to świetna propozycja dla fanów "Powrotu żywych trupów", "Martwego zła" i męsko-męskich hulanek federacji WWE.
-
"O Fantasma" to taki piękny-brzydki, pełen paradoksów film o naszych brutalnych pragnieniach i zburzonym porządku. O spełnieniu osiąganym przez odrzucenie rzeczywistości - może nawet autodestrukcję. Co, jeśli Sérgio nie jest szalony i wielu z nas przydałaby się taka reforma? "O Fantasma" to film wystarczająco przewrotny, by przewrócić niejeden filmowy wieczór do góry nogami. I o to w kinie między innymi chodzi.
-
Po emisji na Nowych Horyzontach "Climax" określono jako doświadczenie - a nie film sensu stricto. Żywiołowy wstęp, w którym dwudziestu tancerzy vogue'uje jak na konkursie drag, sprawi, że sami przed sobą szepniecie: chwilo, trwaj. Niesamowitą choreografię ciał egzaminuje równie roztańczona kamera. Jej układ nie jest standardowy: sprzęt zawieszono nad głowami bohaterów, pozwolono mu płynąć po parkiecie i korpusach zgonujących młodzieńców.
-
Nie jest filmem stricte kibolskim, ani laurką dla patologii społecznych, a diagnozą ludzi wywodzących się ze środowisk przestępczych. Olencki i scenarzysta, Tomasz Klimala, nie stawiają na tani sensacjonalizm, zamiast tego zgłębiają psychikę postaci. Opowiadają o kodeksie gangsterów i o tym, jak ważne są dla nich honor i braterstwo. Poruszają też temat toksycznej męskości, choć zostaje on bardziej liźnięty, a reżyser nie zatapia w nim kłów.
-
W recenzjach "Antebellum" często padają oskarżenia o brak delikatności, epatowanie bestialstwem. Nazywa się film "nieprzyjemnym doświadczeniem". Rodzi się tu pytanie, jaki ma być horror o kolektywnej psychopatii i ponadczasowym problemie rasizmu. Wygładzony? Pobłażliwy? Bush i Renz serwują "Antebellum" z realizacyjną brawurą, dzięki czemu dużo będzie się o nim mówiło. Już się mówi. Film ma absolutnie wszystko, co powinno postawić go w jednym rzędzie z "Us" Jordana Peele'a.
-
To przykre, że "Miłość i miłosierdzie" trafia do szerokiej dystrybucji, podczas gdy tak drapieżne i wymagające myślenia kino, jak "Assassination Nation" w całej Warszawie grane było jedynie przez Kinotekę. Wątpię jednak, by przeciętny widz kinowy był nowym dziełem Kondrata zachwycony. Przytomni kinomani są w stanie odróżnić prawdę od obłudy, a "Miłość..." − nawet jeśli pozuje na objawienie polskiej sztuki filmowej − pozostaje mielizną, która nie powinna wychylać się poza archiwa Telewizji Trwam.
-
Ostatnie minuty "Samsona" dadzą niektórym w kość − za sprawą zbędnego nihilizmu i dojmujących kreacji aktorskich też. Obrazowi nadano ton rzewny, chwilami zawodzący, ale nie dajcie się zwieść: oglądacie adaptację literatury fantastycznej, a talentów nadprzyrodzonych pozazdrościłby tytułowemu herosowi sam Wolverine.
-
Śladowy dynamizm "Gokseong" oraz rozległy czas trwania niezbyt dobrze współgrają jednak z lichej próby scenariuszem i niezłą, w najlepszym wypadku, kreacją centralną. Do-Won Kwak bardziej aktorzy niż gra na serio, znacznie lepiej odnajduje się przed kamerą czternastoletnia Hwan-hee Kim.
-
Historia przedstawiona w "Turkusowej sukni" jest dość fatalistyczna, bo mówi przecież o uczuciach, które stoją w sprzeczności z normami moralnymi, ale wizualnie dzieło Touzani płonie od afektów i ciepłej, nasyconej kolorystyki. Gorące sepie i "przepalone", niekiedy klaustrofobiczne zdjęcia dobrze współgrają ze stanem emocjonalnym bohaterów, a wykadrowane z uczuciem i smakiem ujęcia same w sobie skrojono kierując się ideą perfekcyjnego "wzornictwa".
-
Problemem komedii Priwieziencewów nie jest hołdowanie toksycznej męskości - bo tę raczej twórcy obśmiewają. Jej problem leży w tym, że całość - pomimo obiecującego tematu wyjściowego - nie śmieszy tak, jak powinna, finalnie rozczarowuje. Film jest płytki, a bohaterom wkładane są w usta w najlepszym wypadku frazesy, a w najgorszym głupoty. Postacie, które trudno darzyć sympatią, rzucają bzdurami w stylu: "Mój stary wypalił cztery paczki, zanim się przekręcił... zamek w drzwiach".
-
54 lipca 2022 [2]
- 11
- Skomentuj
-
Tak jak Ghostface okazał się swoistym novum w katalogu zamaskowanych rzeźników, tak "Krzyk" wywrócił reguły horroru do góry nogami. Przemieszał tropy i utarte schematy, złamał kilka narracyjnych prawideł, zaskoczył wielu, serwując plot twist za plot twistem. Film stanowi wyważony miks samoświadomego kina grozy, czarnej komedii i thrillera w stylu whodunit. Postmodernistyczny, metafikcyjny charakter będzie utrzymywał "Krzyk" w młodości jeszcze przez długie lata.
-
911 lutego 2023
- 22
- #48
- Skomentuj
-
Sceny walki o przetrwanie i próby ucieczki z kostnicy-pułapki podnoszą napięcie i zostały nakręcone w stylu kina stalk n' slash z przełomu lat dziewięćdziesiątych oraz dwutysięcznych. Efektom gore również niewiele można zarzucić, zwłaszcza biorąc pod uwagę umiarkowany budżet, jakim operowali twórcy.
-
610 lutego 2023 [2]
- 15
- #90
- Skomentuj
-
"Apokawixę" można postawić tuż obok niedawnego "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" jako przykład fajnie eskapistycznej, zrealizowanej z rozmachem jazdy bez trzymanki. Akcja gna do przodu bez opamiętania, czasu na nudę nie ma, Fabijański jako lekko schizofreniczny szaman i wojownik w walce o lepszy świat dodatkowo podnosi filmowi ocenę. Poprosimy o sequel na dokładkę.
-
7.56 lutego 2023 [2]
- 15
- #91
- Skomentuj
-
"Apokawixę" można postawić tuż obok niedawnego "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" jako przykład fajnie eskapistycznej, zrealizowanej z rozmachem jazdy bez trzymanki. Akcja gna do przodu bez opamiętania, czasu na nudę nie ma, Fabijański jako lekko schizofreniczny szaman i wojownik w walce o lepszy świat dodatkowo podnosi filmowi ocenę. Poprosimy o sequel na dokładkę.
-
7.530 września 2022
- 2
- Skomentuj
-
Bystry komentarz na temat popkulturowej spuścizny i nostalgii, ale też - co tu dużo mówić - postępującego szaleństwa. Twórcy pochylają się nad kwestią toksycznych fandomów i wpływu krwawego kina na psychikę. To żaden nadęty wykład, a raczej postmodernistyczna zabawa gatunkiem, flirtująca z poprzednimi odsłonami serii.
-
914 stycznia 2022 [2]
- 20
- #55
- Skomentuj
-
Po pierwsze niezły slasher, a po drugie - co najważniejsze - mocny horror o opłakanych skutkach terapii konwersyjnej, o prawie do kochania i cielesnej autonomii oraz o tym, jak osoby LGBTQ+ są stale narażone na odebranie im tego prawa.
-
Jako kameralny thriller o walce ze wzburzoną przyrodą i złamanymi psychicznie degeneratami film pozostawia po sobie naprawdę dobre wrażenie. Finał filmu jest brutalny, może tylko trochę przewidywalny, ale nadrabia to zgrabną konkluzją na temat ludzkiej natury.
-
728 maja 2022 [2]
- 9
- Skomentuj
-
Gorefestowa wariacja na temat "Klubu winowajców", bezwstydnie flirtująca jednocześnie z estetyką typową dla Sama Raimiego czy "Scottem Pilgrimem".
-
W czasach, gdy widzowie mogą przebierać w tak wyszukanych horrorach, jak "Titane", "We Need to Do Something" czy "Lighthouse", "Abandoned" wydaje się nader uproszczony i odrobinę archaiczny.
-
5.530 czerwca 2022 [2]
- 5
- Skomentuj
-
Chloe Okuno nie próbuje za sprawą swojego filmu przedefiniować thrillera o paranoi i obserwatorstwie, takiego w stylu "Niepokoju" czy "Świadka mimo woli". Nie robi tego, ale z zadania nadal wychodzi obronną ręką - choć "Watcher" nie jest szczególnie oryginalny, reżyserka ma z czym i z kim pracować. Na kanwie prostego scenariusza tworzy ekscytujący dreszczowiec i opowiada wciągającą historię. Wielce pomagają jej w tym obdarzeni zmysłem aktorskiego wyczucia odtwórcy, zwłaszcza Monroe.
-
To w pierwszej kolejności film o związkach - w stylu niedocenianej "M. Butterfly" - a dopiero potem body horror z krwi i kości. Nadano mu cechy typowe dla kina Greek Weird Wave i takich perełek jak "Lobster" czy "Zabicie świętego jelenia" Jorgosa Lantimosa.
-
619 lipca 2022 [2]
- 11
- Skomentuj
-
Jeden z tych thrillerów, które może są dość grubymi nićmi szyte, ale próby odgadnięcia wszystkich twistów fabularnych i tak przynoszą widzom sporo frajdy.
-
6.55 sierpnia 2022 [2]
- 7
- Skomentuj
-
Horror psychologiczny o manipulacji, ciemnej stronie uprzejmości, podejrzliwych kobietach, ich bezpłciowych mężach i przede wszystkim o nadmiernej ufności wobec obcych, która może napytać nam biedy. Jest mocny, bezkompromisowy, dostaje się głęboko pod skórę i wywołuje uczucie dyskomfortu. Jego tytuł można wymienić jako definicję horroru typu feel-bad movie.
-
"Dzienna zmiana" nie jest tak pstrokata, na jaką pozuje.
-
Płytki, za mało dosadny, nie sprawdza się jako satyra. To nudny thriller typu whodunit, jałowy slasher, nieprzekonująca komedia, która zbyt rzadko spełnia swoje komediowe przeznaczenie. Jeśli warto, to dla Marii Bakalovej i Rachel Sennott.
-
Nieskomplikowany, ale też nienużący slasher w starym stylu, jednak uwspółcześniony fabularnie
-
75 lutego 2023 [2]
- 12
- Skomentuj
-
Nie jest żadnym awangardowym objawieniem, na jakie pozuje.
-
45 lutego 2023 [2]
- 19
- #59
- Skomentuj
-
Nieskomplikowany, ale też nienużący slasher w starym stylu, jednak uwspółcześniony fabularnie.