Dyspozytor linii 112 odbiera telefon od porwanej kobiety. Połączenie zostaje przerwane i zaczyna się walka z czasem, by odnaleźć dzwoniącą oraz jej porywacza.
- Aktorzy: Jakob Cedergren, Jessica Dinnage, Omar Shargawi, Johan Olsen, Jacob Lohmann i 15 więcej
- Reżyser: Gustav Möller
- Scenarzyści: Gustav Möller, Emil Nygaard Albertsen
- Premiera kinowa: 9 listopada 2018
- Premiera światowa: 21 stycznia 2018
- Ostatnia aktywność: 11 lutego
- Dodany: 1 sierpnia 2018
-
Kino, podczas którego ani przez chwilę nie nudzi nas brak zmian scenerii, bohaterów, miejsc, bo jest wybitnie dynamiczny dzięki temu, co niewidoczne. I udaje się widza do tego dziania poza kadrem bardzo skutecznie przekonać. Ten film prowokuje w nas maksymalną koncentrację i za to owacje!
-
Młodemu reżyserowi udała się trudna sztuka połączenia ekspozycji z budowaniem napięcia bez przedwczesnego zdradzania detali, które mogłyby doprowadzić widza do rozwiązania zagadki.
-
Żaden film nigdy wcześniej nie działał tak na moją wyobraźnię.
-
Mogę wam zagwarantować, że z seansu wyjdziecie roztrzęsieni, ociekający potem, z paznokciami krótszymi o połowę, ale szczęśliwi.
-
Dawno nie widziałem obrazu, który na tyle by mnie poruszył, mimo bardzo oszczędnej formy. Poza kilkoma momentami, kiedy dźwięk nie zadziałał tak jak powinien, nie jestem w stanie znaleźć w nim większych wad.
-
Emocjonujący thriller, który w całości rozgrywa się w policyjnym centrum alarmowym. "One man show", ale jaki!
-
Bawi się z widzem, sprytnie wykorzystując jego oczywiste skojarzenia i pochopne osądy. Zdecydowanie warto przez te niespełna 1,5 godziny posłuchać telefonicznych rozmów Asgera, odbierającego telefon linii 112.
-
Jedność miejsca, czasu i prawie akcji - jak w antycznym dramacie. W "Winnych" dramat jest jednakowoż całkiem współczesny, emocjonujący i frapujący, nawet jeśli przez półtorej godziny oglądamy tylko kolesia gadającego przez telefon.
-
Debiutant Gustav Moller całkiem sprawnie wykorzystuje posiadane, nader skromne środki. Potrafi zaniepokoić, a nawet zaskoczyć widza.
-
W jednym z podręczników do pisania scenariuszy przeczytałem kiedyś, że fabuła zawsze musi opowiadać o wydarzeniu, które dla głównego bohatera musi być najważniejsze w życiu. I właśnie dzięki temu, że Möller zamienił wiele połączeń telefonicznych w to jedno, które ma pomóc Asgerowi ukoić sumienie, "Winni" są tak intensywnym doświadczeniem.
-
Emocje, klaustrofobiczny nawet klimat, zaciskająca się pętla, a nawet bezsilność towarzysząca policjantowi, który de facto jest ograniczony w swoim działaniu, to główne cechy tego małego wielkiego filmu.
-
Najbardziej przerażające i powodujące przyspieszone bicie serca w tym filmie nie są te rzeczy, które widzimy na ekranie, ale obrazy, które w trakcie seansu kreują się w naszej głowie. Więcej takich thrillerów poproszę.
-
Moller co prawda stara się dodać bohaterowi psychologicznej głębi, ale ta ma jedynie stać się kolejnym elementem w grze o stawkę zaskoczenia widza. Szkoda, że przez to nieco na dalszy plan zeszła refleksja na temat winy i kary, a w zamian wybiły się walory typowo rozrywkowe.
-
Choć "Winni", najnowszy duński thriller, nie prezentuje specjalnie oryginalnego konceptu, to wykorzystuje go w sprawny i ciekawy sposób. Pokazując, że w sztuce wizualnej nadal najbardziej liczy się pomysł.
-
Trzymający w napięciu thriller i ciekawy głos o współczesnej łatwości wydawania szybkich sądów. Film, którego akcja rozgrywa się w wyobraźni widzów.
-
Świetna, a zarazem mądra rozrywka i warta uwagi produkcja.
-
Świetne kino, minimalistyczne, a przy tym grząskie od ciągłego zagrożenia. Jeśli tak ma wyglądać współczesny thriller, to ja jestem na tak.
-
Nie dostarcza takich emocji, by naprawdę poczuć się w skórze operatora linii alarmowej, a nie pana z call center.
-
Głównym z powodów, dla którego ulubieniec sundance'owej publiczności działa tak dobrze, może być właśnie jego "książkowy" format. W końcu to na tym polu dominuje skandynawski kryminał, a minimalistyczny format tego typu jeszcze nie przejadł się światowi filmu. A czym lepiej budować napięcie i niepokój w widzu, niż jego własnym umysłem?
-
Formalny eksperyment, choć ciekawy, okazuje się jednak niewypałem.
-
Nie mam produkcji nic do zarzucenia. Nie jest efekciarska, ani na siłę przedramatyzowana. Aktorstwo jest dobre, a historia wciągająca. Nie jest to może film dla miłośników kina z pompą, ale zdecydowanie ma szanse się podobać.
-
Powiedzmy to jasno i wyraźnie: w Winnych przez 85 minut oglądamy mężczyznę rozmawiającego przez telefon. Jednakże jak dobitnie pokazały w przeszłości filmy w rodzaju Telefonu, Pogrzebanego czy Locke'a, człowiek trzymający przy uchu słuchawkę telefoniczną potrafi dostarczyć więcej emocji niż kilka filmów akcji razem wziętych. Tak też dzieje się w przypadku Winnych.
-
Wielowymiarowy - mimo gatunkowej, adrenalinowej kanwy - jest zresztą cały film.
-
Dobry film, mierzący może trochę zbyt wysoko, ale generujący odpowiednią dawkę emocji przez te nieco ponad 80 minut trwania.
-
"Winni" są konsekwentnie wyreżyserowani, trzymają mocno za gardło, niejako dostarczając dużo rozrywki. Dawno nie widziałem tak mocnego dreszczowca wykorzystującego tak niewiele środków.
-
Tak jak komedia ma śmieszyć, a melodramat wzruszać, tak thriller Gustava Mollera trzyma na widza na krawędzi załamania nerwowego czy innego zawału.
-
Winni okazali się być filmem, z którego wyszłam nie tylko z uczuciem zachwytu i podziwu nad tym, jak doskonale został skonstruowany i poprowadzony, ale z czymś znacznie więcej. Z poczuciem, że obejrzałam rzecz prawdziwą i cholernie mocną. Z zaskakująca puentą i ważnymi pytaniami świdrującymi w głowie.
-
Choć film wykorzystuje z powodzeniem formę zastosowaną już przypadku Locke'a, ani nie jest to też pierwszy film o dyspozytorni alarmowej. Przewagą Winnych nad tym drugim jest jednak niezwykle umiejętne wykorzystanie jednego aktora i jednego miejsca, gdzie możemy operować jedynie światłem i dźwiękiem. I to Möllerowi wyszło świetnie.
-
Filmowi można by zarzucić co prawda kilka kwestii, jak choćby momentami nierówną grę głównego bohatera, grę głosem jego rozmówców czy nierówne tempo, jednak nie są to mankamenty, które w decydujący sposób rzutują na odbiór historii. A ta jest naprawdę mocna, momentami szokująca i dobrze dozująca napięcie.
-
Möller podjął w swoim debiucie duże ryzyko, ale w pełni mu się ono opłaciło. Nakręcił film, który ogląda się w napięciu, i który po projekcji na długo jeszcze zostaje w głowie.
-
"Winni" sprawdzają się świetnie nie tylko jako ćwiczenie formalne, ale też jako oryginalne widowisko: "utrudniony" film akcji, wciągający road movie bez samochodów.
-
Mimo tej pozornej statyczności filmu, dzięki wzorowo poprowadzonej dramaturgii, gdzie akcja nie zwalnia ani na minutę a jedna rozmowa telefoniczna goni następną, ogląda się go z zapartym tchem.
-
Najlepszy dreszczowiec tego roku, bijący na głowę wszystkie wysokobudżetowe amerykańskie produkcje. Idźcie do kin, na pewno nie spotka was zawód.
-
Najcenniejszą rzeczą w debiucie Gustava Möllera jest psychologiczny autentyzm. Reżyser nie bawi się we władcę marionetek, nie ubarwia i nie udziwnia przekazu.
-
Gwarantuję, że na seansie nie będziecie się nudzić, a wasze mózgi przez cały film będą pracować na najwyższych obrotach.
-
Trzymające w umiarkowanym napięciu anty-widowisko, które nie nudzi pomimo obsady ograniczonej do minimum.