Pracownica socjalna bada sprawę samotnej matki, która twierdzi, że jej dzieci są prześladowane przez zjawę. Niedługo później jej własne pociechy stają się celem nawiedzeń.
- Aktorzy: Linda Cardellini, Roman Christou, Jaynee-Lynne Kinchen, Raymond Cruz, Marisol Ramirez i 14 więcej
- Reżyser: Michael Chaves
- Scenarzyści: Mikki Daughtry, Tobias Iaconis
- Premiera kinowa: 10 maja 2019
- Premiera światowa: 15 marca 2019
- Ostatnia aktywność: 2 grudnia 2023
- Dodany: 29 listopada 2018
-
Zawodzi na każdej linii, począwszy od pretekstowego i nieskładnie skleconego scenariusza tanich chwytów kina grozy opierających się na wyskakującym znienacka upiorze oraz amatorskim aktorstwie. Sens do zapomnienia lub omijania szerokim łukiem, jeśli ktoś nie dał się jeszcze złapać na nazbyt wiele obiecujący zwiastun.
-
Przede wszystkim jest to film na wskroś na wylot komercyjny. Ma być efektownie, ma być dynamicznie, pal licho nastrój, napięcie, czy jakieś inne archaiczne przymioty horroru.
-
Sęk w tym, że pomimo starań reżysera, sięgającego po całe dobrodziejstwo jumpscare'ów, "Topielisko. Klątwa La Llorony" wcale nie przyprawia o dreszcze. Tym zabawniej wypada więc dialog pomiędzy bohaterami: - Nawet ja się przez chwilę bałem. - Serio? - Nie. W dodatku w kluczowych scenach scenarzyści obrażają inteligencję widza. A to już grzech.
-
3.39 maja 2019
- Skomentuj
-
-
To ostrzeżenie dla producentów, że schematyczność i odcinanie kuponów przynosi zatrute owoce.
-
Najgorszy film w całym uniwersum Obecności. Słabiutko wykreowany demon pozbawiony charakterystycznych cech i olbrzymia ilość jump scare'ów, które z czasem przestają działać, sprawiają że film nie spełnia swojej roli, jeśli chodzi o wzbudzanie strachu. Niestety, nie rekompensuje tego również kiepska fabuła, na której można się nieźle wynudzić.
-
Nie pulsuje w żyłach po obejrzeniu tak jak po dwóch częściach "Obecności", nie pozostawia jednak po sobie takiego niesmaku jak pierwsza cześć "Annabelle". Typowy średniak.
-
Nie zaskakuje widza niemal pod żadnym względem.
-
Postacie są płaskie i czarno-białe, toczą klasyczną walkę dobra ze złem, której rezultat nie obchodzi nikogo i to nie tylko dlatego, że jest od początku przesądzony. Przypomina to spacer po obskurnym domu strachów, który z jednej strony ma charakterystyczny urok i potrafi wywołać dreszczyk za pomocą wyskakujących zza rogu plastikowych szkieletów, z drugiej strony niczym nie może zaskoczyć.
-
Obawy fanów serii Obecności co do jakości kolejnej części popularnej franczyzy tylko wzrosną po niezbyt udanym horrorze Chavesa. Miejmy nadzieję, iż reżyser szybko wyciągnie wnioski, a uczucie niedosytu więcej nas nie nawiedzi.
-
Horror, na który najlepiej spuścić welon milczenia.
-
Tu zagra złowieszcza muzyka, tam wyskoczy stary chochlik o ksywie jump scare, a potem wleci kobiecy krzyk i już mamy horror, siema. To za mało, aby zblazowanemu widzowi podskoczyło ciśnienie, choćby minimalnie.
-
Okazuje się zrobiony za bardzo "serio", by mógł zostać uznany za kampową produkcję. Posiada jednak zbyt dużo głupich fabularnych pomysłów, by można ją było traktować poważanie. Strach ma w "Topielisku" wielkie oczy i tyle.
-
Cała historia Topieliska jest prosta bez zaskoczeń i zwrotów fabularnych. Mimo że tym razem twórcy sięgnęli po historię meksykańską to niema wniej nic nadzwyczajnego czego byśmy już nie widzieli.
-
Oczekiwałbym czegoś więcej niż powtórki z doskonale znanych widzom motywów.
-
Jak zobaczycie kiedyś Topielisko w programie telewizyjnym lub na serwisie streamingowym, to polecam obejrzeć najwyżej pierwszą połowę. Całość? Wyłącznie na własną odpowiedzialność.
-
Nadaje się tylko jako szybka rozrywka ze znajomymi i puszką piwa w ręce. Jedyną dodaną, jaką można wynieść z kina, jest świadomość tego, jak jump-scare'y działają na widownię w przedziale wiekowym 13-16 lat. Nawet fani "The Conjuring Universe" nie znajdą tutaj zbyt wiele dla siebie.
-
Czy "Topielisko. Klątwa La Llorony" was wystraszy? Wielce prawdopodobne, że tak, choć doświadczeni fani horrorów będą uodpornieni na każdy kolejny jump scare, który zaplanowali twórcy. Jednak ostatecznie film ten można uznać za doskonałą rozgrzewkę przed kolejnymi odsłonami "Annabelle" i "Obecności", a Michael Chaves dołącza do grona obiecujących twórców, którzy jeszcze nie raz nas wystraszą.
-
To ni mniej, ni więcej, a kolejny krok w kierunku obranym przez twórców "Obecnowersum". Kiepskie scenariusze zdają egzamin, ekspresowo sfilmowane obrazy dotrzymują kalendarza premier i przynoszą kosmiczne zyski. Klątwa z pewnością prędko nie odejdzie.
-
Kolejny przykład horroru zrealizowanego taśmowo, bez żadnego pomysłu. W efekcie jest to film nudny i mało straszny.
-
Nie jest to rzecz, na którą koniecznie trzeba wybrać się do kina, można poczekać na seans w telewizji. Jeśli śledzimy rozwój uniwersum Obecności, to tak czy owak warto ów film obejrzeć, chociażby dlatego że chodzą słuchy, iż La Llorona może stanowić element Obecności 3, którą także zajmie się Michael Chaves.